wtorek, 22 grudnia 2015

Lipali - Fasady (2015)




Napisał: Łukasz Chamera



Lipali oferuje nam kolejną muzyczną podróż. Jest to pierwsza płyta w nowym składzie, poszerzonym o Romana Bereźnickiego. Czy jest to podróż na którą warto się zabrać?



Już otwierający płytę singiel „Ludzie 1.2” wskazuje na nowe brzmienie Lipali. Zwrotka to uzupełniona o bit perkusyjny spokojna melodia odśpiewana na dwa głosy bowiem do Tomasza Lipinickiego dołącza tutaj Małgorzata Zomerlik. Refren natomiast to agresywny cios wbijający się prosto w uszy. „A gdyby tak…” wita nas spokojnym i melancholijną melodią, która z biegiem utworu płynnie rozwija się akcentowana przez kolejne akordy gitary. Tuż po tym następuje żywiołowa „Kumulacja”. Zwrotka z lekkim funkowym zabarwieniem przeplatana mocniejszym refrenem. Bardzo do gustu przypadł mi tekst w tym utworze. Tomasz Lipnickie udowadnia, że potrafi poruszyć ważne tematy jak chciwość, a przy tym ubrać je w przyjemną do przyswojenia historyjkę, a nie ociekającą patosem tyradę.



Po tym doznaniu czeka nas lekkie wybicie, poprzez anglojęzyczny „Sunrise”. Tak jak pod muzycznym względem podoba mi się ten utwór, zwłaszcza jego melodyjna zwrotka,  tak zwyczajnie nie pasuje mi tu język angielski. Wolę chyba po prostu Lipe po polsku. Po tym uspokojeniu nagle podrywa nas „Wolność”. Jest to szybki i żywiołowy kawałek, nie tracący przy tym jednak genialnej melodyki. Całość osiąga apogeum pod sam koniec dostarczając nam mocnego gitarowego riffu tuż przed końcem utworu. „Krajobrazy bez człowieka” to spokojny lecz niepokojąco brzmiący riff, a do tego genialny wokal i tekst Lipy. Całość wieńczy mocne instrumentalne uderzenie. „Tuż za twoim progiem” to kolejny spokojniejszy utwór, który powoli, wraz z biegiem tekstu zmienia się z wesołej melodii w mocne gitarowe uderzenie, by na sam koniec wrócić do wesołej nuty. „Wschód” wita nas spokojną i minimalistyczną partią gitary akustycznej, dopełniona przez melodie fortepianu i wokal. Jest to utwór przy którym polecam zamknąć oczy i pozwolić sobie odpłynąć wraz z kolejnymi jego dźwiękami. Zdecydowanie jeden z moich faworytów z nowego albumu.




Następujący po nim „Lava love” to kolejny anglojęzyczny utwór. Rozpoczyna się niewinnie i spokojnie, by po pewnym czasie rozkręcać się coraz bardziej, aż do żywiołowego zakończenia. W tym utworze nie doskwiera mi język obcy tak jak przy „Sunrise”, choć trzeba przyznać że tekst jest tutaj dość minimalistyczny. Prawie na samym końcu dostajemy singlowe „Kawy dwie”, które z szalenie melodyjnego utworu przechodzi pod koniec w mocne instrumentalne uderzenie. Kończący całość „Chłopcy” to kolejny utwór witający nas spokojnie i powoli rozwijający się, aż do energicznego zakończenia, które urywa się do spokojnej melodii żegnającej nas swoimi ostatnimi dźwiękami.



Jak zatem wypada nowe Lipali? Przyznam szczerze, że spodziewałem się czegoś innego. Oczekiwałem raczej czegoś na modłę „3850”. Nie jest to jednak w żadnym wypadku rozczarowanie. Co prawda nie do końca podchodzi mi „Sunrise” i w paru momentach przydałoby się mocniejsze uderzenie pokroju  „Wolności”. Nie zmienia to jednak faktu, że nowe Lipali mnie nie zawodzi i jest to dla mnie najciekawsza polska premiera tego roku. Ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz