Minęło półtora roku od debiutanckiej epki "Underground Heart", od tamtego czasu gdyński State Urge między innymi zdążył zdobyć pierwsze miejsce na tegorocznym festiwalu FAMA, wystąpić na pierwszej edycji LupusWinterFest i rozpocząć prace nad nowym materiałem. Dokładnie 21 kwietnia premierę miała zapowiedź - wydany jako singiel utwór "Illusion". Nowa płyta SU nosi tytuł "What comes next" i zawiera zaledwie trzy kawałki...
Wreszcie przerwali dość nieznośne milczenie, przez ostatnie kilka miesięcy bowiem nie rozpieszczali ani koncertowo, ani jakimikolwiek informacjami (nie licząc tego dotyczącego singla), a wręcz przeciwnie dochodziły do mnie często dziwne i sprzeczne informacje jakoby SU się nawet miało rozwiązać. Do tego najwyraźniej (a przynajmniej na razie) nie doszło i najnowsze wydawnictwo jest tego chyba najlepszym dowodem. Zastanawiający jest jednak tytuł nowej epki i jej okładka.
Śnieg z telewizora i najzwyklejszymi literami nazwa zespołu i ów tytuł. Cóż zatem przynosi nowy materiał?
Przede wszystkim przynosi zmiany w brzmieniu, które już nie chce być tak wysmakowane i delikatne jak miało to miejsce na "Underground Heart". Tutaj jest surowiej, miejscami ostrzej niż na poprzednim albumie, a wszystkie charakterystyczne elementy składowe do których State Urge zdążyło nas przyzwyczaić zostały połączone w jedną, spójną całość. W przypadku surowości, "brudu" i ostrości materiału to się nie dziwię wcale, bowiem nad całością czuwał Jan Galbas, a miksami zajęli się również ludzie nie byle jacy: Jakub Mańkowski oraz Adam Kaufhold.
Pierwszy na płycie "Time Rush" (oparty na motywach improwizacji "Arpeggio") otwierają klawisze, które mogą skojarzyć się z muzyką Yanna Tiersena, zaraz jednak pojawia się bas, pink floydowy wokal Cieślika i nagle to wszystko się urywa i następuje uderzenie. W nim jeszcze mamy zwolnienie na radiową narrację i pochodowe, progresywne tempo i niezwykły nie tylko senny, ale też bardzo smutny klimat. A końcowa instrumentalna partia naprawdę potrafi zaskoczyć.
Po nim znany już (albo i nie) "Illusion" (grany już choćby w pierwotnej wersji 18 września 2011 roku). Utwór niemal w całości instrumentalny (krótka partia wokalna pojawia się dopiero na końcu), który wietrznym kosmicznym klawiszem i gitarowym mrocznym tonem wyłania się z przestrzeni. Na myśl przychodzą nie tyle eksperymenty brzmieniowe Pink Floyd, ale również Archive. W ogóle stylistycznie jest dość mocno do Archive zbliżony, przy odpowiednich modyfikacjach mógłby się na którejś z płyt tej grupy znaleźć. Gdy utwór przyspiesza niemal ma się wrażenie powstawania wszechświata, widzi się ten wielki wybuch w jakimś zwolnionym tempie, całe powstawanie życia, a na koniec zostaje ta wizja zburzona pink floydowym zwolnieniem i jednym niemalże słowem: "że to wszystko to tylko iluzja". Na teledysku, który SU wypuściła przy okazji singla został ów wszechświat zastąpiony puzzlami - łączącymi się w bardzo intrygujący sposób w zwartą całość.
Trzeci numer "All I Need" - otwiera go klawiszowe tło i wokal Cieślika, a następnie wchodzi archive'owa gitara i całość narasta niczym w "Again". Instrumentalny, monumentalny pasaż i nagle elektroniczne dźwięki na tle perkusji i ponownie wokal Cieślika - wszystko niczym z Muse, a potem kolejne uderzenie przypominające dawne Rush, Camel, Yes czy Uriah Heep, potem wszystko zwalnia do dźwięków kojarzonych z Pink Floyd,. Wspaniały to utwór, który nagle i niespodziewanie się urywa) i dla mnie najlepszy na tej płytce. Porywający i niezwykle liryczny.
Materiał zawarty na tej epce jest nie tylko dojrzalszy i bardziej przemyślany, ale także zdecydowanie krótszy od swojego poprzednika. Nie jest to też muzyka łatwa i głęboko trzeba wniknąć w jej strukturę żeby ją poczuć i zrozumieć. Wyraźnie słychać na niej, że chłopaki poszukują swojego własnego stylu i brzmienia i tym albumem pokazują, że idą we właściwym kierunku. Jedynym mankamentem jest fakt, że na tę epkę tak długo trzeba było czekać, że wciąż nie ma obiecanej już ponad rok temu płyty długogrającej. Mam nadzieję, że na ten kolejny album nie trzeba będzie długo czekać i już niedługo poznamy odpowiedź na pytanie zawarte w tytule: co przyjdzie jako następne, bowiem ta płytka odpowiedzi na to pytanie niestety nie daje. Ocena: 5/5
* Nowa, fantastycznie zresztą wykonana oficjalna strona State Urge (!)
Santa Maria ale genialne!!! zgadzam się w zupełności z oceną 5/5, a szczerze, to nawet dałabym im z 5,5 :))) kolejny utwór (po The Shipyard) od Ciebie trafi na moja Listę Przebojów. :)))
OdpowiedzUsuńzgadzam się, nowa EPka jest prostu poetycka a na żywo brzmi jeszcze lepiej, rozwijają się chłopaki:D co do The Shipyard-poznałam dzięki blogowi, są świetni(chociaż wokal ze swoim akcentowaniem bywa denerwujący). a kiedy następna edycja LupuS Winter Fest?
OdpowiedzUsuńTo nie miejsce na zdradzanie żadnych szczegołów, ale najprawdopodbniej w sytczniu przyszłego roku. Jestem w trakcie ustalania szczegołów i naturalnie zespołów - tym razem jednak będzie mocniej i bardziej jednolicie. Śledź uważnie, to może niedługo pojawią się pierwsze istotne informacje ;) Pozdro
Usuńsuper:D
OdpowiedzUsuń