poniedziałek, 10 czerwca 2013

Polisz Jor Inglisz #2


Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku. - powiedział po polsku wybitny reżyser Andrzej Wajda podczas odbierania Oscara za całokształt twórczości w 2000 roku. Te słowa najlepiej oddają myśl przewodnią cyklu kilku felietonów, które poświęcimy braku i zaniku języka polskiego w polskiej muzyce oraz o powszechnej dominacji języka angielskiego. Wielokrotnie z Marcinem Wójcikiem w ostatnim czasie podkreślaliśmy, że mamy tego powyżej uszu, że coś nam umyka. Chcemy zwrócić uwagę na poważny problem, skłonić do refleksji i zaprosić do polemiki. 

W odsłonie drugiej, zapraszam do zapoznania się ze zdaniem MaKaBa, mojego kumpla i blogera na platformie gameplay...

Język polski w tekstach piosenek wymiera... no jeszcze tak źle nie jest, ale faktycznie anglicyzacja postępuje. Blog Lupusa opiera się przede wszystkim na muzyce metalowej, więc spostrzeżenia przedstawiam w tym kontekście. Moim zdaniem są 2 zasadnicze przyczyny tego zjawiska.
Po pierwsze, my jako społeczeństwo jesteśmy jeszcze w fazie zachłyśnięcia kulturą zachodnią. Większość rzeczy z Zachodu wydaje nam się „cool”. Widać to już na poziomie samych tytułów. Piszę na blogu o grach i tematach okołogrowych. Przykład z mojego hobby: „Mass Effect” czyli po polsku „Efekt Masy”. Czy nie wydaje się Wam to tłumaczenie jakieś dziwne? Bardziej pasuje na nazwę jakiegoś środka dla kulturystów :). Z kolei po angielsku już to tak nie przeszkadza. Niewątpliwie powszechność języka angielskiego też ma duże znaczenie. Naturalnym jest, że ulegamy pewnym wpływom tym bardziej, że żyjemy w „globalnej wiosce”. 

Drugi i chyba najważniejszy powód to po prostu pieniądze. Ile krajowych, metalowych zespołów może spokojnie powiedzieć, że z samego grania się utrzymuje oraz wiedzie dostatnie życie, mając na większość zachcianek? Lupus z pewnością wymieniłby kapele, ale wątpię, czy byłoby ich więcej niż kilkanaście, no może kilkadziesiąt. Wynika to przede wszystkim z faktu, że nasz rynek ma ograniczony popyt. Ludzie nie są najzamożniejsi, a i metal nie jest niestety tak popularny jak chociażby w Szwecji. Zespoły chcą więc poszerzać grupę swych słuchaczy i potencjalnych klientów, co zmusza do pisania w innym języku, a że angielski jest lingua franca, to kółko się zamyka. Następnie sytuacja zwykle może potoczyć się w 2 kierunkach. 

Zespół w całości przerzuca się na granie po angielsku, wszystkie siły skupia w tym kierunku. Zapewne wynika to z przeświadczenia, że nie ma co nawet się przejmować krajowym podwórkiem (zwłaszcza, jeśli grany gatunek jest u nas niszowy), a i walka na dwóch frontach nie jest łatwa. Stąd niektóre kapele skupiają się wyłącznie na rynku zachodnim, a raczej globalnym, co czasami wychodzi im na korzyść. Przykładem takiego podejścia jest bardzo dobry zespół Pathfinder wykonujący symfoniczny power metal, który nie ma nawet polskiej wersji strony internetowej.

Wariant umiarkowany. Kapela gra częściowo po polsku, częściowo po angielsku. Czasami po prostu zespół chce mieć „międzynarodowy” kawałek. Czasami jest też przekonanie, wiara, że częściowo angielski album znajdzie grupę odbiorców zagranicą. Nie mam nic przeciwko dobrym angielskim tekstom, o ile nie stanowią one całego albumu, a np. 3 piosenki na 12.

Nie dostrzega się faktu, że język polski ma swój urok zwłaszcza dla cudzoziemca, taka egzotyka może go zainteresować. Słuchając chociażby niektórych piosenek Korpiklaani, to brzmienie języka fińskiego, poza samym graniem oczywiście, intryguje i przyciąga do tej muzyki. Myślę, że polskie kawałki (z dodanym angielskim tłumaczeniem) zamieszczone chociażby na YouTube mogłyby w wielu sytuacjach odnieść lepszy efekt niż kolejne klepane w języku Szekspira kawałki, jakich od groma. Wskazanym w całej sprawie jest zatem złoty środek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz