sobota, 10 października 2015

Wydział Filmowy XXII: Poczuł pismo nosem - utwory bondowskie raz jeszcze CZĘŚĆ II


James Bond powraca do kin w "Spectre". U nas było już o utworach bondowskich, o soundtracku do "Skyfall" oraz o najróżniejszych coverach i remiksach muzyki związanej z tą serią. W dwudziestym drugim Wydziale Filmowym chcę zaprosić Was w jeszcze jedną podróż po muzyce bondowskiej, a mianowicie po utworach, które nie zostały motywami przewodnimi poszczególnych filmów mimo, że zabiegali oto twórcy lub powstały specjalnie na potrzeby serii, ale nigdy nie zostały wybrane, poznamy historię Daniela Kleinmana, odpowiadającego za czołówki do sześciu filmów o agencie 007, zobaczymy oryginalne teledyski grupy Garbage i Madonny, a na koniec przysłuchamy się i przyjrzymy najnowszemu utworowi bondowskiemu, kontrowersyjnemu "Writing's on the Wall" Sama Smitha...

2. Nazywam się Kleinman, Daniel Kleinman

Urodził się 23 grudnia 1955 roku i jest reżyserem reklam telewizyjnych oraz wideoklipów muzycznych. Pracował między innymi z Madonną, ZZ Top, Princem i Fleetwood Mac. Realizował reklamy Smirnoffa, Guinessa, Johnnie Walkera, Levisa, Durexa oraz Audi. Jego historia z Bondem zaczęła się w 1989 roku kiedy to zrealizował wideoklip do utworu "Licence to a Kill" Gladys Knight. Zakrzykniecie, że w czołówce jest wymieniony Maurice Binder. Będziecie mieli rację. To była ostatnia czołówka, którą zrealizował wieloletni twórca charakterystycznych animowanych/poklatkowych napisów w serii o Jamesie Bondzie 007. Kleinman zrealizował inspirowany Bondem klip do tego właśnie utworu, a krótko po śmierci Bindera w 1991 roku, EON zaproponował mu przygotowanie czołówki do "Goldeneye", który miał nie tylko wprowadzić Pierce'a Brosnana, ale także zmierzyć się ze światem postsowieckim. Kleinman przyjął propozycję bez wahania i postanowił zrewolucjonizować czołówki bondowskie przy wykorzystaniu animacji komputerowej oraz bezpośrednim odniesieniom do historii w danych filmach.

Danielów dwóch - Kleinman konsultuje czołówkę z Jamesem Bondem

Zanim omówimy sobie każdą z Kleinamnowskich czołówek, cofnijmy się na chwilę do roku 1989 i "Licence to a Kill". Po odrzuceniu przez producentów utworu Erica Claptona zdecydowano się wybrać Gladys Knight, amerykańską wokalistkę soul i R'n'B znanej jako Cesarzowa Soulu. W przygotowanym numerze zdecydowano się nawet na przywołaniu partii rogu z "Goldfingera". Niestety, ostatnia czołówka Maurice'a Bindera wygląda nie tylko zbyt staromodnie, ale i przeraźliwie nudno. Formuła wypracowana przez lata wyraźnie do filmu i do samego, skądinąd niezłego numeru, zwyczajnie nie pasowała. Nic dziwnego, że wersja teledyskowa wzbudziła zainteresowanie EON, gdy Bindera zabrakło. Prędzej czy później i tak zadecydowano by o zmianie osoby na tym stanowisku. Nie brakuje w nim pistoletów, charakterystycznej Binderowskiej animacji, pięknych kobiet, a nawet zdjęć filmowych. Zresztą, zobaczcie sami:


Jednak to, co wykonał na potrzeby "Goldeneye" przerosło najśmielsze oczekiwania zarówno producentów, jak i fanów serii. Znalazł się w nich Janus, czyli bóg o dwóch twarzach jako odniesienie do głównego antagonisty Jamesa Bonda, sylwetki kobiet niszczących ogromne posągi sowieckich symboli, w tym głowę Stalina i popiersia Lenina oraz symbole komunizmu. To także znajduje swoje odniesienie w filmie - jedna z kluczowych scen rozgrywa się na ogromnym cmentarzysku sowieckich symboli.


Kolejnym filmem z czołówką Kleinmana był drugi film z Piercem Brosnanem, czyli "Tomorrow Never Dies". W niej poszedł jeszcze dalej. Kobiety to antropomorficzne symbole technologii, co ma odnosić do kontroli mas mediów na świecie i cyfryzacji. Satelity zaś zamieniają się w diamenty, co z kolei ma odnosić się do czołówki "Diamonds Are Forever" zrealizowanej oczywiście przez Bindera. Kleinman jest także odpowiedzialny za teledysk do utworu tytułowego, który z kolei przygotował specjalnie dla Sheryl Crow. Poniżej obie wersje - którą lubicie bardziej?



Trzecim filmem Kleinmana był "The World Is Not Enough" z 1999 roku. To moja ulubiona czołówka autorstwa tego artysty obok tej zrealizowanej do "Casino Royale". Kapitalna oprawa do najlepszego odcinka z Brosnanem w roli agenta 007. Kobiety zrobione z oleju i nafty, wielkie pompy, tęczowe rozbłyski na oleju, diamentowe i ogniste kule jako odniesienie do centralnego motywu historii, czyli wykorzystywania zasobów naturalnych ziemi, w tym wypadku ropy naftowej. Co ciekawe, grupa Garbage przygotowała swoją wersję teledysku, którą zaprezentuję w trzeciej części tego tekstu. Tymczasem, obejrzyjmy oryginalną czołówkę:


W 2002 roku pojawił się kontrowersyjny, przerysowany i nielubiany przez fanów jubileuszowy odcinek serii, "Die Another Day", który jak się okazało był ostatnim występem Brosnana w roli Jamesa Bonda. Czołówka została tutaj pomyślana jako przedłużenie historii przedstawionej bezpośrednio po gunbarrelu, czyli torturowania i przesłuchiwania 007 przez Koreańczyków. Ostatni raz taki element zastosowano w 1962 roku przy okazji pierwszego filmu z cyklu "Dr. No". Fragmenty filmowe mieszają się tutaj z wizerunkami skorpionów i lodu przypominającego diamenty. Nowością było przedstawienie po raz pierwszy w historii "elemenatalów", czyli kobiet z czołówki jako postaci negatywnych - ogniste i lodowe personifikacje nie tylko zwalczają się wzajemnie, ale także są częścią tortur przeprowadzanych na agencie Jej Królewskiej Mości. Do oryginalnego teledysku Madonny z kolei, podobnie jak w przypadku Garbage wrócimy w trzeciej części tekstu.


Nieco inne podejście zastosował Kleinman do czołówki "Casino Royale", w którym po raz pierwszy w roli Bonda można było zobaczyć Daniela Craiga. Po raz pierwszy od czasu "Dr. No" nie ma w niej żadnych kobiet, czego życzył sobie reżyser filmu Martin Campbell. Pojawiają się więc postacie walczących ze sobą mężczyzn wykonanych metodą rotoskopową, przedłużenie sekwencji początkowej w postaci wpisywania statusu 00 do systemu komputerowego MI6 oraz kolorowe odniesienia do tytułowego kasyna. Karty i żetony to nie tylko odniesienie do kulminacyjnej partii pokera w filmie, ale także do okładki pierwszego wydania powieści Iana Fleminga. Jedyną kobietą pojawiającą się czołówce jest Vesper Lynd, która została sprytnie wstawiona w jedną z kart Królowej. Czołówkę kończy zbliżenie na zimne, niebieskie oczy Jamesa Bonda. Absolutny majstersztyk, czyż nie?


Kleinman nie zrealizował jednak czołówki do "Quantum of Solace". Zatrudniony na potrzeby drugiego filmu Craiga, kolektyw MK12 miał świetny pomysł na nową czcionkę, ale czołówka wyszła im bardzo słaba, mało efektowna i dziwnie trącąca amatorszczyzną (nie pomogły nawet nawiązania do "OHMSS"). Na szczęście Kleinman powrócił do Bonda i przygotował oprawę wizualną do "Skyfall" udowodniając swoją klasę i niezwykłe zrozumienie tego, co w czołówkach bondowskich jest najważniejsze. Powróciły "elementale" choć nie stanowią one najważniejszej części czołówki, która skupia się na licznych odniesieniach do fabuły filmu począwszy od przypadkowego postrzelenia przez Moneypenny przez kolejne sekwencje filmu. Nagrobki, dom rodziny Bondów, lustra (mrugnięcie okiem w kierunku "The Man with the Golden Gun") i tarcz z wizerunkami Jamesa Bonda oraz Silvy, chińskimi smokami lampionami oraz czaszkami, które odnoszą się tak do symbolu Silvy, jak i do pierwszej czołówki Rogera Moore'a czyli "Live And Let Die". Na koniec, podobnie jak w przypadku "Casino Royale", patrzymy w oczy Jamesa Bonda. A do tego wszystkiego fantastyczny, wciąż robiący ogromne wrażenie, oscarowy utwór Adele:


Kleinman został także zatrudniony do zrealizowania czołówki "Spectre", który będzie jego siódmym Bondem, a czwartym dla Daniela Craiga. Co się w niej znajdzie? Póki co nie wiadomo, ale przypuszczam, że pojawi się w niej symbol ośmiornicy, czyli znak SPECTRE, motyw nadpalonych zdjęć, odniesienie do Día de los Muertos, czyli meksykańskiego święta zmarłych i napisów na murze. "Writing's on the Wall", bo taki tytuł nosi nowy motyw bondowski został napisany przez młodego, zaledwie dwudziestotrzyletniego Sama Smitha, z kolei już samym tytułem nawiązuje do konwersacji Bonda z Q w "Goldeneye", ale o tym, o moim zdaniu o utworze Smitha, teledyskach Garbage i Madonny przeczytacie w trzeciej części artykułu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz