Do końca roku jeszcze cztery dni, choć do płyt roku pandemicznego jeszcze będziemy przez jakiś czas wracać. Kupka wstydu ma to do siebie, że zmniejszy się dopiero wtedy, gdy się za nią zabierzemy,nie wcześniej i nie później, a w przeciwnym razie może zdążyć tylko urosnąć. Ta związana z zagranicznymi lubi rosnąć szczególnie i w zatrważającym tempie. Siłą rzeczy w drugiej części podsumowania nie znają się w nim więc te płyty, które znalazły się na kupce wstydu i jeszcze czekają na swoją kolej.
Niedawno było podsumowanie związane z polskimi płytami, więc nadszedł czas na drugą odsłonę, a w niej najlepsze moim zdaniem albumy zagraniczne i nadzieje na nadchodzący rok 2021. Pandemiczny rok okazał się być wyjątkowo owocny jeśli chodzi o ilość płyt, a tych naprawdę dobrych i do których warto wracać również nie brakowało.