niedziela, 9 września 2012

Wywiad: State Urge


O nowej epce, planach na przyszłość i nie tylko o tym, miałem okazję rozmawiać z chłopakami z zespołu State Urge, zaraz po ich sobotnim koncercie w sopockim Młodym Byronie. Na moje pytania odpowiadają: perkusista Marcin Bocheński i basista Krystian Papiernik.



Lupus: Zagraliście już w Młodym Byronie w zeszłym roku, 18 września. Opowiedzcie co wydarzyło się u Was od tamtego czasu?

Marcin Bocheński: Wiele się wydarzyło. Wiele prób, wiele nowych utworów, kompozycji, wiele pomysłów na show, w sensie projekcji, także oprócz takich muzycznych aspektów pojawiło się mnóstwo nowych pomysłów, takich scenicznych.

Krystian Papiernik: Ukoronowaniem tych wszystkich naszych starań jest nasza nowa epka, którą mieliśmy tutaj okazję zaprezentować po raz pierwszy przed większą publicznością i mamy nadzieję, że spodobają się kawałki, które zostały tam umieszczone, bo to właśnie owoc prac całego tego roku. To był rok pełen nagrywania, miksowania starania się, żeby zaprezentować ten materiał w takiej formie w jakiej można było to teraz usłyszeć, ósmego właśnie września.

L: Utwory, które graliście już wówczas jako improwizacje, mają swoją kontynuację już jako pełnoprawne utwory na nowej epce, jak na przykład "Arpeggio", które teraz nosi tytuł "Time Rush".
Jak bardzo one się zmieniły w tym czasie?

MB: W zasadzie wolimy je traktować jako coś zupełnie odrębnego z elementami jedynie poprzednich inspiracji, to są motywy niektóre wzięte żywcem, niektóre trochę zmienione. Wydaję mi się, że w ten sposób najbardziej lubimy komponować nasze utwory.

KP: Te utwory ewoluują, zaczynamy je grać jako improwizacje, które są grane mimochodem na jakimś koncertem, żeby je przetestować. Wtedy też okazuje się co trzeba zmienić, co trzeba wyrzucić bo źle brzmi, później w studiu dochodzi nowa warstwa brzmieniowa, zawsze jak na żywo się gra to jest bardziej surowe granie, w studiu możemy bawić się tym, co lubimy najbardziej, czyli dopieszczać te utwory, tak, żeby dodawać do nich jakieś dodatkowe niuanse, które są słyszalne dopiero na albumie, albo na epce, którą próbujemy nagrać w danej chwili. Dlatego tak jak mówiłem, utwory ewoluują dopiero i są faktycznie taką jakby kontynuacją tego co było zagrane wcześniej, na żywo.

L: Nowa epka, nowa strona internetowa i wiele znaczący tytuł: "What comes next?". Powiedzcie, co przyjdzie jako następne? Czego możemy się po Was spodziewać w najbliższej przyszłości?

MB: To jest taka faza przejściowa, tak lubimy sądzić o tym, jest to epka, która prowadzi nas gdzieś dalej, jest to pewien krok, naszym zdaniem nawet dość spory krok również jakościowy. Traktujemy ją raczej jako pewien skok do przodu, prowadzący nas w jeszcze dalsze cele.

KP: Epka "What comes next?" to takie pytanie retoryczne, na które sama narzuca się odpowiedź: były już dwie epki, więc teraz prawdopodobnie trzeba zabrać się za jakiś album długogrający, trzeba pójść jeszcze dalej. Staramy się już łamać brzmienie z naszej pierwszej, krótkiej czteroutworowej płyki, które zostało tam zarysowane i stąd to pytanie: co będzie dalej? Staramy się zrobić krok zmieniając nasze brzmienie z takiego bardziej melancholijnego grania z pierwszej epki, na drugiej wchodzimy w nowsze brzmienia, rytmy, ostrzejsze... i co będzie dalej? To właśnie to "what comes next?"

L: Tak, tylko, że o długogrającej płycie mówiliście już rok temu, osiemnastego września, tutaj w Młodym Byronie. A zamiast tej płyty, jest druga epka...

MB: Być może nie pamiętamy tego, że tak mówiliśmy... [śmiech] Nikt z nas nie zapowiadał płyty longplay, do tego potrzeba dużych nakładów, głównie finansowych, bo zapał jest, możliwości i czas również, ale po prostu jest problem finansowy, czysto finansowy, więc wątpię, żeby którykolwiek z nas zapowiadał wydanie longplaya za rok, może źle zrozumiałeś...

L: Tak słyszałem...

KP: Chodzi oto, że to nie jest takie proste. To się często tak wydaje: o nagrać album, moglibyśmy nagrać taki album, choćby nawet w naszej sali prób i go wydamy do internetu, tylko, że my nie szukamy czegoś takiego, jeżeli my już się zabieramy do czegoś, to wkładamy w to całe serce, cały potencjał jaki mamy, cały materiał jaki możemy dać i właśnie oto chodzi, że albumu długogrającego nie chcemy nagrać na tak zwane pół gwizdka, tylko chcemy dopracować koncepcję,  dopracować razem oprócz samego albumu także artwork, oprawę wizualną. To nie jest takie proste, dopiero odkrywamy nowe możliwości wizualizacji, jakieś przestrzenie, co staramy się pokazać i dopiero potem, na bazie naszych wcześniejszych dokonań, jak nasze dwie epki będziemy starać się już teraz budować bazę pod nowy album, może faktycznie niepotrzebnie powiedziałem, obiecałem, że będzie długogrający...

MB: A to Ty! [śmiech]

KP: Nie wiemy co to będzie tak naprawdę, stąd to pytanie. Będziemy się starać zrobić to, na co pozwolą nam możliwości, na co pozwolą nam wszystkie okoliczności, które się nasuną. Rynek muzyczny nie jest taki łaskawy dla młodych artystów, jeżeli nie trafi się we właściwe grono odbiorców...

L: Zwłaszcza z Waszą stylistyką...

KP: Tak, dokładnie. Odpowiednie grono takich wpływowych słuchaczy jak się trafi, to wtedy można wypłynąć dopiero, ale żeby zdobyć album długogrający, sami go nie nagramy, musimy mieć dużo godzin nagrywania, nie podchodzimy do tego na zasadzie: wchodzimy do studia, nagrywamy kawałek i do widzenia. Myślimy nad jednym kawałkiem nawet po pięć, sześć godzin...

MB: W grę wchodzi sponsor jakiś, sami takich środków nie uzbieramy po prostu...

KP: Dokładnie.Ale sponsor to też... nie chcemy jakby żebrać o pieniądze wśród wpływowych ludzi, tylko chcemy grać to, co lubimy, to, co mamy, to, co możemy zagrać, to, co możemy to wydamy, co możemy to nagramy.

L: Wasza pierwsza epka, "Underground Heart" miała motyw wykresu kardiograficznego, a na nowej jest śnieg telewizyjny, analogowy szum. Jakiej grafiki można się spodziewać po kolejnej płycie? Czy są już jakieś wstępne pomysły?

KP: Jak już mamy nagrany materiał, to dopiero wtedy zaczynamy myśleć co będzie na następnej okładce, bo na "Underground Heart" był motyw bicia serca, w ostatnim utworze, w tej suicie, i to nas zainspirowało właśnie do tego, żeby stworzyć artwork związany z biciem serca i wykresem EKG, wewnątrz w książeczce są nawet takie motywy jak krwawiące serca i tak dalej. Teraz, grając "Illusion" [drugi numer na epce - przyp.red] zainspirowaliśmy się klipem, który zrobiliśmy, w którym właśnie został wykorzystany motyw analogowego szumu, który składa się z puzzli, jakby z puzzli składał się szum, czyli takie jakby zaprzeczenie tego, co można nazwać składaniem w całość okazuje się być nieładem, ale ten nieład ma jakiś sens, bo to jest szum analogowy, który nie jest czysto losowy. Także właśnie dopiero po nagraniu materiału, dopiero jak zastanowimy się nad tym jaka będzie koncepcja naszego następnego nagrania, wtedy też na pewno wpadnie nam do głowy na to, żeby okładka jakoś przykuła uwagę. Wydaję mi się bowiem, że motyw takiego wykresu, albo szumu rzadko się spotyka taką płytę, która jest po prostu kwadratowym szumem na której jest tylko napisana nazwa zespołu i płyty. Staramy się przykuć jakoś uwagę każdym elementem naszych nagrań.

L: Na następnej płycie możemy się zatem spodziewać nowych utworów, aniżeli powtórzenia tych samych.

KP: Oczywiście. Myślę, że nie będziemy chcieli wyciągać z epek, które już są konkretną całością, na nich kolejność utworów, co następuje po sobie, jakieś subtelne przejścia między utworami jest przemyślana i to są jakieś minikoncepcje. Nie będziemy chcieli wyrywać tych integralnych elementów i wtłaczać  w nowy koncept. Możliwe, że jakiś motyw...

MB: Nie wykluczamy tego...

KP: Nie wykluczamy, że jakiś motyw, nawiązanie czy przypomnienie z poprzedniego albumu, ostatnie dźwięki wprowadzające...

MB: Niektórych zagrywek będzie nam ciężko tak po prostu opuścić.

KP: Styl...

MB: Samo przez się się rozumie, że coś zostanie wykorzystane.

L: Opowiedzcie zatem, jak przebiegała Wasza współpraca z Janem Galbasem, Jakubem Mańkowskim i Adamem Kaufholdem?

MB: Bardzo dobrze... bardzo profesjonalna praca. Widać, że chłopaki znają się na rzeczy...

KP: Od razu widać błyskawiczne działanie, nie było straty czasu na tym, wchodziliśmy, mieliśmy gotowe już instrumenty i mogliśmy nagrywać. Współpraca przy miksowaniu, przy przyjmowaniu uwag, które my mieliśmy, żeby zmienić jakiś element, dodać jakiś nowy, bez problemu można było wszystko zrobić. Właśnie Kuba Mańkowski miksował dwa utwory, a Adam Kaufhold miksował "Time Rush", także słychać też jego... mogę powiedzieć taką drobną ciekawostkę, że harmonie wysokie w "Time Rush" to właśnie dzieło Adama Kaufholda. To też taki ukłon w jego stronę, że mimo, że...

MB: Nie wiem czy to nie tajemnica...

KP: Myślę, że można zdradzić... on nie tylko miał wkład takiej tylko osoby inżyniera dźwięku, który zajmuje się tylko kręceniem gałkami, ale także pomagał przy podsuwaniu pomysłów i realizowaniu ich w jego małym studio miksersko-nagraniowym. 

MB: Każdy z tych ludzi dodał coś od siebie, swoją pracę do naszej płytki...

KP: Osoba miksująca dodaje teraz taki szlif i to tak naprawdę od wyboru tych osób zależy końcowe brzmienie utworu i jesteśmy z tego zadowoleni, także więc ukłon w ich stronę wszystkich - świetna robota.

L: To tak, oprócz nagrania kolejnej płyty, najlepiej dłuższej niż około dwadzieścia, trzydzieści minut, jakie są Wasze aktualne marzenia?

MB: Ja bym chciał wygrać w totolotka... [śmiech]

L: To każdy by chciał. Ale takie związane z muzyką, związane ze State Urge.

MB: Chciałbym zagrać na większej scenie, w sensie większego festiwalu na przykład na Openerze albo innym. To oczywiście jest jak najbardziej do spełnienia, to nie jest marzenie z cyklu tych niemożliwych do spełnienia...

KP: Każdy z członków zespołu ma jakieś takie prywatne marzenia związane z zespołem. Wiem, że Marcin Cieślik [gitarzysta i wokalista - przyp. red] chciałby zagrać w Royal Albert Hall, zagrać w ogromnej sali...

MB: Na pewno mu się uda. [śmiech]

KP: Na pewno kiedyś się nam uda, dążymy do tego ciężką pracą. Moim marzeniem jest, żeby usłyszeć, jak inna osoba, z zewnątrz coveruje nasze utwory. To będzie moim zdaniem, według mnie taki jakby punkt, że nasza muzyka znaczy już coś na tyle, że ludziom się to podoba i chcą to odtworzyć w zaciszu domowym, żeby poczuć nasz klimat u siebie. Dla mnie będzie to realizacja takiego mojego marzenia.

L: Z kim byście chcieli zagrać gdybyście mieli taką szansę, zagrać z kimś znanym?

MB: Było już podobne, bardzo ciekawe pytanie w ankiecie na stronie internetowej Progrock...

L: Owszem, czytałem. Spróbujcie to rozszerzyć, może...

MB: Ja mogę tylko powtórzyć, to, co tam napisałem a propos pana Oltera, taki stary perkusista, znaczy stary, młody był, ale nie ma go już dziś z nami, umarł śmiercią tragiczną, ale bardzo świetny perkusista, to też właśnie było moje marzenie zagrać z nim na jednej scenie, ale to już nie do spełnienia, niestety.

KP: Ja też pamiętam, że udzielałem tam głosu w tej ankiecie, ale nie pamiętam co napisałem, więc mogę powiedzieć, że na obecną chwilę, chciałbym móc mieć możliwość wystąpić na inscenizacji "The Wall", która jeździ teraz po świecie, z jednym z moich idoli, kompozytorów i basistów Rogerem Watersem. Inspiruję się po części jego muzyką, więc chciałbym móc z nim zagrać, żeby zobaczyć jak to się robi tak z innej perspektywy, nie patrząc ze strony ekranu, widza, tylko będąc po drugiej stronie sceny obok niego. To byłoby dla mnie coś najmilszego, ewentualnie jeszcze Geddy Lee, czyli basista zespołu Rush, który dla mnie jest niedoścignionym wzorem.

L: W takim razie na koniec jeszcze zapytam, kiedy najpóźniej możemy się spodziewać kolejnego albumu. Minie kolejny rok, czy troszkę wcześniej?

MB: To ciężkie pytanie. Myślę, że raczej więcej niż rok... Krystian, jak ty sądzisz? To chyba raczej kwestia wielu lat...

KP: Myślę, że nie będziemy się spieszyć. Na pewno nie będziemy się śpieszyć... na poprzedniej próbie już powstał pomysł nowego utworu, ale to jest dopiero  sam zamysł, więc na pewno nie będzie tak, że my go zapiszemy i już ok gramy go, tylko będziemy nad nim pracować żmudnie nawet kilkanaście prób i dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że on nadaje się, żeby go gdzieś uwiecznić. Dopiero jak zbierzemy kilka takich utworów, mimo, że pracujemy nad nimi sumiennie, mamy już przygotowane fajne motywy, które już się kreują w pewną koncepcję, to jednak absolutnie nie jestem w stanie podać daty najpóźniej, najpóźniej to nigdy, ale to nigdy jest takim infitum. Będziemy tak naprawdę dążyć żeby to było jak najszybciej, ale nie będziemy przyśpieszać tej pracy, bo nie chcemy...

MB: Żeby nie odbyło się to kosztem tej płyty...

KP: Tak, żeby nie używać półśrodków. Chcemy, żeby to było coś, z czego będziemy dumni i będziemy mogli z poważną miną powiedzieć, to jest nasz produkt, dzieło naszych kilku lat, kilku miesięcy czy kilkunastu miesięcy. Nie wiem jeszcze.... trochę wymijająca ta odpowiedź, wiem, ale tak jest po prostu, pewnych rzeczy nie można przyspieszać.

L: Chcecie jeszcze coś od siebie dodać? Jakieś szczególne pozdrowienia?

KP: Na pewno pozdrowienia dla realizatorów dźwięku: dla Jana Galbasa, Jakuba Mańkowskiego i Adama Kaufholda bo to dzięki nim ta epka ma takie brzmienie jakie ma i jest też teraz grane dzięki współpracy z nimi i myślę, że pozdrowienia dla wszystkich słuchaczy, którzy będą chcieli przesłuchać ten album. I dla wszystkich członków zespołu, źe wytrzymali ze mną przy nagrywaniu, nie rzuciliśmy w siebie gitarami, ani nic takiego...

MB: [śmiech]

L: I tak trzymać. Dzięki serdeczne za wywiad.

MB i KP: Dziękujemy.

Poprzedni wywiad z zespołem State Urge: tutaj. Recenzja najnowszej epki "What comes next?" tutaj. Relacja z sobotniego koncertu w Młodym Byronie wkrótce.


1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy wywiad. zwłaszcza jak sie jednoczesnie słucha ich grania. :)))

    OdpowiedzUsuń