Napisał: Marcin Wójcik
Cytrusowa taksówka wydała długo oczekiwany pełnometrażowy debiut. Nie da się ukryć, że jest to debiut naprawdę świetny...
Pomelo Taxi powstało latem 2011 roku. Zespół składa się z trzech osób (choć nie jest to typowe Power Trio): Marta ‘Rysiek’ – wokal, Max – bas i chórki oraz Milo – perkusja i chórki. Ich muzyka to mieszanka hardcore’u, alternatywnego popu i Nowej Fali. Standardy tych gatunków transponują na bas i perkusję, zamykając je w nowej koncepcji określanej mianem rhythm 'n' bassu.
Co ciekawe, brak gitary może stać się atutem, ciekawostką, która przyciąga słuchaczy. Wydawać by się mogło, że nieobecność tego instrumentu w takiej muzyce będzie pewnego rodzaju kalectwem, a jednak utwory grupy mają świetną energię, odpowiednią ekspresję i chwytliwość rytmu.
Co ciekawe całość nie brzmi
surowo, choć krótko i konkretnie (mam na myśli zarówno czas trwania jak i
warstwę tekstową). Ocieka wręcz wszechobecnym pogłosem, jest pełna przestrzeni,
całego wachlarzu różnych dźwięków, a proste kompozycje mieszają się z bardzo
kolorowymi, przestrzennymi, wręcz kosmicznymi, złożonymi utworami. Słychać, że podczas realizacji (za którą
odpowiedzialny jest Michał ‘Goran’ Miegoń) użyto szeregu efektów modulacyjnych
(pogłosy, delay’e, przestery, tremolo), które wpłynęły na finalne brzmienie
wszystkich instrumentów z wokalem Marty włącznie. Ponadto w niemal każdy kawałek wpleciono ciekawe
wstawki, które stanowią wstęp, bądź pojawiają się gdzieś wewnątrz formy numeru.
Są to np. fragment jakiegoś wykładu w języku romańskim (What You Say), odgłos
nautofonu (Empty And Cold), rozmowa dwóch kosmonautów przez radio (Cherry Sun)
i inne.
Longplaya otwiera ‘What You Say’,
który zaczyna się wstawką płynnie przechodzącą do tematu, mieszając się w nim w
pierwszych taktach. Wita nas gęsto brzmiący miks przesterowanego basu i
surowej, punkowej wręcz perkusji. Wokale z pazurem, wręcz wykrzyczane. Wiodący
damski miesza się z męskim chórkiem (co spotkamy niemal w każdym numerze),
które wymieniając się frazami znów nasuwają skojarzenie z punkiem i nową falą.
Następny to ‘Empty And Cold’, mój
faworyt. Odbiega od nowofalowej formy, która pojawia się na początku.
Rozpoczyna go rozbrzmiewający nautofon, po czym wita nas energiczna perkusja i
klasyczny, czysto brzmiący bas. Wokal na zwrotkach spokojny, z pogłosem
oczywiście. W refrenie bit mocniejszy, acz wolniejszy, bas przesterowany, choć
wokal mimo większej ekspresji wciąż dość spokojny. W tle pojawia się klawisz, a
trudno zrozumiały chórek powtarzający frazę brzmi jakby pod wodą. Tekst, jak w
każdym utworze, prosty i zrozumiały. Świetna kompozycja, bardzo mi się podoba. ‘Muppets’.
Dobrze znany z singla, chwytliwy. Dość prosty w formie, brzmi rockowo,
dynamicznie, choć nie pędzi. Standardowo czysto na zwrotkach i przestery w
refrenie. Wokal wręcz „wypowiedziany” na zwrotkach, ładnie łączy się z
uderzeniami rytmu. Na końcu słychać w
wokalu efekt tremolo. Rytmicznie,
konkretnie.
Numer cztery to również singlowy
‘Gents’, który od razu „odtwarza” w głowie wcześniej widziany, udany i bardzo
ciekawy klip. Spokojny wstęp wprowadza nas ponownie do Nowej Fali, punkowych
chórków, gęstej perkusji zmieszanej z przesterowanymi basem i wokalem. Bardzo
chwytliwy refren, który spontanicznie ciśnie się na usta podczas wykonywania
codziennych obowiązków… ‘Take
Me Back’. Znów jak w Muppets czy Empty And Cold, rockowo, choć tym razem z dużo
większym pazurem w refrenie, w którym tym razem nieco bardziej wysuwa się na
prowadzenie wokal męski. Na zwrotkach rytm płynie prowadzony przez oszczędną
linię basu, dynamicznie przechodząc w ostry refren.
Słyszymy spokojnie rozmawiających
przez radio kosmonautów, którzy najpierw poruszają temat tęsknoty za domem, a
potem kosmosu. To ‘Cherry Sun’, w którym
po tej wstawce uderzamy o ścianę
dźwięku, znów gęstego basu i bębnów, z klawiszami w tle , które brzmią podobnie
jak w o.n.a. na płycie „Mrok” lub Rammsteinie.
Klimat całego utworu bardzo kojarzy mi się z Rosją, Interkosmosem, post
radzieckim, siermiężnym industrialem, wreszcie brzmieniem niektórych rosyjskich
i ukraińskich około rockowych kapel, a nawet nieco z popowym, wczesnym… Tatu
(często puszczany swego czasu w radio ‘Nas nie dogonjat’) . Kosmiczny klimat
zdradza fakt udziału Gorana w realizacji, jest bardzo ‘space’, kosmicznie,
przestrzennie.
Szczęśliwa Siódemka. ‘We
Are’. Znów
zaskoczenie… utwór w klimacie pop i elektro. Perkusja brzmi naturalnie dopiero
w refrenach i późniejszej części refrenu, zmieniając potem bit na punkowo -
nowofalowy. Na szczęście, po odsłuchanej ponad połowie znika klimat
elektro-popowy, jest hardcore sprytnie połączony z nową falą, a w tle pojawia
się nawet saksofon. Ciekawa forma, bez wątpienia interesująca kompozycja.
Na końcu umieszczono ‘Alice’,
najbardziej złożoną ze wszystkich kompozycję. Ściana dźwięku, a za razem
mnóstwo przestrzeni, masa efektów, dynamiczny, zmienny bit. Ogrom różnych
dźwięków i instrumentów, złożona linia wokalu, w niektórych momentach trudno
zrozumiała. Zmienność melodii, wstawki typu odgłosy stadionowe, coś w rodzaju
reklam radiowych, szumy… i nagle wszystko opada w pewną głębię, stworzoną przez
delay i pogłos. Coraz głębiej zapada się i wycisza. Pomelo żegna, nieco chaotycznie
i psychodelicznie na początku, zapadając w głębię ciszy w ostatnich sekundach.
Reasumując jest to kawał dobrej
muzyki. Nie jest tak prosto i surowo, jak spodziewałem się słysząc wcześniej
singiel. Damski wokal z pazurem (do którego mam słabość), okraszany przesterem
świetnie współgra z dobranymi, rytmicznymi i energetycznymi partiami
instrumentów oraz wygenerowanym efektami
i innymi zabiegami klimatem zamykającym całość. Oryginalna, świeża koncepcja
podana w dobrze brzmiący, wpadający w ucho sposób. Zostaje w głowie na długo,
serdecznie polecam. Ocena 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz