Napisał: Marcin Wójcik
Jesień w gdyńskiej Desdemonie. 16 października roku pięknistego zagrali GARS,
The Spouds i Aiodine. Oto kilka słów o piątkowym wieczorze. Październik nie cieszy się zbyt dobrą renomą w społeczeństwie. Ten miesiąc
lubią chyba tylko ci, którzy mają wtedy urodziny. Na szczęście niezbyt
przyjemną aurę rekompensuje szeroki wachlarz koncertów, jak co roku i wszędzie,
zatem także w popularnej wśród gdynian „Desde”.
Interesujący wydał się również line up: organizatorzy połączyli hardcore, z
rockiem alternatywnym i ambientem. W takiej też kolejności występowały
poszczególne zespoły, pierwszy wystartował około dwudziestej pierwszej.
Składem otwierającym całą imprezę był trójmiejski, hardcorowy GARS. Pierwsze
dźwięki były pochodzenia elektronicznego, jednak szybko przelały się w
energetyczny strzał. Odezwał się ciemny, dudniący bas, perkusja niczym
stoczniowy młot i ściana nisko strojonych gitar. Do pakietu szybko dołączył
wokalista, którego sposób bycia na scenie bynajmniej nie był a’la Nosowska.
Występowi GARS sprzyjały również warunki klubu – scena właściwie jest umowną
częścią lokalu, publiczność dzieli z zespołem tę samą podłogę, zatem spełnia
się podstawowa zasada hardcoru: publiczność wraz z kapelą stanowi całość. Lider
nie omieszkał więc wtapiać się w tłum, wpatrywać się w oczy poszczególnych
widzów, podchodzić do nich i śpiewać vis a vis wybranej twarzy. Istotnym
elementem show była również perkusja. Świetnie nagłośniona z „popującą” stopą,
wystukiwała rytm, do którego większa część słuchaczy energicznie potrząsała
głowami. Ukłony w stronę sekcji – ten rytm nie istniałby bez basu, a bas bez
tych nieziemskich bębnów. Nie ujmując reszcie ekipy, czyli rzężącym gitarom i
ostrym wokalom. Podczas tego świetnego występu publiczność usłyszała także
kilka premierowych utworów. Ten piątkowy wieczór zdecydowanie należał do GARS.
Chylę czoła. Równie nisko jak podczas headbangu.
Następnie na scenie pojawił się warszawski kwintet The Spouds. Mili goście ze
stolycy proponują mieszankę shoegaze i post-punka. Można było to zauważyć nawet
po ich charakterystycznym imidżu, a chwilę później także po zachowaniu na
scenie. Gitarzyści miotali się ze swymi instrumentami, wchodząc z nimi
niebezpiecznie w tłum.
Pierwsze wykonania wypadły bardzo dobrze, mało kto stał nieruchomo, choć
rytmiczne podrygiwanie nie było już tak efektowne jak podczas występu GARS. Po
prostu nie ten region gatunkowy, że się tak wyrażę. Z największym entuzjazmem
został przyjęty „Night”, jak zapowiedzieli: „Utwór, do którego mamy teledysk”.
Bardzo fajny teledysk, nawiasem mówiąc. Niestety, każdy następny utwór zagrany po „Night” nie został tak ciepło
przyjęty jak poprzednie, a energia
zdawała się jakby stopniowo słabnąć, co z resztą można było zauważyć po
spadającej liczbie słuchaczy. Czarę
goryczy, w moim odczuciu, przelał jeden z gitarzystów. Grał na ciekawych,
postarzanych instrumentach wyglądających bardzo punkowo czy grunge’owo. Podczas występu e wił się po scenie,
niechlujnie rzężąc, plącząc się we własnych kablach, paskudnie zrzucając gitarę
z własnego ciała ciskał nią o podłogę, a nawet po niej deptał. Widowisko w
stylu grunge, zwłaszcza w tych warunkach, wypadło żenująco blado, nie wnosząc
niczego dobrego do koncertu. Show The Spouds zdecydowanie skradł kolegom ich perkusista – sympatyczny
grubasek grał ze świetnym wyczuciem i zaangażowaniem, nie robiąc z siebie
dziwaka, dał niewątpliwie sporo radości słuchającym, w przeciwieństwie do
gitarowego kata…
Nadszedł czas na ostatnich wykonawców tego wieczoru – duet
Aiodine. Dwaj muzycy zaprezentowali swoje ambientowe utwory aranżowane na
klawisze, bas oraz instrumenty elektroniczne. Po gitarowym uderzeniu dawka
elektronicznych nut była dość dziwnym doznaniem, prawdę mówiąc. Nie wiem, czym
się kierowano, mieszając Aiodine z GARS i The Spouds. Frekwencja była już
niestety bardzo niska, a po takich energicznych koncertach dość trudno było
otworzyć głowę na zupełnie inną wyobraźnię muzyczną i bardziej wymagające
struktury. Mimo wszystko –chapeau bas, dla zespołu i tych, którzy wytrwali do
końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz