W czerwcu tego roku pojawił się pierwszy oficjalny album studyjny historyczno-patriotycznej grupy Forteca. My także bowiem mamy zespoły pokroju szwedzkiego Sabatonu czy węgierskiej
Żyjemy w czasach kiedy dzieciaki w szkole na lekcjach historii nie uczą się nic o II wojnie światowej, myląc powstanie w getcie warszawskim z powstaniem warszawskim, lub co gorsza w ogóle nie wiedzą kiedy, gdzie i o której rozpoczął się ten straszliwy konflikt zbrojny. W polityce kolejne rocznice służą raczej kolejnym kłótniom i partyjnym zagrywkom, aniżeli przypomnieniu i refleksji, jednocześnie pozbawionej szkodliwej martyrologii. Forteca zaś sięga po chyba już zapomniane, a w szkole traktowane po łebkach i bezrefleksyjnie, teksty powstałe w okresie II wojny światowej, ale także te, które traktując o tych straszliwych dla Polski dniach powstały później. Pośród Baczyńskiego, Gałczyńskiego, Miłosza czy znanej chyba wszystkim żołnierskiej pieśni "Szara piechota", można też znaleźć przejmujące interpretacje takich wierszy jak "Katyń" Feliksa Konarskiego, a nawet utwór Władysława Bełzy "Polska Mowa".
Ta płyta to kapitalna lekcja historii właśnie. Otwiera ją podwójne "Intro", w którym wykorzystano "Piosenkę o końcu świata" Czesława Miłosza oraz wstawkę z lektorem mówiącym o początku "największej bitwy w historii Świata". Po nim świetny kawałek "Obrona Poczty Polskiej". Po nim jeszcze lepszy i mocniejszy kawałek "Monte Cassino" napisany do wiersza Władysława Broniewskiego. Wspaniały i epicki to utwór. Numer czwarty "Orlątko" poprzedzony listem młodego żołnierza do matki z kolei jest tak przejmujący, że mi aż popłynęły łzy. Jest tylko kilka utworów, które potrafią wzruszyć, temu zdecydowanie się udało. Piątym utworem jest znana ze szkoły pieśń żołnierska "Szara Piechota (a przynajmniej moje pokolenie jeszcze uczyło się go na pamięć). Kapitalna to wersja, zadziwia ona aranżem, tak różniącym się od oryginału. W utworze szóstym zostajemy wywiezieni do Katynia. Przejmujący tekst Konarskiego i ponownie świetny aranż przywodzący na myśl wczesne Iron Maiden czy nasze Turbo. Po Katyniu oglądamy i słuchamy bitwy o Wiznę w utworze "Obrońcy spod Wizny". Jest to kawałek różniący się od "40:1" szwedzkiego Sabatonu, choć opowiadający o tych samych wydarzeniach. Według mnie jest to jednak utwór znacznie ciekawszy od ogranego do znudzenia szwedzkiego "przeboju", po prostu bliższy sercu, a przy tym równie epicki. Po nim równie udany "Żołnierze Wyklęci - Niezłomni Żołnierze", a następnie (mojemu pokoleniu jeszcze na pewno znany z lekcji języka polskiego) "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" Konstantego Idelfonsa Gałczyńśkiego, zresztą w świetnym, teatralno-filmowym wręcz, wykonaniu. Zresztą nie ma co się dziwić, skoro dołączono do niego wstawki dźwiękowe z fantastycznego filmu "Westerplatte" Stanisława Różewicza (brata poety Tadeusza Różewicza) z 1967 roku. Dwa ostatnie utwory są w nieco innej konwencji, zamiast tematów historycznych pada dwukrotnie pytanie o tożsamość Polaka. Najpierw w bardzo dobrej "Polskiej Mowie" napisanej do tekstu Władysława Bełzy i na koniec niezwykły kawałek tytułowy.
Prezentowana na płycie muzyka to melodyjny, a często też melancholijny hard rock, w cięższych rozbudowanych fragmentach nawet heavy metalowy, przywodzący na myśl wczesne Iron Maiden czy Turbo, co podkreśla wielu internautów, ale tak naprawdę nie dająca się zaszufladkować stylistycznie. Mocną stroną tego wydawnictwa jest przyjemne, miękkie i przebojowe brzmienie (zupełnie odmienne od chropawych pierwszych nagrań Fortecy czy tego znanego ze szwedzkiego Sabatonu). Jeszcze mocniejszą są świetne teksty, nie tylko te, które wybrano z bogatej spuścizny naszej poezji, ale także te napisane specjalnie dla Fortecy przez Annę Czerwiec-Banek. Na tym wydawnictwie zabrakło tylko Baczyńskiego, ale mam nadzieję, że znajdzie się na kolejnej. Trochę szkoda, że w większości na tej płycie znalazły się zarejestrowane na nowo utwory, które pojawiały się już na wcześniejszych płytach demo grupy. Mimo to, potrafią zrobić spore wrażenie, a także mimo wiadomej tematyki, wprowadzić w dobry nastrój. Już teraz nie mogę się doczekać ich kolejnej płyty, bo w sposób niezwykły i piękny "upominają się o pamięć" i oddają cześć i chwałę bohaterom, którzy oddali za nas i za ojczyznę, w którą wierzyli, swoje życie.
Fortecy słuchało się w liceum. Był to jeden z kilku zespołów, które usłyszałem po raz pierwszy za sprawą mojego przyjaciela i harcerza, Drzewca. Po liceum moje zainteresowanie tym zespołem nieco osłabło, a nawet myślałem, że przestali istnieć. Jednak Forteca się nie rozwiązała. Wciąż znajduje się na bojowym szlaku i walczy o pamięć i historię, o nieprzekłamaną prawdę. Jest zespołem, który choć znany nielicznym, zasługuje na uwagę i promowanie, bo, to co robią jest piękne i wielkie. Tym bardziej więc boli, że nie puszcza się w radiu takiej muzyki, że nie propaguje się jej pośród młodzieży. Może czas to zmienić, żeby postawione w tytule pytanie, zyskało odpowiedź: kolejne żyjące w Polsce pokolenia, dumne z historii swojego kraju i tego, co robili ich pradziadkowie i dziadkowie, tak jak ówcześni dwudzietokilkuletni pamiętali o czynach swoich przodków i z nimi w sercu przystępowali do walki o wolność? Ja jestem dumny z Fortecy i wierzę, że uda się im osiągnąć ten trudny cel. Jestem też dumny z tego, że jestem Polakiem, tego bowiem bynajmniej nie powinniśmy i nie musimy się wstydzić. Ocena: 8,5/10
. Forteca, obok Horytnicy, jest jednym z takich właśnie zespołów i oba zasługują na uwagę. Jak Forteca "upomina się o pamięć" swoim najnowszym albumem?Żyjemy w czasach kiedy dzieciaki w szkole na lekcjach historii nie uczą się nic o II wojnie światowej, myląc powstanie w getcie warszawskim z powstaniem warszawskim, lub co gorsza w ogóle nie wiedzą kiedy, gdzie i o której rozpoczął się ten straszliwy konflikt zbrojny. W polityce kolejne rocznice służą raczej kolejnym kłótniom i partyjnym zagrywkom, aniżeli przypomnieniu i refleksji, jednocześnie pozbawionej szkodliwej martyrologii. Forteca zaś sięga po chyba już zapomniane, a w szkole traktowane po łebkach i bezrefleksyjnie, teksty powstałe w okresie II wojny światowej, ale także te, które traktując o tych straszliwych dla Polski dniach powstały później. Pośród Baczyńskiego, Gałczyńskiego, Miłosza czy znanej chyba wszystkim żołnierskiej pieśni "Szara piechota", można też znaleźć przejmujące interpretacje takich wierszy jak "Katyń" Feliksa Konarskiego, a nawet utwór Władysława Bełzy "Polska Mowa".
Ta płyta to kapitalna lekcja historii właśnie. Otwiera ją podwójne "Intro", w którym wykorzystano "Piosenkę o końcu świata" Czesława Miłosza oraz wstawkę z lektorem mówiącym o początku "największej bitwy w historii Świata". Po nim świetny kawałek "Obrona Poczty Polskiej". Po nim jeszcze lepszy i mocniejszy kawałek "Monte Cassino" napisany do wiersza Władysława Broniewskiego. Wspaniały i epicki to utwór. Numer czwarty "Orlątko" poprzedzony listem młodego żołnierza do matki z kolei jest tak przejmujący, że mi aż popłynęły łzy. Jest tylko kilka utworów, które potrafią wzruszyć, temu zdecydowanie się udało. Piątym utworem jest znana ze szkoły pieśń żołnierska "Szara Piechota (a przynajmniej moje pokolenie jeszcze uczyło się go na pamięć). Kapitalna to wersja, zadziwia ona aranżem, tak różniącym się od oryginału. W utworze szóstym zostajemy wywiezieni do Katynia. Przejmujący tekst Konarskiego i ponownie świetny aranż przywodzący na myśl wczesne Iron Maiden czy nasze Turbo. Po Katyniu oglądamy i słuchamy bitwy o Wiznę w utworze "Obrońcy spod Wizny". Jest to kawałek różniący się od "40:1" szwedzkiego Sabatonu, choć opowiadający o tych samych wydarzeniach. Według mnie jest to jednak utwór znacznie ciekawszy od ogranego do znudzenia szwedzkiego "przeboju", po prostu bliższy sercu, a przy tym równie epicki. Po nim równie udany "Żołnierze Wyklęci - Niezłomni Żołnierze", a następnie (mojemu pokoleniu jeszcze na pewno znany z lekcji języka polskiego) "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" Konstantego Idelfonsa Gałczyńśkiego, zresztą w świetnym, teatralno-filmowym wręcz, wykonaniu. Zresztą nie ma co się dziwić, skoro dołączono do niego wstawki dźwiękowe z fantastycznego filmu "Westerplatte" Stanisława Różewicza (brata poety Tadeusza Różewicza) z 1967 roku. Dwa ostatnie utwory są w nieco innej konwencji, zamiast tematów historycznych pada dwukrotnie pytanie o tożsamość Polaka. Najpierw w bardzo dobrej "Polskiej Mowie" napisanej do tekstu Władysława Bełzy i na koniec niezwykły kawałek tytułowy.
Prezentowana na płycie muzyka to melodyjny, a często też melancholijny hard rock, w cięższych rozbudowanych fragmentach nawet heavy metalowy, przywodzący na myśl wczesne Iron Maiden czy Turbo, co podkreśla wielu internautów, ale tak naprawdę nie dająca się zaszufladkować stylistycznie. Mocną stroną tego wydawnictwa jest przyjemne, miękkie i przebojowe brzmienie (zupełnie odmienne od chropawych pierwszych nagrań Fortecy czy tego znanego ze szwedzkiego Sabatonu). Jeszcze mocniejszą są świetne teksty, nie tylko te, które wybrano z bogatej spuścizny naszej poezji, ale także te napisane specjalnie dla Fortecy przez Annę Czerwiec-Banek. Na tym wydawnictwie zabrakło tylko Baczyńskiego, ale mam nadzieję, że znajdzie się na kolejnej. Trochę szkoda, że w większości na tej płycie znalazły się zarejestrowane na nowo utwory, które pojawiały się już na wcześniejszych płytach demo grupy. Mimo to, potrafią zrobić spore wrażenie, a także mimo wiadomej tematyki, wprowadzić w dobry nastrój. Już teraz nie mogę się doczekać ich kolejnej płyty, bo w sposób niezwykły i piękny "upominają się o pamięć" i oddają cześć i chwałę bohaterom, którzy oddali za nas i za ojczyznę, w którą wierzyli, swoje życie.
Fortecy słuchało się w liceum. Był to jeden z kilku zespołów, które usłyszałem po raz pierwszy za sprawą mojego przyjaciela i harcerza, Drzewca. Po liceum moje zainteresowanie tym zespołem nieco osłabło, a nawet myślałem, że przestali istnieć. Jednak Forteca się nie rozwiązała. Wciąż znajduje się na bojowym szlaku i walczy o pamięć i historię, o nieprzekłamaną prawdę. Jest zespołem, który choć znany nielicznym, zasługuje na uwagę i promowanie, bo, to co robią jest piękne i wielkie. Tym bardziej więc boli, że nie puszcza się w radiu takiej muzyki, że nie propaguje się jej pośród młodzieży. Może czas to zmienić, żeby postawione w tytule pytanie, zyskało odpowiedź: kolejne żyjące w Polsce pokolenia, dumne z historii swojego kraju i tego, co robili ich pradziadkowie i dziadkowie, tak jak ówcześni dwudzietokilkuletni pamiętali o czynach swoich przodków i z nimi w sercu przystępowali do walki o wolność? Ja jestem dumny z Fortecy i wierzę, że uda się im osiągnąć ten trudny cel. Jestem też dumny z tego, że jestem Polakiem, tego bowiem bynajmniej nie powinniśmy i nie musimy się wstydzić. Ocena: 8,5/10
świetna płyta!niech żyje WIELKA POLSKA!
OdpowiedzUsuńForteca... nie wiem dlaczego, ale mi sie ostatnio wszystko z Gwiezdnymi Wojnami kojarzy i Forteca mi się skojarzyła z "The Citadel" :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy polski rock, podobnie jak i Horytnicy. Płyta znakomita. Moje typy to: "Orlątko"-pierwszorzędna ballada.
OdpowiedzUsuń"Żołnierze Wyklęci - Niezłomni Żołnierze"-daje kopa.
"Kto dziś upomni się o pamięć"- z przepięknymi słowami Pani Ani Czerwiec-Banek. Proszę o więcej. Skąd wyście ją wytrzasnęli?
"Polska mowa"-rewelacja no ale wiadomo Bełza-ten od elementarza.
Reszta dobra.
PS. Koleżanka komunistka powiedziała, ze rock znakomity tylko kojarzył jej się z faszystowskimi bojówkami. Znaczy się wszystko OK. Komunistom wszystko się z faszyzmem kojarzy. ;)