Lupus z zespołem Oblivious |
Podczas występu szwedzkiej grupy Oblivious w gdyńskiej Desdemonie, który
odbył się 7 maja miałem okazję rozmawiać
z gitarzystą zespołu Danielem i wokalistą Isakiem. W obszernym wywiadzie,
opowiadają o powstawaniu najnowszego albumu „Creating Meaning”, o swoich
inspiracjach i zespołach ze swojego rodzinnego miasta, także o niezwykłej grupie, Ghost. Zapraszam do
lektury, niesamowitego i bardzo inspirującego wywiadu, z bynajmniej nie
chłodnymi, fantastycznymi Szwedami…
Lupus:
Opowiedzcie, jak spędziliście dzisiejszy dzień?
Daniel:
Ekscytująco. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem polskiej publiczności i zachwyceni
miastem jakim jest Gdynia. Znacznie przyjemniejsza miejscówa, niźli sobie to wyobrażaliśmy:
zarówno architektura, ludzie i pogoda - zostaliśmy obdarzeni słońcem i
osiemnastoma stopniami…
Isak:
Przybyliśmy tutaj bardzo wcześnie promem ze Szwecji. Nie wiedzieliśmy co ze
sobą zrobić z tyloma godzinami przed wieczornym występem, ale poszliśmy sobie
do parku, było słonecznie, przyjemnie i relaksująco, a następnie przyjechaliśmy
tutaj [do Desdemony – przyp. red.]. Zostaliśmy ciepło przywitani i
profesjonalnie obsłużeni. Zagraliśmy koncert, który był niesamowity, mimo
niezbyt licznej publiczności, której naprawdę się podobało i przyznam, że nam
także. To był nasz pierwszy koncert na polsko-niemieckiej mini-trasie i
nastroił nas bardzo pozytywnie.
Lupus:
Jesteście
na trasie promującej Wasz drugi album studyjny „Creating Meaning”. Co możecie o
nim powiedzieć?
Daniel:
„A Struggle Beetwen Different Wills”, na końcu realizacji zmieniony na „Creating
Meaning”. Miał on odzwierciedlić drogę
jaką przebyliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, zmiany jakie przeszliśmy,
poszukiwanie naszej tożsamości. Kiedy kończyłem nagrywać swoje partie, nie
mogłem się doczekać, żeby usłyszeć całość materiału. Po prostu kocham grać z
tymi gośćmi, nigdy nie czułem się tak wspaniale jak z nimi przez całą swoją siedmioletnią
przygodę z graniem na gitarze.
Isak:
Mogę się tylko zgodzić. Okres, kiedy nagrywaliśmy drugi album był dla nas
znacznie fajniejszy, niż jakieś ostatnie osiem lat wspólnego grania i istnienia
tego zespołu. Muzycznie, „Creating Meaning” jest troszkę bardziej bluesowy,
bardziej zakorzeniony w latach 70, a znacznie mniej wypływający ze stylistyki
stoner, jak miało to miejsce na pierwszym krążku „Goones And Masters”. Na nowym
albumie jest też mocniejsze brzmienie, lepiej nagrane i odpowiednio
zremasterowane, pełniejsze. Są na niej utwory znacznie żywsze, bardziej
płynące. Jesteśmy z rezultatu bardzo
zadowoleni.
Daniel:
Jeden z nich śpiewamy nawet, w naszym
języku ojczystym [szwedzkim – przyp.red.].
Jest bardziej właśnie bluesowy, najdłuższy, bo trwający prawie dziewięć minut,
znalazł się też utwór akustyczny, a jeszcze parę lat temu nawet przez myśl by
nam nie przeszło, że czegoś takiego spróbujemy. Sądzę, że zrobiliśmy kawał
naprawdę świetnej muzyki i każde nagranie jest odzwierciedleniem ogromu pracy w
jaki w nowy album włożyliśmy. Chcieliśmy spróbować też czegoś nowego, dlatego
wersje pierwotne nagrywaliśmy na setkę w studiu.
Okładka płyty "Creating Meaning" |
Lupus:
Płyta ma bardzo intrygującą, fantastyczną okładkę. Co możecie powiedzieć o
grafice wykorzystanej na „Creating Meaning”?
Daniel:
Powiem Ci, że to bardzo ciekawa historia… Ja i perkusista pochodzimy z małej
miejscowości, gdzie wszyscy się dobrze znają. Mam przyjaciela, z którym się
znam od jakiegoś drugiego roku życia i kiedy my złapaliśmy za gitary i pałeczki
i zaczynaliśmy grać, on zaczął malować we wszystkich możliwych stylach. To, co
znalazło się na okładce to jedna z jego najbardziej wyrazistych, „mięsistych”
prac. Jest unikalna, zwłaszcza jak się przyrówna do innych jego malunków polegających
na wizerunku Myszki Miki z poderżniętym gardłem, w kałuży krwi… [śmiech]. Sama
grafika, która stała się okładką płyty, była znacznie większa. Oryginał
znajduje się na ścianie w naszej salce prób…
Isak:
… ponad trzymetrowej wielkości! Widok tego obrazu każdego dnia na ścianie dawał
nam kopa do dalszego działania. Rzecz w tym, że wcale nie miał się znaleźć na
okładce płyty. Miał być po prostu fajnym obrazkiem w naszej salce, ale podczas
nagrywania albumu spędziliśmy kilka miesięcy gapiąc się na nią, zastanawiając
się , co powinno znaleźć się na okładce i nie mogliśmy jakoś dojść do wspólnego
zdania, porozumienia. W końcu pewnego dnia, siedzieliśmy na kanapie, a wtedy ja
spytałem chłopaków: „A co z naszym malowidłem na ścianie? Nie byłoby super gdyby
to właśnie on był grafiką na okładce?” I
wtedy rozległo się gromkie: „Tak, to jest to, czego szukamy!” [śmiech]
Lupus:
Bardzo przyciąga wzrok. Muszę przyznać, że kiedy przerzucałem filmiki na
youtubie, w poszukiwaniu jakiś nowych lub starszych zespołów, których jeszcze
nie słyszałem, trafiłem właśnie na Wasz szwedzkojęzyczny utwór, rzuciłem okiem
na rysunek i pomyślałem, że to musi być coś dobrego, odpaliłem i to faktycznie
było to. [Daniel
i Isak śmieją się]
Isak:
Takiej właśnie reakcji oczekiwaliśmy… cieszymy się, że może być w ten sposób
odbierana… dzięki wielkie!
Lupus:
Chciałbym Was teraz zapytać o Wasze inspiracje, plany, specjalne życzenia… [Daniel i Isack wydają się być zdziwieni, po
chwili jednak, ożywiają się jeszcze bardziej]
Daniel:
Inspiracje… dla mnie jako gitarzysty, największy wpływ na moją grę ma
specyficzny miks Jima Hendrixa i Kirka Hammetta, przeważnie, bo nie mogę
zapomnieć o bluesowych inspiracjach takich jak Steve Vaughn, Eric Clapton czy
B.B King.
Isak:
Przede wszystkim, mnóstwo kapel z lat siedemdziesiątych: także Zeppelini,
Sabbaci, Purple, trochę Uriah Heep, ale także szwedzka grupa November,
wyśmienita zresztą i godna uwagi. Z nowych rzeczy uwielbiam Rival Sons. Są
niezwykle inspirujący, zadziwia mnie, że współczesna kapela z dwudziestego
pierwszego wieku może brzmieć tak staromodnie i niesamowicie [w oryginale: „retro and cool” – przyp.red.],
a także szwedzki zespół The Soundtrack Of Our Lives, tworzą taki psychodeliczny
pop rock z lat sześćdziesiątych, wręcz bombastyczna, że tak powiem. Jeśli ktoś
nie zna, to gorąco polecam, naprawdę warta uwagi.
Daniel:
Isac wspomniał o Rival Sons, muszę dodać, że ta grupa miała na mnie ogromny
wpływ, jeśli chodzi o tak zwaną filozofię życia. Nie tylko we względach
personalnych, ale także w sposób odczuwania muzyki, w sposobie jej tworzenia.
Ci kolesie potrafią niezwykle przekazywać tyle ważnych rzeczy w krótkich, dwu
minutowych nawet numerach…
Lupus:
Rozumiem. Wasz basista podczas koncertu miał na sobie koszulkę z grafiką z
płyty „Opus Anonymous” grupy Ghost. Co sądzicie o tej grupie? Ich wizerunku,
parodystycznym podejściu do okultyzmu, ich muzyce? [Daniel i Isak śmieją się]
Isak:
Kochamy Ghost. Zresztą są z tego samego miasta co my, Linköping. Uważamy, że są
fantastyczni a ich wizerunek niesamowity. Osobiście, strasznie podoba mi się
jak genialnie brylują z kulturą, szeroko pojętymi nawiązaniami do religii, mistycyzmu,
satanizmu i okultyzmu. Rzecz w tym, że byliby niczym, absolutnie niczym, bez
świetnych kawałków. Właśnie to cenię najbardziej, świetne kawałki. Black Sabbath, ich ciemny, okultystyczny
wizerunek jest super sprawą, ale nawet oni byliby zerem bez świetnych kawałków!
Mają najlepsze kawałki na świecie i będą najlepszą kapelą na świecie! I za to
też kocham Ghost. Za podejście do tematu, humorystyczne podśmiewywanie się z Kościoła,
zwłaszcza katolickiego. Nie chcę nikogo urazić, ale to naprawdę jest kupa
śmiechu…
Grupa Ghost |
Daniel:
Jesteśmy niewierzący, więc chyba dlatego, dla nas to, co robi Ghost jest bardzo
śmieszne. Z Ghost wiąże się też taka historia, że kiedy nagrywali swój pierwszy
album w tym samym miejscu, gdzie my nagrywaliśmy nasz drugi album, jeśli dobrze
sobie przypominam, zestaw perkusyjny był także ten sam, mieliśmy tych samych
producentów Joakima [Kärlinga – przyp.
red.]oraz Simona [Söderberga – przyp.
red.] co realizowali pierwszy album Ghost. Teraz rozumiemy dlaczego oni
brzmieli tak kapitalnie, bo tych dwóch kolesi sprawiło, że my tez brzmimy w
sposób niesamowity. W ogóle to, co
dzieje się ostatnio w naszej miejscowości, to bardzo ciekawa sprawa. Mamy tam teraz
kilka rewelacyjnych kapel, takich jak: La Fleur Fatale grająca w stylistyce
psychodelicznego popu z lat sześćdziesiątych, Nocturnal preferujący vintage’owy
garażowy rock, Knight grające w stylistyce New Wave of British Heavy Metal,
zresztą moi kumple ze szkoły, pozytywnie zakręcone ziomki. Mamy też grupę
nazywającą się Marvel, w której kolesie noszą maski podobne do tych, które miał
Batman, trochę na podobnej zasadzie jak Ghost, grają muzę w rodzaju Kiss. Fala,
która wylewa się z Linköping w ostatnim czasie, to nie tylko my, to cała masa
zespołów, dopiero „zalewających” Europę.
Lupus:
Podczas koncertu wspomnieliście o grupie Brutus, o wspólnym utworze…
Daniel:
W rzeczy samej. To nasi bardzo dobrzy znajomi, odkryliśmy się wzajemnie, to po
prostu najlepsi kolesie na świecie. Graliśmy ze sobą w Oslo, w Last Train,
gdzie swój pierwszy koncert zagrało Turbonegro, a także gdzie grało wspomniane już
The Soundtrack Of Our Lives. Wystąpiliśmy z Brutusem w Uppsala i w naszym, rodzinnym
mieście. To były jakieś trzy, właściwie cztery nasze najlepsze dni jako kapeli.
Składamy im swój mały hołd w utworze „Deluded Darling” [trzeci na albumie „Creating Meaning” – przyp.red.], a zwłaszcza
jednemu człowiekowi, Jokkiemu Stenby, to jeden z najbardziej niesamowitych
ludzi, jakich spotkaliśmy.
Lupus:
Czy chcecie coś dodać od siebie, dla przyszłych, aktualnych słuchaczy z Polski?
Daniel:
Wyczekujcie nas w Polsce w niedługim czasie ponownie, bo zamierzamy tutaj
wrócić. I to jest pewne.
Isak:
To jeden z naszych największych planów na najbliższą przyszłość. Chcemy
przygotować więcej koncertów w Europie, nie tylko w naszej rodzinnej Szwecji,
ale także w Polsce, Niemczech i w Niderlandach. Chcemy tam dotrzeć z większą
trasą niż aktualna, wszak to tylko cztery koncerty, z czego i tak jesteśmy
bardzo dumni, ale chcielibyśmy, żeby jeszcze większe i żeby było z nami jeszcze
więcej ludzi. Zwłaszcza, chcielibyśmy ponownie przyjechać do Polski, dopiero
co, zagraliśmy jeden koncert u Was, a wiemy, że chcemy tu wrócić, naprawdę
zakochaliśmy się w ludziach, którzy tu mieszkają, atmosferze i przyjacielskiej
pomocy. Także wszyscy Ci, którzy się stawili tutaj, z Tobą włącznie, byliście
niesamowita publiką.
Daniel:
Jeśli przyjedziemy do Polski następnym razem, na pewno pojawimy się w Gdyni, bo
muszę przyznać, że naprawdę polubiłem Wasze miasto, to jedno z najfajniejszych miast w jakich
byłem poza Szwecją, czy nawet w samej Szwecji, bo w niej tak naprawdę lubię
tylko Gothenburg. Nie lubię wcale Szwecji… jak da radę to i do Czech i do
Hiszpanii pojedziemy…
Lupus:
Do Ameryki?
Isak:
Jeśli Ghost pojechał do Stanów, to i my możemy. Nawet jeśli będziemy musieli
ubrać maski… [śmiech]
Daniel:
Od tej nocy, Gdynia jest miastem grupy Oblivious…
Lupus:
Miło mi to słyszeć. Wielkie dzięki, za obszerny i bardzo ciekawy wywiad.
Daniel
i Isak: My również. Do zobaczenia w przyszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz