Koniec tego okropnego dla nas wszystkich roku wreszcie nadszedł. Nie było koncertów, a przynajmniej nie takie jakie byśmy chcieli, żeby były. Wiele z nich przeszło nam koło nosa, choć może jeszcze odbędą się w przyszłym roku. Mijający właśnie pandemiczny rok nie okazał się jednak wcale taki zły jeśli chodzi o ilość płyt i dobrej muzyki. Czas na podsumowanie, choć pojawienie się tego wcale nie oznacza, że w nowym roku nie będzie płyt z 2020 - kupka wstydu bynajmniej się nie zmniejszyła, a pośród niej wciąż czekają ciekawe płyty o których napiszemy.
Moje podsumowanie postanowiłem rozbić na dwie odsłony - część pierwsza będzie obejmowała najlepsze płyty polskie, a część druga najlepsze zagraniczne i nadzieje na przyszły rok, którego tym razem nie będziemy nazywać. Upragnione zmiany w tym, który wkrótce będziemy mieli za sobą nie nadeszły lub zakończyły się w przedbiegach. Co zaś się tyczy muzyki to w tej polskiej było sporo zaskoczeń, powrotów i fantastycznych dźwięków do których z całą pewnością będę wracał.