Napisał: Łukasz Chamera
18 września w Gdańskim klubie Metro miałem okazje posłuchać
czterech kapel: GRIN, Sinsinate, Hellvoid oraz Pandemic Outbreak. Jak wypadły?
Całość zaczęła się dość klasycznie, czyli od obsuwy czasowej.
Dość sporej, bo poślizg wyniósł prawie godzinę. Pierwsi na scenę wkroczyli
thrasherzy z Pandemic Outbreak. Sami siebie określili jako zespół wykonujący
Toxic Thrash Metal (cokolwiek to znaczy). Przyznaję się bez bicia, że fanem
Thrash Metalu i jego pochodnych nie jestem, a występ Pandemic Outbreak niczego
w tej kwestii nie zmienił. Przez trwający godzinę set miałem wrażenie, że
słucham ciągle tego samego, zapętlonego kawałka i nie było to tylko i wyłącznie
moje zdanie. Całość pędziła na łeb na szyje nie zatrzymując się ani na chwilę.
|
Pandemic Outbreak |
|
Hellvoid |
Po nich nastąpiła szybka zmiana sprzętu i na scenę wkroczył
Hellvoid. Zespół opiera swoją muzykę na dwóch gitarach basowych. Brak w nim
gitarzysty. Brzmi szalenie? Brzmi niedorzecznie? Brzmi, ale muzycy Hellvoid
udowadniają, że w tym szaleństwie jest metoda. Był to dla mnie koncert
wieczoru, zresztą nie tylko dla mnie. Tłumy pod sceną mówiły same za siebie.
Pomimo drobnego problemu technicznego na początku Hellvoid dał bardzo porządny
koncert i z całą pewnością warto śledzić poczynania tej kapeli. Po nieco
dłuższej przerwie na scenę wkroczył Sinsinate. Niestety mogłem zostać jedynie
na początku setu, jednak to co usłyszałem w tym czasie to potężna ściana
dźwięku atakująca widzów kolejną dawką thrashowego grania. W nieco lepszym
wydaniu niż ten od Pandemic Outbreak, jednak wciąż nie przekonywującym do
siebie ludzi nie będących miłośnikami gatunku. Na występ GRIN już mnie nie
było.
|
Hellvoid |
Zdecydowanie jednak nie żałowałem tej wyprawy do klubu Metro.
Choć Pandemic Outbreak nie zrobił na mnie wrażenia, to pod sceną znalazła się
grupka słuchaczy (udało się nawet rozkręcić niewielkie pogo). Ogromne wrażenie
zrobił na mnie debiut Hellvoid, który również tego wieczoru zgromadził całkiem
dużą publiczność. Swoją muzyką zaś udowodnił, że bez gitary też można zrobić
kawał dobrej, ciężkiej muzyki. Nie będę ukrywał, że z ciekawością będę
przyglądał się kolejnym wyczynom tego zespołu.
Zdjęcia autorstwa Mariusza Malczera Marszałkowskiego. Użyto za zgodą Mateusza z Hellvoid. Więcej zdjęć na stronie facebook wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz