„For Us
Its Just The Start” to kolejny, nowy singiel od Plug & Play. Czy to
rzeczywiście dopiero początek?
Lubelska indie popowa grupa od pewnego prowadzi dość nietypową politykę
wydawniczą. Zamiast albumów krótko czy długo grających wydają single, między
którymi nie zbyt dużych odstępów czasowych. Jeszcze całkiem niedawno pisaliśmy
o „Dancing like Madonna”, a nasi przyjaciele zaserwowali kolejne smakowitości.
Objęliśmy je patronatem. Za jakiś czas niewątpliwie muzycy wydadzą jakiś album,
natomiast często wydawanymi singlami nie dają o sobie zbyt szybko zapomnieć i
to się chwali.
Zespół zdążył już przyzwyczaić odbiorców do charakterystycznych grafik na
swoich okładkach. W pewnym sensie wciąż opierają się na podobnym schemacie, ale
wciąż cieszą oko ciekawie dobraną kolorystyką i kształtami, które w jakimś
stopniu zaczynają kojarzyć się z ich muzyką.
Czas na słuchanie.
STRONA
A
„For Us
Is Just The Start”, czyli utwór tytułowy. Dominuje tutaj męski wokal. Jeśli
kobiecy rzeczywiście jest, to bardzo dobrze ukryty. Drugim, wartym odnotowania
faktem, jest mocno wysunięta na przód gitara. Zazwyczaj u P&P była dość
silnie sklejona z syntezatorami. Śmiałbym nawet powiedzieć, że w niektórych
zagrywkach wykracza trochę poza pop. Instrumenty elektroniczne, natomiast,
tworzą przyjemną przestrzeń. Lekko gazowaną, jak kolorowy napój. Poza tym
niektóre nuty nasuwają nieśmiałe skojarzenia z brzmienie akordeonu, ale nie
należy tego odbierać jako kicz. To wciąż klawisz!
STRONA B
„Heavy eyes”. Brzmi bardziej nowocześnie i emanuje melancholią. Pięknie
pulsujący bas osadza wszystkie inne nuty we właściwym torze. Klawiszowe frazy
są dość oszczędne, ale mają bardzo przyjemne, „wieczorowe” brzmienie. Kobiecy
głos wreszcie się pojawia i do tego we właściwych momentach wychodzi na
prowadzenie. W tekście pojawia się nawet pewne niecenzuralne słówko, ale po
angielsku aż tak nie razi (sic!), ale za to nadaje całej opowieści naturalnego
kształtu. Strona B przypadła mi do gustu bardziej niż A.
Na najnowszym singlu „For Us It’s Just A Start” twórcy zaserwowali dwa,
skrajnie różne stany emocjonalne. Pierwszy jest bardziej beztroski, swobodny i
lekki. Drugi zaś melancholijny, powolniejszy, oszczędniejszy w warstwie
muzycznej. Na pewno bardziej skłania do pochylenia się nad nim, brzmi
poważniej, lekko przytłaczająco, ale jednocześnie nie oznacza to, że słucha się
go nieprzyjemnie, czy trudno. To ciekawe rozwiązanie – dwie strony singla, jak
dwie strony medalu. Ciepło i zimno. Radość i melancholia. Ciekawa propozycja,
zwłaszcza na jesień. Ocena: 4,5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz