Chorwacja - Rovinij |
Byliście kiedyś w Chorwacji? Nie znana chyba u nas jest chorwacka scena muzyczna, ale niewątpliwie znaleźć można tam bardzo intrygujące zespoły. Ostatnio trafiłem na dwie kapele, pochodzące właśnie stamtąd, a które w tym roku wypuściły nowe albumy. Oba poruszają się po bardzo zbliżonych muzycznych torach i oba naprawdę mocno dają popalić, mimo, że nie odkrywają absolutnie niczego nowego. She Loves Pablo i Muscle Tribe of Danger and Excellence to właśnie te dwa zespoły o których warto napisać w dwudziestej ósmej odsłonie "W niewielu słowach", tym razem z pod tytułem: "Chorwacki"...
1. She Loves Pablo - Burn And Levitate (2013)
Grupa powstała w 2005 roku w stolicy Chorwacji, Zagrzebiu. Tworzy ją zaś czterech muzyków: wokalista i gitarzysta Domagoj Šimek, basista Hrvoje Jelen, śpiewający gitarzysta, klawiszowiec i perkusista Dimitrije Đokić oraz perkusista Leo Klaic. Mają na swoim koncie dwa albumy studyjne: debiutancki "Mother of All" z 2009 roku oraz wydany 25 stycznia tego roku "Burn And Levitate".
Na płycie znalazło się dziewięć utworów utrzymanych w stonerowo-hard rockowych brzmieniach, trochę jakby wyrwanych z lat 70, ale jednocześnie mocno osadzonej we współczesnej muzyce tego typu. Najbliższe skojarzenia jakie przychodzą na myśl to oczywiście Kyuss czy Queens Of Stone Age, ale także miejscami System of a Down. Mamy tu dość szybki, pochodowy "Karma" z klawiszami, który album otwiera, wyśmienity, lekki i melodyjny "The Hunt" czy szybszy, bardzo przebojowy "Miss Deed". Następnie kapitalny bluesowy "Friday's Shepherd's Pie Day" mocno przywodzący na myśl aktorskie popisy Serja Tarkiana i w ogóle brzmiący jakby był wyjęty z jakiejś rock opery. Po nim znów przyspieszamy w mocnym "Gamblin' ", by znów zwolnić w bardzo dobrym pustynnym "Fistfool" i ponownie wrócić do bluesowych motywów w świetnym "Burnin' my soul" będącym jakby kontynuacją "Friday's Shepherd's Pie Day". Przedostatnim numerem jest szybki, przebojowy, trochę rock'n'rollowy "Impassive, Massive And Agressive", a po nim równie udany "Rubber Band".
Płytę charakteryzuje bardzo dobre brzmienie, które zostało odpowiednio przybrudzone. Nie ma na tej płycie złych momentów, a każdy utwór naprawdę fajnie wchodzi. To muza przebojowa i lekka, dobra na imprezę i na podróż. Zarówno debiut, jak i drugi album She Loves Pablo to produkcje obok których ciężko przejść obojętnie. Jeśli mam być szczery, to jeśli nie liczyć polskich (trójmiejskich) Ampacity i Octopussy, tak dobrego grania w podobnej stylistyce dawno nie słyszałem. Polecam!
Ocena: 9/10
Oba albumy She Loves Pablo można odsłuchać i pobrać za darmo na ich bandcampie.
2. Muscle Tribe of Danger and Excellence - Eagles And Chainsaws (2013)
Nie przypadkiem piszę o tej grupie razem z She Loves Pablo. Ten zespół także powstał w Zagrzebiu i z opisaną wyżej grupą łączy go także postać Domagoja Šimeka, który tutaj jest wyłącznie wokalistą. Razem z nim zespół tworzą: gitarzysta Andrija Ražnatović, basista Luka Jambrošić oraz perkusista Andro Jambrošić. Nie wiem dokładnie kiedy powstali, ale także mają na swoim koncie dwie płyty: debiutancki "Eagles and Chainsaws" wydany w lutym oraz dopiero co wydaną w tym miesiącu epkę "...And Bears".
Również stylistycznie mocno do siebie nawiązują, choć akurat ta grupa jest troszkę cięższa, bardziej alternatywna, nawet post-hardcore'owa. Na tym, debiutanckim albumie znalazło się jedenaście utworów o średnim czasie trzech, czterech minut. Otwiera ją bardzo dobry "The Manifest", zaczynający się spokojnie, a potem napięcie rośnie. Jeszcze lepszy jest punkowy "Lumberjack and Fisherman", wokalnie ponownie nawiązujący do Tarkiana. Słychać to także w trzecim kawałku "Green Air". Do bardziej stonerowych brzmień nawiązuje się w "Family" czy w bardzo dobrym, lżejszym "Sympathy, Oregon", jednak z mocnym finałem. Do udnaych kawałków należą też następne: energetyczny "Rosemary's Got A Crush", ciężki i bardzo przebojowy utwór zatytułowany "Our Song" (ewidentne nawiązania do Clutch), wyśmienity killer "Bones Are Bones". Tempo utrzymuje się w "Harmony", który dość wyraźnie nawiązuje do tradycji nu-metalu, jednak jest to wszystko zagrane solidniej i ciekawiej. Zwolnienie następuje w początkowych partiach "Ode to the Shameless One", a przynajmniej na początku w ramach usypiania czujności, bo po chwili uderzają mocniejsze dźwięki. Grubo ciosane riffy, pochodowe tempo i pustynny szlif łączą się po prostu w świetny kawałek. Finałowy "Old-School Blood Trial" to zaś kolejny killer wyraźnie nawiązujący do SOAD.
Tu także nie ma miejsca na nudę i chałturzenie. Ta płyta to kawał solidnego brudnego grania, zróżnicowanego i dopracowanego. Tu także mamy do czynienia z wyśmienitymi przebojowymi numerami, którym nie odmówiono mocnego brzmienia i ciekawej oprawy graficznej. Kapitalnie pokazuje ona, że rock'n'roll bynajmniej nie umarł, ma się dobrze, tylko nie wszyscy potrafią grać go w tak przekonujący sposób. Ocena: 9/10
3. Muscle Tribe of Danger and Excellence - ...And Bears EP (2013)
W zaledwie cztery miesiące (13 czerwca) od wyśmienitego debiutu postanowili wydać zawierającą zaledwie trzy numery epkę, która zamyka się w czasie niespełna dziewięciu minut. Dwa z nich to zupełnie nowe utwory, będące kontynuacją i uzupełnieniem pierwszego albumu, trzeci zaś jest coverem... dziecięcej piosenki.
Numer pierwszy to energetyczny "Through the Everglades", znów trochę przywodzący na myśl SOAD, ale i zdecydowanie najmocniej nawiązujący do Kyuss i Queens Of Stone Age. Świetna robota. Następujący po nim, został już tak naprawdę dołączony jako bonusowy utwór do debiutu. Mowa o "Old-School Blood Trial", który na potrzeby epki został nagrany ponownie i z jeszcze większym pazurem. I wspomniana dziecięca piosenka o pieczeniu ciasta jako numer trzeci. Zrealizowana specjalnie do grafiki Mariji Anušić z RussianDoll Illustration, która posłużyła jako okładka płytki, jest absolutnie niezwykła. Z jednej strony kojarzy się z SOADem, a z drugiej (chyba nawet mocniej) z... Beatalliką. Do tego jeszcze przypomina się kapitalny stand up Jima Beuera o Metallice i muzyce dziecięcej, zupełnie jakby była to ich odpowiedź na jego sugestie (inna sprawą jest, że ten skecz śmieszy mnie za każdym razem). Dziecięce piosenki można, a może właśnie powinno się grać właśnie w ten sposób. Świetną sprawą byłoby, gdyby Muscle Tribe, albo jakikolwiek zespół w tak intrygujący sposób zabrał się za piosenki naszych najmniejszych, również te, które pamiętamy z naszego dzieciństwa.
Ta epka niczego dodatkowego do debiutu nie wnosi, ale nie pozostawia złych wrażeń. Ponownie mamy do czynienia z wyśmienitą produkcją, świetną grafiką na okładce i fantastyczną muzyką.
Zaskakujące jest także to, jak mało wiemy o muzyce innych państw Europy, które nie są tak zwanym mainstreamie. Zaskakujące jest to, że tworzą po angielsku i robią to znacznie ciekawiej od wielu podobnych amerykańskich czy brytyjskich zespołów... Jeśli szukacie czegoś świeżego, przebojowego, bezkompromisowego i zupełnie nieznanego sięgnijcie po She Loves Pablo i po Muscle Tribe, nie zawiedziecie się. Ocena: 5/5
Debiutancką płytę i najnowszą epkę można w całości posłuchać i ściągnąć za darmo na ich bandcampie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz