czwartek, 20 sierpnia 2015

Ratrace - Consumption EP (2015)


Napisał: Marcin Wójcik


Wszyscy jesteśmy konsumentami. Wielu z nas cechuje konformizm. Wokół pełno jest oportunistów. Wtem! RatRace wpada z debiutanckim „Consumption” i nie bierze jeńców. 

RatRace to hardcore’owy zespół z Trójmiasta. Chłopaki grają już jakiś czas skupiając się głównie na koncertach, których grają naprawdę sporo objeżdżając niemal cały kraj. W dwa tysiące trzeszczącym ukazało się demo „RatRace”, o którym miałem przyjemność pisać. Po demówce przyszedł czas na debiutancki album, który ukazał się 8 maja dwa tysiące pięknistego. EP-ka składa się z dziesięciu utworów, trwających średnio dwie minuty. Wszystkie tytuły są po angielsku, lecz spora część tekstów została napisana w języku polskim. Cały album trwa zatem około 20 minut, aczkolwiek ładunek energetyczny jest bardzo silny, więc tyle wystarczy. W końcu to hardcore, tu nie ma miejsca na dłużyzny i owijanie w bawełnę. 


Jedynka na konsumpcyjnej liście to „Fuck The Law”. Już sam tytuł wskazuje, że będzie bezpośrednio. „Say aufwiedersehn to your nazi balls” mówi głos zaczerpnięty z „Bękartów wojny” Quentina Tarantino. Nisko strojone, gitarowe riffy brzmią zupełnie jak strzelające w tej scenie pistolety bohaterów owego filmu. „Mięsa” dopełniają konkretne, ale rytmiczne i szybkie uderzenia perkusji. Bardzo podobają mi się te doły i podwójna stopa strzelająca niczym karabin. Tak się wjeżdża z glana do ucha. 


„Pierdol Się!” to wyraz dezaprobaty w stosunku do pewnych postaw. Opis takowych podsumowuje powtarzający się wers: „Jeśli tak robisz/to pierdol się!”. Ta kompozycja to małżeństwo dwóch rytmów – szczurzy bieg perkusji z towarzystwem rzężących gitar spotyka się z frontem wolno poruszającego się czołgu. To już dywizja pancerna z kraju bardziej metalu niż hardcore’u. Krzyczący wokal zaczyna wręcz growlować, klimat dość bliski rosyjskiemu [Amatory].  „Rób co chcesz” – tytuł nasuwa skojarzenia z Paktofoniką. Klasyczny, punkowy bunt . Każdy go w sobie ma, ale nie każdy daje się ponieść. A czasem by się przydało. Jednak ten duch punka jest zatopiony w hardcore’owym morzu, jest znacznie ciężej, znów sporo mięcha. Bezpardonowo i bezkompromisowo. „We can” – mój faworyt. Najważniejszy element tej kompozycji, który absolutnie urywa głowę to basowy wstęp. „Granie na przesterowanym basie jest jak nocna jazda kradzionym Wartburgiem” jak powiedział w wywiadzie dla TopGuitar Olaf Deriglasoff. Ten bas mi wystarczy, choć podobają mi się chórki w refrenie śpiewające RatRace’owe hasło „We can, but we don’t care!”. Brzmi trochę jak manifest leniwców, ale nie sądzę, żeby taki był jego sens. 

Tak to mniej więcej wygląda, czyli odwieczna panika i walka o darwinowskie przetrwanie...


Widać, że wydanie „Consumption” ożywiło ten zespół. Wciąż koncertują, do tego pojawiają się gadżety i ubrania z motywem z okładki albumu, bądź logo kapeli. Jednym słowem promocja jest na dość wysokim poziomie i bardzo dobrze, bo jest co promować. To dobrze zrealizowany album, charakteryzujący się znacznie lepszym, bardziej selektywnym i wyrazistym brzmieniem w przeciwieństwie do demo. Dzięki temu obcowanie z muzyką RatRace daje więcej radości i lepiej odbiera się przekaz zarówno energii jak i treść wykrzyczanych tekstów. 


Pewnej nocy, podczas rowerowego sprintu przez gdańską ulicę Grunwaldzką, spotkałem przy światłach Peugeota 206 z którego dochodziły dźwięki ostrego, gitarowego łojenia. To dobry wybór do nocnej przejażdżki. Lepszym na pewno będzie „Consumption”, jako ścieżka dźwiękowa do wcześniej wspomnianej nocnej jazdy Wartburgiem, chociaż może lepiej nie kradzionym. Mocnych wrażeń dostarczy RatRace, samochód może być własny. Ocena:5/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz