Napisał: MaKaB
Zapewne większość czytelników
tego bloga jest w stanie wymienić przynajmniej kilku kompozytorów muzyki
filmowej (instytucje pokroju Williamsa bądź Zimmera) lub konkretne ścieżki
dźwiękowe, które zapadły głęboko w pamięć. Muzyka ilustrująca dzieła
kinematografii ma ugruntowaną pozycję, budzi duże zainteresowanie, jest
przedmiotem badań i analiz krytyków. Od pewnego czasu wyrasta obok niej bardzo
zbliżony, często wręcz bliźniaczy nurt, którą można umownie nazwać "muzyką
grową", a dokładniej mam na myśli ścieżki dźwiękowe z gier komputerowych
oraz konsolowych.
Bądźcie szczerzy, ile znacie kompozytorów z tego prądu lub
konkretnych albumów? Jeśli nie jesteście zapalonymi graczami, to zapewne
niewiele albo nic. Niektórzy wychodzą też z założenia, że muzyka z "jakiś
tam zabawek dla dzieci" nie jest godna przesłuchania. Jest to zdecydowanie
błędne myślenie, ale przejdźmy do źródła.
Ścieżki dźwiękowe w
elektronicznych produkcjach przeszły drugą drogę od pojedynczych dźwięków przez
muzykę w formacie MIDI, aż do osiągnięcia standardów nie odstających od tych
panujących w kinematografii. Rozwój technologii, możliwości graficznych
pociągał za sobą większe wymagania graczy co do muzyki, a i twórcy zyskiwali kolejny
środek ekspresji. Szczególny rozkwit "muzyka growa" przeżywa w
ostatnich latach, gry w zyskach zaczęły prześcigać największe hity kinowe
(chociażby rekordy serii "Call of Duty" ), ich popularność wciąż
wzrasta. Trudno wskazać osobę urodzoną po roku 89, która nie miałaby choćby
pojedynczego kontaktu z nimi.
Hmm, chyba słyszałem
to w jakimś filmie, a nie... to było w grze :)
Za wzrostem
popularności gier idzie większy budżet, z którego część pieniędzy jest
poświęcana na tytułowe ścieżki dźwiękowe. Chyba tutaj tkwi główna przyczyna
rozwoju tego nurtu. Do soundtracków (z języka angielskiego, szeroko używane
określenie w naszym kraju) zaczęto przykładać jeszcze większą uwagę, coraz
częściej do ich tworzenia angażuje się znanych kompozytorów np. Clinta
Mansella, Hansa Zimmera. Także nieznani twórcy dzięki większemu zastrzykowi
finansowemu mogą nagrywać swoje dzieła wraz z orkiestrami z całego świata,
mając rozsądny do tego czas.
Wspomniałem, że nurt
"growy" wyrósł obok muzyki filmowej, w zasadzie teraz chyba bardziej
trafne byłoby określenie z niego. W momencie zniknięcia ostatnich barier
technologicznych (w zakresie muzyki w grach) oba te prądy stały się bliźniaczo
podobne. Wynika to przede wszystkim z faktu, że oba pełnią tę samą funkcję,
ilustrują wydarzenia. Ponadto kompozytorzy "growi" zazwyczaj wzorują
się na filmowych. Trudno wskazać na pierwszy rzut oka, a raczej słuch ucha
zasadnicze różnice. Wydaje mi się, że pewną specyfiką jest znacznie szybsze
tempo utworów ilustrujących starcia, a także mniej "ortodoksyjne"
podejście w tworzeniu, objawiające się między innymi częstszym zastosowaniem elektroniki i innych
eksperymentów.
Do praktycznego zlania się
kierunków dochodzi zwłaszcza w sytuacji, gdy do tworzenia soundtracka zabiera
się zaprawiony kompozytor filmowy. Trudno się spodziewać, żeby Zimmer maszynowo
produkujący swe dzieła nagle odmienił swój styl. Między innymi z tego powodu
warto skupiać większość uwagi na nieznanych lub nie działających w
kinematografii twórcach. Do rangi symbolu urasta postać Michaela Giacchino,
który dzięki muzyce growej przebił się do świata telewizji, a następnie kina.
Można postawić także tezę, że póki co
muzyka z gier jest znacznie bardziej zróżnicowana zwłaszcza pod względem
jakościowym, jak i tematycznym.
Muzyka growa z każdym rokiem
powiększa się o dziesiątki, setki nowych ścieżek albumowych. W tym wpisie
jedynie lekko liznąłem tematu, ale ufam że tekst ten zainspiruje przynajmniej
część Was do zagłębienia sie w niezwykle interesujący świat ścieżek dźwiękowych
z gier. Jeśli przepadacie za muzyką filmową, to tym bardziej zachęcam do jego
poznania.
Wpis gościnny dla mojego kumpla Lupusa, który wykazuje się olbrzymim
zapałem w prowadzeniu swojego projektu, tak trzymaj. Zapraszam Was do odwiedzenia mojego bloga
poświęconego grom i tematom okołogrowym: http://gameplay.pl/makab
Na pewno jest to branża mocno rozwijająca się, to fakt. Ale przyznam, że kiedyś dużo bardziej zwracałem uwagę na warstwę muzyczną gier - np. kawałki z Fify 98 nadal siedzą mi w głowie. Podobnie ma się sprawa z muzyką z Diablo 2, jak i pierwszego Dungeon Keeper (genialny ambient Russela Shawa).
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=NymAT_-JZAc