Z WNSem Polskim jest trochę jak z polskim Fiatem, nikt go nie lubi, a zawsze zaskakuje! |
Plastikowe brzmienie? Dęciaki? A może hard rockowy ogień z zadziornym żeńskim wokalem? Teksty po polsku? W obu przypadkach jestem na tak i jest to ostatnie "tak" jakie piszę w roku trzeszczącym. Zarówno bowiem pochodzący z Lublina zespół Na Tak, jak i śląski Whispers zasługują na (już szczere)... tak...
1. Whisper - Przebudzenie (2013)
Pochodzą z Jastrzębia Zdroju i Katowic, istnieją od 16 lat, ich skład zmieniał się wielokrotnie, wydali jedną płytę studyjną w 1999 i epkę w 2004 roku. W kolejnym nowym składzie z wokalistką Karoliną Muszkiet zrealizowali swój drugi album studyjny, który właściwie można potraktować jako ich debiut, czy też drugie "muzyczne życie". W dodatku debiut ze wszech miar bardzo udany. Dojrzały i zadziorny, solidnie nagrany i dopracowany pod względem brzmienia. To, co grają nie jest niczym nowym, polskojęzyczne rockowe pazury to domena lat 90. ubiegłego wieku, jednakże nie oznacza to wcale, że jest to powrót, czy też raczej debiut chybiony. Obecnie, gdy w podobnym graniu, jest poważny zastój, stacje radiowe nie puszczają już dobrze napisanych i nagranych twórców rockowych, a nawet jeśli, to tylko, to, co znamy już do znudzenia. "Młoda scena rockowa" bowiem praktycznie nie istnieje. W przypadku Whisper "młoda" to trochę dużo powiedziane, ale jak najbardziej pasuje do nich to określenie. Album tryska młodzieńczą energią, kipi od porządnego ostrego grania i dobrze napisanych, przemyślanych polskojęzycznych tekstów (brawo!). Dużym plusem jest także to, że na płycie nie ma złych numerów i choć nie mam porównania z poprzednimi wydawnictwami, kawałków z "Przebudzenia" słucha się naprawdę znakomicie. Jedynym poważniejszym zarzutem może być długość albumu, mniej więcej od dziewiątego numeru delikatnie siada napięcie i człowiek zaczyna szukać innych zajęć. Mimo to, jest to warty uwagi album i mam nadzieję, że Whisper faktycznie się przebudzi, bo takiego grania w tym kraju potrzeba. Trzymam kciuki i czekam na więcej! Ocena: 8,5/10
2. Na Tak - 13 (2013)
Stylistycznie cofniemy się do lat 80., w których między innymi królował synth pop i zimna fala, choć pochodząca z Bychawki pod Lublinem grupa, swoją muzykę określa jako "rwąca fala". Na trzeszczącej trzynastce znalazło się trzynaście utworów. Nie jest to jednak trzynastka pechowa, a kicz przybiera tutaj raczej lekko prześmiewczą formę, aniżeli wywołującą uśmiech politowania jak przy próbach reaktywacji sceny disco polo (abstrahując tutaj od znakomitych Braci Figo Fagot). Tu także, jak u Braci Figo Fagot postawiono na zabawę konwencją i jedne utwory są lekkie, pulsujące, nawet dyskotekowe, a inne wręcz ocierające się o prymitywizm, czy o wspomniany synth pop, czy nawet po prostu pop tylko grany w minimalistyczny sposób. Tu także na uwagę zasługują polskie teksty traktujące przeważnie o konsumenckim trybie życia czy zwykłej obserwacji otoczenia. Dzieje się sporo, ale podobnie jak przy Whisper, mimo znacznie krótszego czasu trwania, przy dziesiątym kawałku można poczuć lekkie znużenie. To kiczowata płyta w dobrym tego słowa znaczeniu, dla ludzi lubiących plastik miły w dotyku i romantyzm lat 80. Może się podobać i dobrze bawić, ale przez krótki czas. I jeszcze tak pół żartem, pół serio: Macie pojęcie ile kasy, razem z tym złotym łańcuchem znajduje się na tym stoliczku herbacianym? Jestem pewien, że na full wypasionego Maybacha by starczyło! Niestety, ja WAFPowego zachwytu nie podzielam... Ocena: 6,5/10
2. Na Tak - 13 (2013)
Stylistycznie cofniemy się do lat 80., w których między innymi królował synth pop i zimna fala, choć pochodząca z Bychawki pod Lublinem grupa, swoją muzykę określa jako "rwąca fala". Na trzeszczącej trzynastce znalazło się trzynaście utworów. Nie jest to jednak trzynastka pechowa, a kicz przybiera tutaj raczej lekko prześmiewczą formę, aniżeli wywołującą uśmiech politowania jak przy próbach reaktywacji sceny disco polo (abstrahując tutaj od znakomitych Braci Figo Fagot). Tu także, jak u Braci Figo Fagot postawiono na zabawę konwencją i jedne utwory są lekkie, pulsujące, nawet dyskotekowe, a inne wręcz ocierające się o prymitywizm, czy o wspomniany synth pop, czy nawet po prostu pop tylko grany w minimalistyczny sposób. Tu także na uwagę zasługują polskie teksty traktujące przeważnie o konsumenckim trybie życia czy zwykłej obserwacji otoczenia. Dzieje się sporo, ale podobnie jak przy Whisper, mimo znacznie krótszego czasu trwania, przy dziesiątym kawałku można poczuć lekkie znużenie. To kiczowata płyta w dobrym tego słowa znaczeniu, dla ludzi lubiących plastik miły w dotyku i romantyzm lat 80. Może się podobać i dobrze bawić, ale przez krótki czas. I jeszcze tak pół żartem, pół serio: Macie pojęcie ile kasy, razem z tym złotym łańcuchem znajduje się na tym stoliczku herbacianym? Jestem pewien, że na full wypasionego Maybacha by starczyło! Niestety, ja WAFPowego zachwytu nie podzielam... Ocena: 6,5/10
czasem nie zaskakuje i wtedy nie jedzie.... ;p ;p ;p
OdpowiedzUsuńnie podizelam zachwytu, ale dobrze, ze cos się dzieje na polskiej scenie i to po polsku :)