W niedzielę, 25 listopada zaraz
po koncercie grupy Hunter w gdyńskim Uchu (relacja do poczytania m. in. tutaj) miałem okazję porozmawiać na
backstage’u klubu z Jelonkiem, Saimonem , Drakiem i Darayem (czyli prawie całym
składem zespołu). W obszernym wywiadzie muzycy opowiadają mi o swojej aktualnej
trasie, o najnowszej płycie, o tym jak fantastycznie nagrywa się poza studiem
oraz śmieją się sami z siebie.
Lupus: Opowiedz jak przebiega Wasza aktualna trasa,
bez większych problemów?
Saimon: Jest różowo! [śmiech]
Jelonek: Powinieneś o tym z Saimonem porozmawiać [śmiech]. Ujmę to
tak: Elegancka droga bez większych niespodzianek, ale za to z dużą ilością,
małych i drobnych złośliwości.
L: Opowiedz o nich. Jeśli to
naturalnie nie jest żadna tajemnica.
J: Wystarczy powiedzieć – Saimon [śmiech]. On to wszystko załatwia
i to z nim powinieneś rozmawiać, on Ci szczegóły, te najbardziej pikantne,
zdradzi.
[Saimon zaczyna strzelać z
ręcznych pistoletów w naszą stronę i wydaje dźwięk strzelania: tdżtdż]
S: Złośliwości… co do nich, to wystarczy, że Jelonek zamknie oczy,
tak nas raptem w naszym samochodzie czymś uraczy, że wiesz, normalnie nie da
się jechać. I weź tu nie bądź złośliwy, jak co pięć minut mu się wytacza coś, a
działo ma konkretne…
J: Paweł! Paweł jest mistrzem złośliwości! [Drak siada na miejscu Jelonka].
Drak: Dobra, to co chcesz?
L: Na początek to samo
pytanie, które zadałem Jelonkowi. Jak przebiega trasa, bez większych problemów?
D: Największym problemem jest Saimon [śmiech].
J: Właśnie jesteś świadkiem rozpadu acapelli… acapelli [śmiech]
Wszyscy: WOJNA!!!
S: Wiesz, a jak się kapele rozpadają to nierówno…
D: [z szelmowskim uśmiechem] Myślisz, że to żarty, ale to nie są
żarty... a tak serio, to serio trzeba było z nami rozmawiać przed koncertem, po
koncercie to nie jest, jak widzisz, dobry pomysł… jest niespokojnie, na zasadzie: burza spokój,
burza spokój. Dobra, spróbuję się skoncentrować… słucham Ciebie…
L: Nagraliście nową płytę zatytułowaną „Królestwo”. Co możesz o niej
powiedzieć?
D: Nie, powinno raczej być, co Wy możecie o tej płycie nam
powiedzieć. Bo, to co chcieliśmy powiedzieć, to powiedzieliśmy już na płycie.
L: Nagrywaliście ją w dziczy, w leśnej głuszy na Mazurach. Jestem ciekaw,
jak według Was ten nowy, naturalny dźwięk przełożył się na Wasze wcześniejsze
brzmienie.
D: O kurczę… ale zagmatwałeś teraz, poczekaj: w jaki sposób obecny
dźwięk przełożył się na poprzedni… nie wiem, naprawdę nie wiem jak się przełożył
i nie zastanawialiśmy się nad tym zupełnie. Zastanawialiśmy się nad tym jak
będzie brzmiał obecny dźwięk. Staraliśmy się go zrobić tak, aby był jak
najbardziej prawdziwy, naturalny – Natura 2000. [śmiech]
L: Nie miałem okazji jeszcze słuchać całej płyty, ale jak tak słuchałem
trzech udostępnionych singlowych, że tak powiem, kawałków to zabrzmiały mi one
trochę jak połączenie „Medeis” z „Hellwood”.
D: Wiesz, nie mam pojęcia. Nigdy, nie myślałem o tym. Możliwe, że
masz rację, jeśli tak to czujesz, to pewnie tak jest. My nie mamy planów,
robimy to, co nam gra w duszy.
S: Jak to nie mamy planów? Ja mam plany! Wakacje, ogródek…
D: Chyba plamy! Jak widzisz, największe problemy są z Saimonem,
jest nieobliczalny. [śmiech]
L: Będę drążył temat nowej płyty. Jak ją odbierasz? Jest ona spełnieniem
jakiś marzeń?
D: Każda płyta jest dla mnie spełnieniem marzeń. Każda, bo powiem
Ci, że ja marzenia wkładam w każdą płytę.
L: A w jakiś specyficzny sposób różni się od poprzednich?
D: Myślę, że tak. Jesteśmy innymi ludźmi. Jesteśmy trochę starsi,
mamy inne spojrzenie na niektóre rzeczy i nagrywaliśmy ją w innych warunkach.
S: Ty mi się bardziej podobałeś jak byłeś starszy.
D: Przykro mi Saimon, nie każdy może być starszy. Niektórzy są po
prostu coraz młodsi i musisz się z tym pogodzić. Musisz pamiętać o kocich
ruchach!
L: Czujesz się młodszy?
D: Nie, co… Od kogo?
L: Od samego siebie…
D: Nie, skąd… od Saimona. Czuję się młodszy od Saimona, bo on
zgrzyta, zobacz… jakie on dźwięki wydaje: takie zgorzkniałe, blaszane i takie
nieprzyjemne dla ucha. Lepsze byłyby dźwięki drewniane, takie miłe dla ucha. A
on jest blaszakiem. Cały jest jak ze stali, oprócz kilku detali.
L: A chcielibyście kontynuować nagrywanie płyt w leśnej głuszy?
D: Chcielibyśmy kontynuować nagrywanie płyt w leśnej głuszy, jak
najbardziej. [śmiech] To jest fajne, czujesz się jak nie w studiu. W studiu
jest zawsze spięcie dupy, presja i nerwowość, a tam nie było – żadnej.
L: Powiedz mi, proszę co zamierzacie po tej trasie? Wspominaliście coś o
dalszym ciągu na wiosnę.
D: Chcemy nagrać drugą część, bo nagraliśmy dużo więcej utworów niż
to, co wybraliśmy na najnowszą płytę.
L: Słyszałem, że siedemnaście…
D: Nie jestem pewien, czy nie dziewiętnaście. Ciężko to w sumie
policzyć, bo już się trochę pogubiliśmy w tym wszystkim, skupiliśmy się na
pierwszych dziesięciu i je nagraliśmy, to znaczy nie nagraliśmy… tylko… uciekło
mi słowo…
L: Zostały zrealizowane.
D: Tak jest. Zrealizowane, wyprodukowane…. Zostały skończone i
weszły na płytę. Reszta czeka, brakuje w
nich wokali, smyków, jakiś smaczków.
L: Czyli należy się spodziewać „Królestwa, część druga” albo innego nowego
tytułu?
D: Tak. Na pewno fajnie by było, bardzo bowiem byśmy chcieli pokazać
tę drugą część, bo jest troszeczkę inna
i bardziej pokręcona, ale wszystko będzie zależeć od tego, co będzie się działo
z „Królestwem”, ponieważ to, że ta płyta została zrealizowana wynikało z tego,
że od trzech lat zbieraliśmy na nią kasę, odkładaliśmy ją z koncertów i różnych
innych rzeczy żeby móc samemu to zrobić. Teraz jeżeli będzie odzew i ludziom
się ta płyta spodoba, kupią ją, to będziemy mogli wyprodukować i wydać
następną. Okazało się, że jest to więcej niż oczekiwaliśmy, więc jesteśmy teraz
pod kreską, ale wierzymy w uczciwość.
L: Super. Chciałbym Ci też zadać pytanie, odnośnie innych zespołów. Z kim
byście chcieli zagrać, macie jakiś faworytów?
D: Jest mnóstwo takich zespołów. Ale wiesz, zagraliśmy z Metallicą,
więc to już nie jest tak, że chcielibyśmy z kimś większym, tylko, z różnymi, to
już chyba szczyt jeśli chodzi o takie zespoły. Na pewno jesteśmy zadowoleni z
tych, które już zagraliśmy.
S: Chcielibyśmy zagrać z zespołem złożonym z samych pięknych dziewczyn.
Sześć członkiń, żeby było, tak akurat na każdego.
L: Dobra, z mojej strony to będzie wszystko.
D: Masz tu jeszcze Daraya. Pogadaj z Darayem!
Daray: No, cześć…
L: Witam. Opowiedz jak się pracuje jednocześnie z kilkoma zespołami, żeby
wymienić tylko Huntera, Dimmu Borgir czy Black River, który chyba już się nie
reaktywuje...
Daray: Nie, Black River już się nigdy nie reaktywuje, bo Maciek [Taff
– przyp. red.] stwierdził, że mu już się nie chce grać, to znaczy śpiewać. Miał
tam różne problemy zdrowotne i postanowił skończyć.
L: Szkoda.
D: No, szkoda. Ale wiesz, teraz wszystko jest ok, jest w pełni sił,
ale stwierdził, że nie będzie już śpiewać, że to nie jest to, co chciał robić.
A wracając do Twojego pytania: z każdym zespołem współpracuje się tak samo, są
profesjonalistami, są poważnymi muzykami, którzy znają się na tym i robią to od
wielu lat. Wiesz, ludzie myślą, że jak gram z Dimmu Borgir to jest jakoś inaczej,
a jest normalnie. Jest kanciapa, spotykamy się, gramy sobie, pijemy piwko.
Wszystko jest tak samo, różni się to tylko na koncertach, choćby pod względem
frekwencji. Chociaż jak teraz graliśmy z Hunterem w Krakowie, to było ponad tysiąc
osób, a to już podobna liczba, jaka przychodzi na Dimmu Borgir. Znacząca
różnica polega na tym, że z Dimmu Borgir jeździmy po całym świecie, a z
Hunterem tylko po Polsce.
L: Rozumiem. A jak z Twojej perspektywy wyglądała praca nad najnowszą
płytą Huntera?
D: Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że ja się bardzo
cieszyłem, że nie jedziemy klasycznie do studia, tylko jedziemy gdzieś na wieś,
daleko od zamieszania i zgiełku typowego dla miast. Poza tym stodoła, jeziorko,
chilloucik, grill, nie było parcia. Jak wchodzisz do studia masz jakiś termin,
na przykład dajmy na to na bębny przeznaczasz siedem dni i musisz się tego
terminu trzymać, bo potem trzeba z gitarami wejść, potem jeszcze coś, a potem
już wchodzi następny zespół. To wszystko pod presją, człowiek patrzy na zegarek
i realizator też, jest niepotrzebne ciśnienie.
L: A tam mogliście sobie siedzieć ile chcieliście…
D: Otóż to. Mogłem te bębny nagrywać miesiąc, a nawet rok. Nie było
żadnego ciśnienia, parcia. Po paru dniach miałem lekki kryzys i stwierdziłem,
że robimy przerwę, że muszę odpocząć, że nie chce nagrywać spięty na zasadzie
bo trzeba, tylko dzisiaj mi nic nie idzie, rzuciłem pałki w kąt i zrobiliśmy
sobie dzień wolny, chill out i grilla. Nie było ciśnienia ze strony
realizatora, czy chłopaków, reszty zespołu, że mówili mi: „Ej, Darek trzeba już
kończyć”. Nie, jak mi się nie chciało, to dodawali: „Spoko luz, się chill outuj,
idź sobie popływać, popalaj się”. Zero stresu. Z mojej perspektywy to tak
naprawdę same plusy. Ja współpracuję z wieloma zespołami, często jako muzyk
sesyjny i czasami jak sobie pomyślę, że mam wejść do studia to wtedy sobie
myślę, kurczę, fajnie by było pojechać na jakąś działkę, gdzieś z boku i
nagrywać materiał bez gonitwy. Także same fajne, pozytywne wrażenia i mam
nadzieję, że to już będzie taką małą tradycją w tym zespole, chociaż chciałbym
z wieloma zepołami tak nagrywać, nie w studiu, a właśnie w takiej dziczy. Ja
naprawdę lubię się odosobnić, takie klimaty, dla mnie rewelacja.
L: A jak oceniasz najnowszą płytę Huntera „Królestwo”?
D: Produkcyjnie, to jest najlepsza płyta jaką kiedykolwiek nagrałem
w życiu. Aranżacyjnie, to już inaczej, bo tydzień później odsłuchujesz, i
myślisz sobie, kurde mogłem inaczej…
L: Coś poprawić?
D: Nawet nie, kwestia czysto aranżacyjna, że mogłem zagrać jakieś
inne przejście, coś więcej albo coś mniej, albo trzeba było zagrać na tej
blaszce, albo tamtym bębenku, wiesz, to są takie szczególiki. Ale tak naprawdę
teraz to bym to zagrał inaczej, a za miesiąc pewnie jeszcze inaczej. Chociaż na
koncertach, mimo, że nagrałem tam jakieś bębny to zawsze trochę zmieniam, gram
tak jak czuję, i tak na przykład parę rzeczy dzisiaj zagrałem inaczej niż na
płycie, a jak się spotkamy na koncercie na wiosnę, to się pewnie okaże, że to
samo zagram jeszcze inaczej. To nigdy nie są duże zmiany, główne bity zostają,
ale to są, jak mówiłem szczególiki.
L: A jak oceniasz dzisiejszy koncert? Frekwencję na nim?
D: Rewelacja. Ogólnie ta trasa, to trasa samych sukcesów. [śmiech]
Bijemy rekordy, także jest naprawdę bardzo dobrze, jesteśmy z tego zadowoleni i
przede wszystkim dumni.
L: Dobra. Wyczerpałem pulę pytań praktycznie do Was wszystkich. Czy jest
coś co byś chciał dodać od siebie, od zespołu, powiedzieć coś fanom,
czytelnikom?
D: Zapraszam do słuchania zespołu Hunter, zapraszam na koncerty i
kupowania naszych płyt. Tę płytę wydaliśmy sami, także jeśli ktoś jeszcze
myśli, że znów wydaje nas wielka, bogata wytwórnia, a kasa idzie do ich równie
bogatych szefów, to nie jest tak, teraz jesteśmy szefami sami dla siebie, także
wspierajcie nas, a my damy Wam na koncertach tyle rozrywki ile się da. Staramy
się, aby było atrakcyjnie, również pod względem pirotechniki i mam nadzieję, że
zobaczymy się na kolejnych koncertach. Także dzięki wielkie za wywiad i za
wszystko.
L: Również dziękuję. Trzymajcie się, do zobaczenia.
Zainspirowany lupusowym wywiadem rozpocząłem proces przesłuchiwania "Królestwa". Jak na razie nie najgorzej. A wywiad zacny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Niedługo wypatruj recenzji "Królestwa" ;)
Usuń