środa, 6 kwietnia 2011

Kilka pytań do STATE URGE

I oto jest, zgodnie z zapowiedzią, pierwszy na tym blogu wywiad. Wywiad szczególny bo z muzykami młodej gdyńskiej formacji State Urge. Redaktor Kaczkowski wielokrotnie podkreśla, że nie ma przypadków. I nie ma od tej reguły, w większości wypadków, wyjątku. I tyle tytułem wstępu, przejdźmy do meritum, czyli pytań i odpowiedzi.

Lupus:  Muzycy raczej niechętnie odpowiadają na tego typu pytania, ale zadam Wam, jeśli nie macie nic przeciwko, kilka pytań o początki. Jak to się zaczęło?

State Urge: Zaczęło się zwyczajnie. Gitarzyści (Krystian i Marcin Cieślik) poznali się w szkole, a pozostała dwójka przypadkowo – przez internet. Było to… co najmniej 2,5 roku temu, ale prawdziwy zespół i kierunek jakim obecnie podążamy powstał dopiero, kiedy udało nam się na stałe ulokować w salce prób.  Poznawaliśmy siebie nawzajem, wymienialiśmy gusta i preferencje, a przede wszystkim – dużo improwizowaliśmy. To wyrobiło nam zaufanie do siebie nawzajem i pozwoliło ukształtować wspólny gust kompozycyjny.

Lupus: Skąd wzięła się nazwa? Czy można ją tłumaczyć jako „stan przebudzenia”, czy może chodzi o coś innego?

State Urge: Nazwa powstała tak jak nasz zespół – właściwie przypadkiem, nagle i niespodziewanie. Nic prostszego – słownik języka angielskiego (lub jakaś jego wariacja) i otwarcie na przypadkowej stronie. Może się to wydawać infantylne, ale nazwa przypadła nam do gustu i niejako opisywała to, co robimy. Zawsze trudno jest nam odpowiedzieć na pytanie o jej znaczenie i interpretację. Wolimy pozostawić to indywidualnym przemyśleniom, podsuwając jedynie słownikowe definicje tych słów.

Lupus: Muzyka w stylu późnych lat 60 i całej dekady lat 70 przeżywa ostatnio renesans. Obok wysypu wznowień i wydań rocznicowych, jak również fantastycznych pełnych wykonań koncertowych niektórych płyt (żeby wymienić tylko Hendrixa, The Who, King Crimson czy Ricka Wakemana) pojawiły się zespoły obracające się w tej stylistyce – Govt Mule, Radio Moscow czy The Brew. Skąd pomysł, aby nawiązać w Waszej twórczości do muzyki z tamtych lat? Co w niej takiego jest, że zdecydowaliście się wybrać właśnie taką stylistykę – retrospektywne spojrzenie na rock psychodeliczny i progresywny?

State Urge:Każdy ma w sobie muzykę, melodię. Nikt z nas niczego nie wybierał na siłę, usiedliśmy wszyscy razem przy swoich instrumentach i każdy zaczął grać to, co czuje najlepiej. Z tego powstały rozmaite brzmienia, nieświadome nawiązania. A to, czy nasza stylistyka wkracza w lata 70, 80 czy jest progresywna czy psychodeliczna – zostawiamy słuchaczom i z chęcią się tego dowiemy. (uśmiech)

Lupus: Jakie inspiracje, zespoły wskazalibyście jako najsilniejsze, najbardziej istotne dla Waszej twórczości?

State Urge:Każdy z nas słucha prywatnie lekko różnej muzyki, ale zawsze znajdzie się kilka wspólnych mianowników. Inspirujemy się muzyką, którą uważamy za dobrą – po prostu. Nie chcemy tu rzucać nazwami, aby uniknąć zaszufladkowania i klasyfikacji jako „naśladowcy” czegoś. Nasze inspiracje na pewno można usłyszeć w coverach, które gramy. Staramy się jednak zawsze o to, aby nawet cover brzmiał trochę po naszemu.

Lupus: Jak na młodych muzyków, macie niezwykłe, momentami wręcz wirtuozerskie umiejętności. Wiem, że nie jest to przypadek, część z Was, a na pewno Wasz perkusista, uczęszczała do szkół muzycznych. Słychać je choćby w niesamowitych improwizacjach i interpretacjach znanych utworów, nie tylko z lat 60 czy 70. Czy nie myśleliście o tym, aby spróbować w ten sposób skomponować większą formę – suitę, jakiś koncept?

State Urge:Tutaj chcielibyśmy zdecydowanie powiedzieć – nie jesteśmy wirtuozami. Na miano wirtuoza trzeba zapracować przez długie lata, my mamy przed sobą jeszcze długą drogę. Stale się uczymy i staramy się być jak najbardziej elastyczni również jako indywidualni muzycy.
Szkołę muzyczną ukończył Marcin Bocheński (perkusista)[i]. Michał (instrumenty klawiszowe) tylko uczęszczał. ( uśmiech) Co do większej formy… oczywiście, jest to dla nas ogromne wyzwanie. Napisanie takiej suity to troszkę inna praca niż wykonujemy zazwyczaj – praktycznie wszystkie nasze kawałki powstawały dzięki improwizacjom. Większe formy muzyczne wymagają umiejętnego, tendencyjnego podejścia do kompozycji. Naszym dziełem w tym kierunku jest „Underground Heart” – 3 częściowy utwór, który można posłuchać na naszej epce. Nad nim zdecydowanie spędziliśmy najwięcej czasu, chociaż również powstał jako całkowita improwizacja.

Lupus: Niedawno zakończyliście minitrasę koncertową, część koncertów odbyła się poza granicami Trójmiasta. Dla młodego zespołu, niebędącego debiutantem, a wciąż nieznanym szerszej publiczności koncert poza granicami macierzystego miasta - z pewnością jest ogromnym wyzwaniem. Jak do tego doszło? Jak się z tym czujecie?

State Urge:Na pewno jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się nam zorganizować taki szereg koncertów. Nie ukrywamy, że wolimy grać niż organizować  - tak, manager cholernie by się przydał[ii] (uśmiech), ale tym razem naprawdę jesteśmy z siebie zadowoleni. Z wyjazdem poza granice Trójmiasta mieliśmy już do czynienia na samym początku istnienia zespołu („Dolina Charlotty”) i bardzo miło wspominamy tamte chwile – pierwszy wspólny wyjazd…

Lupus: Na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia puszczona została Wasza improwizacja. Choć nie znaleźliście się na niedawno wydanej płycie „Minimax.pl 6” uważam, że zauważenie i docenienie Waszej twórczości przez redaktora Kaczkowskiego jest bardzo nobilitujące i jest sporym osiągnięciem. Stąd moje pytanie: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość? Jakieś konkursy młodych zespołów, kolejne koncerty? Może nawet taki u boku znanego zespołu? Może wydanie pełnowymiarowej płyty?

State Urge:Zagranie naszej improwizacji w radiu, przez redaktora Kaczkowskiego, jest dla nas wszystkich nobilitacją i motywacją do jeszcze cięższej pracy. Nasze dalsze plany są więc oczywiste – jeszcze więcej ciężkiej i sumiennej pracy. Zamierzamy sprostać wymaganiom naszych słuchaczy i własnej ambicji. Przed nami długa droga i teraz staramy się do niej jak najlepiej przygotować. (uśmiech) Dalekie plany też są chyba jasne – chcielibyśmy naszą muzyką poruszać. Sprawić, żeby była naprawdę wyjątkowa i potrafiła dotrzeć gdzieś głębiej, do jak największej ilości osób. W chwili obecnej, kiedy mamy już materiał na płycie, piszemy nowe kawałki, trochę odpoczywamy i planujemy kolejne koncerty. (uśmiech)

 Lupus: Na razie zatem jest epka. Zanim zostanie przeze mnie przesłuchana i zrecenzowana, kieruję do Was pytanie: Co możecie powiedzieć o swojej pierwszej epce? Czego możemy się po niej spodziewać? Czy zamierzacie ją rozpowszechniać wśród szerszej publiczności, aniżeli wśród znajomych?

State Urge:Ta epka, pierwsza płyta z naszymi nagraniami dostępna szerszej publiczności, jest czymś na co czekaliśmy i nad czym pracowaliśmy bardzo długo. Znajduje się tam wyselekcjonowany materiał, praktycznie z dwóch lat naszej działalności. Są to 4 utwory, które naszym zdaniem nadają się na „wizytówkę” zespołu. Większość (bo aż trzy) można było usłyszeć na naszych koncertach. Ale mamy też niespodziankę, wspomniany, tytułowy „Underground Heart” w zupełnie nowej, nie pokazywanej wcześniej na koncertach aranżacji. Płytki są już gotowe, na razie w bardzo małym nakładzie, ale już wkrótce wszystko będzie jasne jak, gdzie i kiedy można ją zdobyć. (uśmiech)

Lupus: I na zakończenie: Czego Wam życzyć na przyszłość, a zwłaszcza na ten pracowity miesiąc?[iii]

State Urge:Przede wszystkim wytrwałości i cierpliwości. Chcemy by takich pracowitych miesięcy jak ten było jak najwięcej.

Lupus: I tego Wam życzę. Dzięki wielkie za wywiad i do zobaczenia na koncercie.

State Urge:Dzięki i zapraszamy na naszą stronę internetową www.stateurge.com . Można tam znaleźć odnośniki do źródeł wszelkich informacji o zespole. (uśmiech)




[i] W tym pytaniu: dopiski w nawiasach moje własne.
[ii] Podkreślenie moje własne.
[iii] Pracowity miesiąc to był ten poprzedni, ale wszystko wskazuje na to, że chłopaki nie zamierzają zwolnić tempa. I bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz