wtorek, 29 grudnia 2015

Podsumowanie roku dwa tysiące pięknistego według redaktora Chamery



Wraz z końcem roku 2015 i początkiem 2016 czas na małe podsumowania i nadzieje na przyszły rok. Poniższe zestawienia są oczywiście całkowicie subiektywne i możecie się ze mną w pełni nie zgadzać. Zatem zaczynamy!

Najlepsze płyty 2015:

8.  Lipali – Fasady

Moje zestawienie otwiera polski zespół Lipali. Mimo że chciałbym by płyta momentami miała nieco więcej ognia w sobie to nie żałuje ani sekundy poświęconej na słuchanie jej, a do utworów takich jak  „Wolność” czy „Wschód” na pewno będę często powracał.

7.  Foo Fighters – Saint Cecilia EP

Zbiór pięciu całkiem przyjemnych dla ucha kawałków. Do tego całkowicie za darmo i legalnie udostępniony przez zespół. Jest to krótkie, lecz przyjemne doświadczenie z kapelą Dave'a Grohl'a. Szkoda tylko że nie trwa tak z 4-5 utworów dłużej.

6.  Halestorm – Into The Wild Life

Oczekiwałem czegoś zupełnie innego. To co dostałem jednak obroniło się wystarczająco by znaleźć się na tej liście. Zdecydowanie spokojniejsza płyta w wykonaniu Halestorm. Jest melodycznie i spokojnie, a także mocno i ciężko kiedy trzeba.

5. Papa Roach – F.E.A.R.

Płyta ta była moim pierwszym kontaktem z muzyką Papa Roach (wcześniej słyszałem tylko singiel „Lifeline” z płyty Metamorphosis) i żałuję że odkryłem te formacje dopiero teraz. Płyta jest dość krótka jak na long play, ale nie nudziłem się przy niej wcale. Jest szybko, skocznie i żywiołowo, a kawałki takie jak „Falling Apart” czy „Gravity” często gościły w moich słuchawkach.

4. Sevendust – Kill The Flaw

Przyznam szczerze że miałem pewne obawy wobec tego albumu. Dostałem jednak solidną dawkę muzyki od Sevendust. Co prawda obyło się bez większych eksperymentów ale to co znajduje się na krążku jest zdecydowanie warte uwagi.

3. Ugly Kid Joe – Uglier Than They Used To Be

Znowu kolejny mój „pierwszy kontakt” z zespołem znajduje się na liście. Słuchałem co prawda wcześniej ich EP pt. „Stairway To Hell”, czy paru singli, ale to ta płyta ujęła mnie i zainteresowała twórczością grupy. Ani przez chwilę się przy niej nie nudziłem i z chęcią do niej wracam.

2.  Godsmack – Inside Yourself SP

Ok, przyznaje że umieszczenie singla tak wysoko w moim zestawieniu to dość spore nadużycie. Nic na to jednak nie poradzę. Cenie bardzo Godsmack i ten nieoczekiwany darmowy podarek (singiel można było pobrać za darmo i w pełni legalnie) to miły gest. Tym bardziej że sam kawałek jest całkiem miły dla ucha. Nie obrażę się jeśli kolejna płyta Bostońskiej formacji będzie go zawierała.

1.  Disturbed – Immortalized

Skrycie liczyłem na ich powrót w tym roku i go dostałem. I to w jakim stylu. Immortalized jest zdecydowanie najczęściej odsłuchiwaną przeze mnie płytą w tym roku. Za każdym razem wracałem do niej z radością i cieszyłem się każdą jej sekundą. Zwłaszcza że panowie z Disturbed nie postawili na utarte schematy i pobawili się trochę formułą.

Czas na łyżkę dziegciu w tej beczułce miodu, oto lista płyt na które liczyłem, a które zostawiły mnie z rozczarowaniem na twarzy.

Rozczarowania 2015:

7.  Earlyrise – Colours

Dla tych którzy nigdy nie spotkali się z tą grupą małe wprowadzenie. Wydali całkiem przyzwoity debiut pt. „What If” w 2011 roku. Do tego mieli bardzo udany cover „Narcissistic Cannibal” grupy KoRn (jeśli nie słyszałeś to leć na Yt), a nawet znaleźli się w grze Rocksmith. Colours natomiast jest przeraźliwie miałkie i nijakie. Przesłuchałem to parę razy i nic, kompletnie nic nie zostało mi w głowie. Żaden kawałek, żadna melodia. Jedyne co zapamiętałem to ciągłe uczucie wtórności i tego że słyszałem warianty tych utworów milion razy w radiu.

6.  Luxtorpeda – EPka

Ok, doceniam że dostaliśmy nową muzykę, tym bardziej że można ją było kupić za „co łaska” czyt. nawet za darmo. Ale EPka zawiera 3 utwory. Tylko. Naprawde nie do końca wiem po co to zostało wydane. W przyszłym roku czeka nas kolejna płyta Luxtorpedy, więc mogły się równie dobrze znajdować na niej. Nie jest to jednak mój największy zarzut. To co mi głównie przeszkadza tutaj to uczucie powtarzalności, które wkradło się u mnie lekko przy „Robakach”, a już przy „A Morał Tej Historii taki....” było wręcz nie do wytrzymania. Całość jest ok, ale to Luxtorpeda, którą słyszałem już milion razy. Cały czas w swoim sztywnym schemacie, który dla mnie nie jest interesujący.

5.  The Agonist – Eye of Providence

Pierwszy album z Vicky Psarakis na wokalu. Szczerze mówiąc liczyłem na coś innego. Skrycie marzyłem do powrotu do twórczości grupy na ich piewrszym albumie. Dostałem niestety dość powtarzalny w swej formule album, który brzmi jak zestawienie stereotypowych dla gatunku riffów. Wszystko to już słyszałem milion razy u innych zespołów i tak jak wcześniej mnie to nie urzekło, tak i w formule najnowszego wydawnictwa The Agonist też mnie oczarowało.

4. Five Finger Death Punch – Got Your Six

Kiedy usłyszałem singiel „Jekyll and Hyde” to nie mogłem się doczekać by usłyszeć reszte. Kiedy usłyszałem resztę to niestety już taki szczęśliwy nie byłem. Nie jest to może aż tak zły album, wręcz przeciwnie, jest solidny, ale liczyłem na więcej zagrywek w stylu singla.

3.  Stone Sour – Meanwhile in Burbank / Straight Outta Burbank EP

Wady w obu przypadkach są takie same więc pozwoliłem sobie zestawić je razem. Kiedy usłyszałem że Stone Sour zamierza wydać Epki z coverami stwierdziłem że może być całkiem ciekawie. Niestety jest przeraźliwie nudno. To co mi przeszkadza w tych płytach to odegranie niemalże 1 do 1 utworów. Przez to całość brzmi jak garażowy zespół który zaczyna swoją przygodę z muzyką od wspólnego grania coverów. Gdyby nie wokal Corey'a Taylor'a nie byłoby tutaj zbytnio czego szukać, ale i tak szkoda że wokalista nie dodał nieco szaleństwa od siebie i nie pokazał pełni umiejętności. Liczyłem na coś z pierwiastkiem grupy w coverach. Niestety nie dostałem tego.

2. Adele – 25

Singlowy „Hello” był całkiem przyjemny (do momentu aż internet nie zrobił z niego mema) i było tak przyjemnie do mniej więcej 5 – 6 kawałka. Potem z każdą kolejną nutą czułem się coraz bardziej zmęczony i przytłoczony. Płyta przeraźliwie wręcz dłużyła mi się i początkowa ciekawość ustąpiła miejsce oczekiwaniu na koniec.

1.Trivium – Silence In The Snow

Jedna z moich wyczekiwanych premier tego roku. Okazała się klapą. Z każdą chwilą kiedy słuchałem tej płyty coraz bardziej nie mogłem uwierzyć w to jak bardzo mi się ona nie podoba. Co prawda wracam do niej czasami i nie jest to jakaś kolosalna porażka (pokroju np. „Lulu” Metalliki) ale znając możliwości muzyków z Trivium oczekiwałem znacznie więcej. Jest to bardzo radiowy album co nie byłoby złe samo w sobie gdyby całość nie brzmiała powtarzalnie i niemalże tak samo.

Skoro przebrnęliśmy już przez płyty to spójrzmy co może przynieść nadchodzący rok.

Nadzieje na przyszły rok:

6.  Metallica

O produkcji tej płyty Metalliki będą krążyły legendy i żarty. Już zresztą krążą. Stałe przekładanie daty premiery i „wymówki” muzyków odnośnie prac nad albumem. Ok nikt ich nie pogania, to dobrze, ale mam nieprzyjemne wrażenie że legendarna grupa nie jest pewna co do nowego materiału. Mam jednak skrytą nadzieje że całość okaże się przyzwoita. I że wyjdzie w przyszłym roku.

5.  Evans Blue

Panowie od jakiegoś czasu pracują już w studiu. Narazie niewiele wiadomo o płycie. Zaskoczenia wielkiego i rewolucji względem poprzedniczek raczej nie oczekuje, ale będzie to miła dla ucha dawka muzyki.

4.  Drowning Pool – Hellelujah

Najbliższe chyba wydawnictwo na tej liście. Singiel przywodzi na myśl czasy pierwszej płyty grupy. Czy tak będzie w rzeczywistości to się okaże.

3. System of a Down

Nie ma co prawda żadnych konkretnych informacji, jednak liczę że grupa po cichu pracuje nad nowym krążkiem i zaskoczy wszystkich tak jak Disturbed w tym roku.

2.  KoRn

Muzycy zarzekają się, jakoby był to powrót do korzeni i najcięższy album w ich karierze. Na ile to prawda przekonamy się w przyszłym roku. Nawet jeśli jest to nieco mówienie na wyrost to i tak liczę na kawał porządnej muzyki.

1.  Godsmack

Grupa zapowiedziała wejście do studia na początku roku szczodrego. Liczę więc na premierę jeszcze w tym samym i na to, że zdołają mnie porwać swoją muzyką po raz kolejny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz