Napisał i rozmawiał: Marcin Wójcik
Cykl „Weekend Węgierski” na łamach LupusUnleashed to już
tradycja. Niestety, moja wiedza na temat zespołów pochodzących z tego kraju
jest, najdelikatniej mówiąc, znikoma. Dlatego też postanowiłem przeprowadzić
krótką rozmowę z moim kolegą Tomkiem (nazwisko do wiadomości redakcji), studentem Politechniki Gdańskiej i fanem
węgierskiego zespołu Dalriada, a także napisać kilka słów o tym zespole.
Grupa powstała na Węgrzech w miejscowości Sopron w 1998 roku jako Echo of Dalriada. Pod tą nazwą zrealizowali płytkę demo "A Walesi Bárdok" w 2003 i dwie pełnometrażowe płyty studyjne: "Fergeteg" w 2004 roku oraz "Jégbontó" wydany w dwa lata później. W tym samym roku, czyli 2006 skrócono nazwę zespołu do Dalriada. Już pod nową nazwą grupa zrealizowała pięć albumów studyjnych: "Kikelet" w 2007, "Szelek" w 2008, "Arany - Album" w 2009, "Ígéret" w 2011 i "Napisten Hava" z 2012 roku. Obecny skład Dalriady to czterech byłych członków Echo of Dalriada, czyli Tadeusz Rieckmann grający na perkusji i zajmujący się harshowanymi wokalami, gitarzysta Mátyás Németh Szabó, wokalistka, skrzypaczka i flecistka Laura Binder, wokalista i gitarzysta András Ficzek oraz trzech innych członków, a mianowicie basista István Molnár(od 2008 roku), klawiszowiec Barnabás Ungár (od 2009 roku) i Ádám
Csete - wokalista, gitarzysta akustyczny, flecista i dudzista (w zespole od tego roku).
Nazwa zespołu Dalriada (Dál Riata) wywodzi się od celtyckiego królestwa znajdującego się na wybrzeżach Irlandii i dzisiejszej Szkocji. Istniało już w V w n.e., pierwotnie jako podkrólestwo irlandzkie należące do królestwa Ulaid, a następnie rozprzestrzeniło się na Argyll i Hebrydy Wewnętrzne. Do Dalriady należała wyspa Iona. Dalriada walczyła z Piktami i Nortumbrią, a od VIII wieku broniła się też przed wikingami. Od najazdu Normanów na Irlandię (IX w n.e.) irlandzka część królestwa utraciła znaczenie, natomiast część szkocka rozwijała się, by w 843 roku, połączyć się (za sprawą króla Kennetha I) z Piktami tworząc królestwo Alby i dać podwaliny dzisiejszej Szkocji.
Ciekawostką są także tytuły kolejnych płyt Dalriady, które odnoszą się do dawnych nazw miesięcy w języku węgierskim. I tak:
"Fergeteg" to styczeń, "Jégbontó" to luty, "Kikelet" to marzec,
"Szelek" to kwiecień, "Ígéret" to maj, "Napisten" to czerwiec (w tytule jest słowo "Hava", odnoszące się do przesilenia letniego), "Áldás" to lipiec,
"Új Kenyér" to sierpień, "Őszelő" to wrzesień, "Magvető" to październik,
"Enyészet" to listopad, "Álom" to grudzień. "Arany-Album" stanowi jedyny (jak na razie) wyjątek od tej reguły i zawiera utwory oparte o poezję węgierskiego poety Jánosa Arany. Na chwilą obecną nie wiadomo też, kiedy pojawi się "album lipcowy".
Marcin Wójcik: Tomek, powiedz jak poznałeś zespół Dalriada?
Tomek: Dalriadę poznałem siedząc na jednym z kanałów IRC.
Jedna osoba wrzuciła link z YouTube do
utworu "Galamb" (utwór znajduje się na płycie "Jégbontó" z
2006 roku, wówczas nagranej jeszcze jako Echo of Dalriada - przyp. red.),
odsłuchałem i tak się zaczęło.
MW: Czy jesteś w stanie określić, to co Cię porwało w ich
twórczości?
T: Trudno powiedzieć… myślę, że po prostu to ciekawe
połączenie folku z metalem, jednocześnie bez tekstów o szatanie itp. Ponadto
nie grają tak na „jedno kopyto”, nie ma powtarzalności motywów. Każdy kawałek
jest ciekawy, treściwy. Nie jest to granie typu „dwa akordy darcie mordy”.
MW: Jak reagujesz na język węgierski w tekstach? Wpada Ci w
ucho? I jak jest z rozumieniem, bo chyba czytasz tłumaczenia?
T: Teksty ludowe i oczywiście ich nie rozumiem (śmiech), bo
oczywiście, nie znam węgierskiego. Mimo to jest o wiele przyjemniejszy dla ucha
niż niemiecki, nie ma porównania, ale nie język jest chyba najważniejszy… Nie
ma tłumaczeń do wszystkich utworów, są one bardzo różne, czasem niejasne,
czasem po prostu źle przetłumaczone.
MW: Co sądzisz o treści tekstów? Jak do Ciebie przemawiają?
T: Nie powinienem wypowiadać się o tekstach jako przyszły
inżynier (śmiech). Hmm… (długie zamyślenie) ciężko mi powiedzieć. Jako umysł
ścisły raczej nie analizuję tekstów, jak
na lekcjach polskiego w liceum. Ale gdyby propagowały nienawiść itp. to raczej
by mnie to raziło. Z tego, co wiem, jeden album jest w całości oparty o teksty
węgierskiego poety Jánosa Arany (mowa o "Arany - Album" z 2009 roku -
przyp. red.), więc na pewno mają dla Węgrów znaczenie. Ponadto, jak już
wcześniej wspominałem, trudno o jakieś
normalne tłumaczenia, więc trudno ze zrozumieniem w pełni ich treści. Generalnie ten zespół nie cieszy się u nas
zbyt dużą popularnością. Największą, oczywiście, na Węgrzech.
MW: Czy próbowałeś poznać inne węgierskie zespoły,
niekoniecznie wykonujące ten sam gatunek?
T: Raczej nie. Za to próbowałem poznać zespoły wykonujące
ten sam gatunek, ale raczej nic mi nie przypadło do gustu.
MW: Czy polecasz Dalriadę swoim znajomym?
T: To specyficzny zespół, trudno go polecać. Na pewno grają
ciekawie, chyba warto się zainteresować, ale nie każdemu folk metal się będzie
podobać, rzecz gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz