niedziela, 21 stycznia 2018

R1/161: Hope, Acrid Snack, Nobility Stalk (19.01.2018, Drugi Dom, Gdynia)


Nowa trójmiejska agencja koncertowa Roadhog Booking zadebiutowała z wydarzeniem w nie tak dawno otwartym gdyńskim Drugim Domu, gdzie zagrały trzy zespoły obracające się w nurcie nu-metalu i rapcore'u. Nobility Stalk i Acrid Snack zagrały wspólnie z poznańskim Hope. Czy na takie granie jest jeszcze zapotrzebowanie?

Okazuje się, że jest nawet jeśli należy się do ludzi, którzy dawno już wyrośli z podobnych klimatów. Dowiodła tego choćby całkiem niezła frekwencja na każdym z trzech zespołów, choć nie wszyscy jak odniosłem wrażenie przyszli posłuchać wszystkich trzech grup. Najwięcej osób było na pierwszymi trzecim występie, co też nie oznacza, że na środkowym nagle zrobiło się pusto. Pierwszy z zespołów, gdański Nobility Stalk zaprezentował się w odświeżonym składzie z nowym drugim gitarzystą. Chłopaki zagrali mocny set składający się zarówno ze starych jak i nowych utworów pośród których nie zabrakło kawałka "To nie tak". O samym zespole niewiele jestem w stanie powiedzieć, bo słyszałem ich pierwszy raz, a i nie ukrywam, że nie są to moje klimaty. Na pewno trzeba pochwalić podejście do sprawy i dobrego wokalistę tudzież rapera śpiewającego głównie po polsku i dobry kontakt z zebraną publicznością oraz mnóstwo dobrej energii wylewającej się ze sceny Drugiego Domu.

Nobility Stalk

Drugi z zespołów czyli Acrid Snack tym razem wypadł zaskakująco dobrze, a ostatnio gdy widziałem ich w gdańskim Metrze trochę ich pocisnąłem. Tym razem doskonale pasowali do reszty zespołów reprezentujących te same stylistyczne założenia. Bardzo pomogło też brzmienie, które w gdyńskim klubie było zdecydowanie lepiej nagłośnione i przystosowane do zespołów. Słychać było, że Acrid Snack całkiem nieźle kombinuje w ramach obranego przez siebie gatunku, choć zrezygnowałbym całkowicie z kawałków imitujących piracki metal, bo nie wypada to atrakcyjnie, a wręcz idiotycznie i przaśnie, tym bardziej z rapsami i gdy zespół nie gra takiej muzy przez cały czas. Nieźle brzmiał też wokalista zespołu, który w moim odczuciu lepiej radzi sobie ze screamami i szorstkimi wokalami aniżeli z przeważającymi nawijankami, które są albo nie zrozumiałe albo zwyczajnie sztuczne i wymuszone. Nie mogę jednak powiedzieć, że ten występ się chłopakom nie udał bo odbywał się we właściwym gronie innych tego typu zespołów co pokazuje że nie warto mieszać nie pasujących do siebie stylistyk i robić wydarzenia z pierwszymi z brzegu grupami podług przysłowia "od Sasa do Lasa".

Acrid Snack

Trzecim i najlepszym zespołem wieczoru okazał się poznański Hope, który nie tylko zagrał najmocniejszy tego dnia set, ale także naprawdę potrafił mile zaskoczyć. Od chłopaków tryskało energią i zaangażowaniem, czystą radością z grania właśnie w tej stylistyce. Cały siedmioosobowy zespół działa jak dobrze naoliwiona maszyna, gdzie idealnie współgrają ze sobą zarówno gitarowe riffy, szybka i mocna perkusja, a nawet dwóch DJów, którzy uzupełniają muzę, ale nie robią w niej tłoku. Bardzo dobrze prezentował się wokalista tudzież raper, który miał udany kontakt z publicznością i sprawnie wykonywał nawijki w kolejnych numerach. Hope pokazał, że nu-metalowe granie wciąż może naprawdę cieszyć i brzmieć świeżo, naturalnie i spontanicznie. Tę spontaniczność doskonale oddawał cover "Ice IceBaby" Vanilla Ice przy którym publiczność skakała wysoko w górę razem z gitarzystami i wokalistą. Brzmieniowo i kompozycyjne w numerach Hope nie było niczego zbędnego i nawet jeśli upierać się, że nie grają niczego odkrywczego i kurczowo trzymają się lat 90tych to z trzech zespołów pokazały bardzo wysoki poziom. Poznański skład to bowiem zdecydowanie zespół koncertowy, który potrafi swoją energią zarazić wszystkich, którzy znajdą się w pobliżu. Warto wypatrywać zarówno nadchodzącej płyty Hope, jak również kolejnych koncertów tej grupy, bo na scenie jest żywiołem porywającym za sobą nawet tych, którzy na rapsy w metalowej polewie reagują alergicznie, wreszcie poza sceną są to naprawdę przesympatyczni, wyluzowani chłopacy którzy swoim optymizmem są w stanie obdarować mnóstwo ludzi nie tylko w całej Polsce, ale i na świecie.

Hope
Impreza w Drugim Domu na pewno należała do udanych. Klub nastawiony głównie na imprezy taneczne zdecydowanie powinien decydować się także na koncerty rockowe i metalowe, bo mają naprawdę dobrych dźwiękowców, a sala ma dobrą akustykę do rozkręcania dobrej zabawy. Problem póki co pojawia się w kwestii świateł, których jest zbyt mało - o ile ciemność i migający sufit sprawdza się przy potańcówkach w rytm techno, muzyki elektronicznej czy setów DJskich, o tyle przy takim koncercie jak ten, który odbył się w piątek wymaga nieco większego i bogatszego oświetlenia, co mam nadzieję w przyszłości się zmieni bo błyskanie fleszem nie jest raczej zbyt miłe ani dla muzyków, ani dla widzów, a przede wszystkim dla fotografów, którzy "naświetlają" się wzajemnie. Wszystkie trzy zespoły pokazały, że w Drugim Domu jest potencjał na różnego rodzaju brzmienia które mogą być ze sobą pogodzone i oby koncerty lokalnych, a w przyszłości także zagranicznych zespołów odbywały się tam jak najczęściej. Każdy z nich zagrał bardzo solidny koncert, choć muszę też podkreślić, że z całości najbardziej podobał mi się Hope, któremu życzę by mogli się swoją muzą cieszyć jak najdłużej.

Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku. Na naszym kanale youtube możecie zaś zobaczyć i posłuchać fragmenty występu Hope. Wywiad z poznańskim zespołem wkrótce na naszych łamach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz