Wspólna trasa koncertowa to dobra
okazja na wydanie okolicznościowego, wspólnego wydawnictwa. Na krążku
ozdobionym kapitalną, iście psychodeliczną okładką znalazło się sześć kawałków,
po trzy od każdego zespołu. Włoski Black Rainbows i amerykańska legenda
Farflung pasują do siebie idealnie! Same smakowite kąski!
Split to specyficzny rodzaj
wydawnictwa (coś w rodzaju podwójnego singla, albo epki różnych artystów), na
którym umieszcza się zwykle niepublikowane lub alternatywne wersje utworów
konkretnych zespołów, nierzadko zrobione też specjalnie na taki krążek,
przeznaczony do celów promocyjnych. Często niestety się zdarza, że skompilowane
w ten sposób zespoły są z tak zwanych różnych parafii. Na szczęście ten split
nie jest niewypałem w doborze stylistyki, ani tym bardziej muzycznym.
Black Rainbows – na widok tej
nazwy świecą mi się oczy, a jeszcze bardziej zapaliły mi się na widok tej
okładki. Z Farflungiem jakoś nie miałem okazji się zetknąć wcześniej co mnie
bardzo dziwi, bo grają bardzo podobnie jak Włosi, a istnieją znacznie dłużej (bo
od 1992 roku i wydało osiem płyt, z czego najnowszą zawierającą niepublikowane
dotąd utwory w tym roku). Jak przystało
na split mamy stronę A i stronę B, czyli osobne części przeznaczone dla
konkretnego zespołu. Każda z tych stron zawiera około osiemnaście minut muzyki,
czyli razem ponad trzydzieści siedem minut space rockowej przestrzeni, brudnych
stoner rockowych riffów i kraut rockowych pędów. Na pierwszej połowie znalazł
się więc Farflung, a na drugiej Black Rainbows.
Pierwszy numer Farflunga „Lupine”
otwiera gong, a potem na ciemnym tle słyszymy język niemiecki i wtedy wchodzi
niski i brudny riff gitary, piski i jęki i naturalnie żwawa perkusja. Jako, że
nie znałem tego zespołu wcześniej skojarzyło mi się to granie z eksperymentami
Jacka White’a wrzuconego do kociołka zimno falowego i gotyckiego (Bauhaus się
kłania!). Świetny, mocno wkręcający się w głowę numer. Po nim „Pushing Hole In
The Twilight” – kosmiczny numer brzmiący jak… U2 połączone z Hawkwind i to
dosłownie! I jeszcze ten indie rockowy odbijany się od ścian wokal, a wszystko
podkręcone do obrotów energetycznych i z pozytywnym flowem. Numer trzeci „No
Circuit” z początku jest znacznie wolniejszy, mroczny jak we wstępie do „Lupine”,
ale i dłuższy. Długie wejście narasta do bujającego brudnego riffu i licznych charakterystycznych
dla space rocka pisków. Dobra robota, ale dwa pierwsze kawałki zwalają z nóg.
Black Rainbows prezentuje się
wcale nie gorzej. Podobnie jak Farflung zrealizowało zupełnie nowe utwory, choć
niewykluczone że powstały przy okazji wyśmienitej płyty „Supermothafuzzalicious!!” (recenzja dostępna tutaj) .
Otwiera drugą połowę „Let It Shine” klasyczny stoner rock z elementami hard
rocka i naturalnie z space’owymi piskami. Fenomenalny, tak charakterystyczny
dla Włochów lekko tłumiony dźwięk tła i wysunięte na przód gitary oraz dudniąca
perkusja dopełniają całości. Drugi kawałek, podobnie jak w przypadku trzeciego
albumu, posiada tytuł na którym można sobie połamać język – „The River,The
Moon, The White Lake, The Megaelectrofantafuzzspace”. Przewspaniały neologizm i
przewspaniały utwór: najpierw mroczny kosmiczny wstęp i następnie
przyspieszenie (ale utrzymane w wolnym tempie) z wibrującym riffem zarówno gitar,
jak i basu. A pasaż instrumentalny z pauzami – wyśmienitość i uczta dla uszu.
Finałowy „The Devil & The Dream”, podobnie jak w przypadku Farflunga też
jest dłuższy. Najpierw wejście gitar, potem dołącza perkusja i przestrzenne
przeszkadzajki, również utrzymany w wolniejszym tempie i jakby bardziej wyjęty
z drugiej płyty „Carmina Diabolo” (recenzja dostępna tutaj).
Nieoczekiwane wydawnictwo z
ulubionym zespołem w ramach którego poznaje się inny fantastyczny zespół w
dodatku w tych samych klimatach poprawia humor. Przez te trzydzieści siedem
minut nie ma miejsca na nudę (jak dla mnie mógłby być nawet dłuższy), zwłaszcza
w pierwszej połowie, bo nie ukrywam, że po Black Rainbows spodziewałem się
lepszych utworów. Może to jest split, ale na pewno warty uwagi i godny
polecenia wielbicielom psychodelicznego stoner rocka.
Ocena: Farflung 5/5 Black Rainbows
2,5/5 Razem: 7,5/10
Noooo, dobre, bardzo dobre, baaardzo dobre. :)))
OdpowiedzUsuń