środa, 19 września 2012

Luxtorpeda - Robaki (2012)






Tekst napisany dla portalu Uwolnij Muzykę, z którym zakończyłem współpracę.

Minął rok, a luksusowa torpeda spada ponownie.  Jeszcze rok temu, kiedy pojawił się debiutancki album nowego projektu Roberta “Litzy” Friedricha nikt się nie spodziewał, że to wypali. Tymczasem nie tylko wypaliło, ale równo w rok po premierze debiutu, zaowocowało kolejnym krążkiem – “Robakami”. 


Posunięcie ryzykowne, ale i ta płyta jest strzałem w dziesiątkę – mroczniejsza, cięższa i trudniejsza od swojej poprzedniczki, jest znacznie lepiej zrealizowana i podobno błyskawicznie znika ze sklepów muzycznych. Fenomen Luxtorpedy to przede wszystkim świetne, niezwykle prawdziwe i życiowe, niemal banalne teksty podane w żywiołowym, ostrym gitarowym sosie, ogromna doza przebojowości i brak wypełniaczy.

Już pierwszy kawałek “Pies Darwina” daje kopa w tyłek czy też raczej uderza jak woda sodowa do głowy, a wszystko za sprawą rewelacyjnego połączenia surf rockowego riffu ze stonerowym szlifem, punkową zadziornością i rapowanym tekstem. Jeszcze lepsza jest “Serotonina”, która może kojarzyć się z najlepszymi dokonaniami Kazika Staszewskiego czy z kultowym Dezerterem. Mocnym akcentem jest też kawałek następny – “Amnestia” – murowany hicior koncertowy, po nim wolniejsze, ale wcale nie gorsze “Wilki dwa”. Kolejnym uderzeniem z grubej rury jest świetny kawałek “Tu i teraz”, a potem znów zaczyna pachnieć surf rockiem przesterowanym i wzmocnionym o prędkość pędzącej lokomotywy – “Mowa trawa”. Definitywnie trzeba też wymienić kawałek “Raus”, który wgniata dosłownie w fotel, choć wcale nie należy do utworów szybkich, jest wolniejszy, ale tekst i melodia wżerają się w mózg. Kolejną petardą są “Fanatycy” – energetyczna i niezwykle trafna metafora stanu umysłowego społeczeństwa i panującej polityki.

Niewymienione utwory nie odstają od całości, wręcz przeciwnie uzupełniają ją. Mógł Litza z ekipą nagrać półprodukt relatywnie gorszy od debiutu, nagrać drugi taki sam album, ale nie zrobił tego. Nagrał płytę, która zmiata całą podobną konkurencję, jeśli takowa w ogóle  istnieje, z powierzchni ziemi. Płytę, która nie została zrobiona na odwal czy dla kasy, tylko dla słuchaczy, którzy zachwycili się debiutem i nie tylko dla nich. “Robaki” pokazują, że można zrealizować album napisany tylko i wyłącznie po polsku, który będzie o czymś, a nie o przysłowiowej dupie Maryni. Można nie lubić Kazika czy Arki Noego – ja nie lubię, ale Luxtorpedy nie lubić się nie da, bo to świetna kapela i ich drugi materiał jest po prostu świetną płytą. Ocena: 7,5/10


3 komentarze:

  1. Świetna płyta i tylko 7,5?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie? To, że świetna nie musi od razu oznaczać czegoś na tyle wspaniałego, żeby zasługiwać na wyższą ocenę. Poza tym jest to ocena wysoka i na granicy tego czegoś więcej. I jeszcze trzeba nadmienić, że ten tekst był dla innego portalu, gdzie nie było ocen liczbowych - tu dodane z racji przyjętej na tym polityki takiej, a nie innej strategii.

      Usuń
  2. A ja Luxtorpedy lubię bardzo "Autystyczny". i na razie nic poza tym... :p

    OdpowiedzUsuń