Królów jest dwóch, królowa zaś jest tylko jedna, ale rządy sprawują
niepodzielne i sprawiedliwe. Dłuższa o zaledwie dziesięć minut od debiutu, najnowsza
płyta poszukującego gdańskiego projektu Sea Vine to prawdziwa gratka dla tych,
którzy szukają alternatywnych brzmień, nie sztampowego podejścia i
intrygujących rozwiązań…
Dowodzi już tego rozbudowana kompozycja otwierająca krążek, zatytułowana
„Transformacja”. Ten tytuł został jak sądzę nadany nieco przekornie, bo
wspaniale pokazuje, że trio doskonale się ze sobą czuje, swobodnie łączy ze
sobą różne gatunki muzyczne od jazzu zaczynając, poprzez nowoczesną
elektronikę, aż na pokręconym rocku neoprogresywnym kończąc, a jednocześnie udowadnia,
że w porównaniu do pierwszej płyty jest to materiał jeszcze bardziej ambitny,
przemyślany i dojrzały. W tymże następuje nawet rozłamanie na dwie osobne
części, gdyż pięknie rozwinięta progrockowa forma nagle się urywa, by ustąpić
kapitalnej partii organów i szumiącej elektroniki wprowadzającej niepokojąco do
drugiej kompozycji noszącej tytuł „Mind confusion”. Z początku eteryczne klawisze i elektroniczny
szum połączony z wokalem Mileny Szymańskiej może nieco odrzucać, ale to tylko
wprowadzenie do kapitalnego finału, który płynnie przechodzi w początek „Modliszki”.
Ponownie pozwalają sobie na eksperyment, bawiąc się formułą
i budując atmosferę. Mroczne klawiszowe tony, szum grzechotek, a wraz z
wejściem głosu Mileny całość nabiera barw, rozpędza się i zaczyna fenomenalnie
pulsować rytmem. Przypomnijmy, że całe
instrumentarium to jedynie klawisze i perkusja! W następnym następuje kolejne
wyciszające wejście oparte jedynie na deszczowym pianinie, utrzymanym w
niepokojącym rytmie konduktu, który po chwili fenomenalnie się rozwija
przywodząc na myśl rodzimy Riverside. Instrumentalny „Król i Królowa” bo o nim
mowa ponownie zachwyca swobodą, formą i precyzją wykonania. Tu także następuje
rozłamanie na dwie części, gdyż nagle pięknie rozwinięta forma wycisza się i
zaraz wchodzi klawisz, który wprowadza w świetną suitę „Pamięć w kamień wrasta”
będącą coverem utworu pod tym samym tytułem z repertuaru SBB z kapitalnej płyty
„Pamięć”. Nieco krótsza od oryginału i odrobinę inaczej potraktowana, ale
równie niesamowita. Wielkie brawa dla chłopaków! Jeszcze większe dla Mileny,
która znakomicie poradziła sobie z wokalami Józefa Skrzeka.
Sea Vine nie usłyszycie w radiu, ani nie przeczytacie o nim
w prasie muzycznej. To duża strata dla wszystkich wielbicieli muzyki żywej i zmieniającej
nastrój niczym w kalejdoskopie. Jazz i progresywa to tylko punkt wyjścia dla
utalentowanego tria do eksperymentów z formą i nowoczesną techniką. Nie jest to
granie łatwe, ale z całą pewnością bardzo przyjemne i wciągające. Sięgnąć po „Króla
i Królową” warto i polecam zrobić to nie tylko tym, którzy słuchają takiego
grania na co dzień, ale także tym, którzy mają już dosyć kolejnych popowych pioseneczek
i gwiazdek jednego sezonu. Prawdziwa świeżość wieje właśnie z takich płyt. I oby tak dalej! Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz