Napisał: Marcin Wójcik
Dwudziestego września roku pięknistego w słupskim Motor Rock
Pubie odbył się koncert zespołu Dice. Był to jeden z przystanków trasy, którą
objęliśmy patronatem. Stargardzka grupa przyjechała do Słupska promować swój drugi studyjny album
„Paradice”. Przed występem, w letnim ogródku Motor Rock Pubu, zespół udzielił
mi krótkiego wywiadu związanego z trasą oraz koncertem, który lada moment miał
dojść do skutku...
Marcin Wójcik, LupusUnleashed: - Jak Wam się podoba w
Słupsku?
Łukasz Przybylski, Dice: Za dużo Słupska nie widzieliśmy, bo po wjeździe do miasta kierowaliśmy się od razu do klubu, ale starówka i centrum jest całkiem spoko. Mam nadzieję, że znajdzie się trochę czasu żeby zobaczyć nieco więcej.
Łukasz Przybylski, Dice: Za dużo Słupska nie widzieliśmy, bo po wjeździe do miasta kierowaliśmy się od razu do klubu, ale starówka i centrum jest całkiem spoko. Mam nadzieję, że znajdzie się trochę czasu żeby zobaczyć nieco więcej.
MW: To pierwszy Wasz
koncert w tym mieście?
Ł: Drugi. Pierwszy raz byliśmy tutaj w 2013 roku. Też w „Motorze”. Wtedy była zima, było ciemno. Dopiero teraz, tak naprawdę, widzimy Słupsk w świetle dnia…
MW: Czy oprócz utworów z „Paradice” na koncercie w Słupsku usłyszymy kawałki z poprzedniej płyty?
Ł: Głównie z najnowszej płyty, ale zamierzamy zmieszać je z kilkoma kawałkami z naszego poprzedniego albumu „Stara Historia”. Dobraliśmy je tak, żeby to wszystko ze sobą współgrało.
MW: To nie jest ostatni przystanek na trasie…
Ł: Nie. Za tydzień gramy kolejny koncert. W sierpniu robimy sobie wakacje, trzeba trochę odpocząć, bo jeździmy już tak od lutego. Potem zaczynamy kolejne koncerty: we wrześniu, dalej jesienią, zimą, prawdopodobnie znów wiosną i kolejna wakacyjna przerwa. Może jeszcze następną zimę spędzimy koncertując. Takie mamy marzenie.
MW: Jak rysuje się przebieg trasy? Wszystko przebiega zgodnie z założeniami?
Ł: -Póki co tak, choć koncert w Bytowie musieliśmy odwołać i przesunąć na inny termin z przyczyn niezależnych od nas. Mimo to jesteśmy zadowoleni, wszystko odbywa się jak należy.
MW: Dziękuję i życzę udanego koncertu!
Ł: Dziękujemy bardzo, pozdrawiamy!
Ł: Drugi. Pierwszy raz byliśmy tutaj w 2013 roku. Też w „Motorze”. Wtedy była zima, było ciemno. Dopiero teraz, tak naprawdę, widzimy Słupsk w świetle dnia…
MW: Czy oprócz utworów z „Paradice” na koncercie w Słupsku usłyszymy kawałki z poprzedniej płyty?
Ł: Głównie z najnowszej płyty, ale zamierzamy zmieszać je z kilkoma kawałkami z naszego poprzedniego albumu „Stara Historia”. Dobraliśmy je tak, żeby to wszystko ze sobą współgrało.
MW: To nie jest ostatni przystanek na trasie…
Ł: Nie. Za tydzień gramy kolejny koncert. W sierpniu robimy sobie wakacje, trzeba trochę odpocząć, bo jeździmy już tak od lutego. Potem zaczynamy kolejne koncerty: we wrześniu, dalej jesienią, zimą, prawdopodobnie znów wiosną i kolejna wakacyjna przerwa. Może jeszcze następną zimę spędzimy koncertując. Takie mamy marzenie.
MW: Jak rysuje się przebieg trasy? Wszystko przebiega zgodnie z założeniami?
Ł: -Póki co tak, choć koncert w Bytowie musieliśmy odwołać i przesunąć na inny termin z przyczyn niezależnych od nas. Mimo to jesteśmy zadowoleni, wszystko odbywa się jak należy.
MW: Dziękuję i życzę udanego koncertu!
Ł: Dziękujemy bardzo, pozdrawiamy!
Tego wieczora, jako support zagrały dwa lokalne zespoły:
Landi & The Truck Of Brandy oraz SidKid. Jako pierwszy wystąpił Landi ze
swoją świtą. TTOB to grupa młodych, dobrze zapowiadających się muzyków. Mają
potencjał, aby pokazać się szerszej publiczności wykraczającej poza granice
swojego miasta. Mam nadzieję, że go nie zmarnują. Jak na słupskie warunki
zespół jest dość egzotyczny – wykonuje utwory utrzymane w stylistyce country
lub amerykańskich piosenkarzy a’la Dylan czy Johhny Cash.
Landi & TTOB przygotowali bogaty, bardzo spójny i
przemyślany materiał. Łatwo można wywnioskować, że wkładają w to mnóstwo pracy
i pasji, a rezultat jest naprawdę wyśmienity. Wszystkie kompozycje brzmiały
dojrzale, natomiast pod względem technicznym nie było miejsca na jakąkolwiek
pomyłkę. Dobra jakość występu wsparta mądrze i pewnie prowadzoną konferansjerką
spowodowały, że zespół został nagrodzony gromkimi brawami i dużym entuzjazmem
ze strony publiczności. To, co proponuje Landi ze swoją drużyną nie powinno być
ignorowane przez lokalną scenę. Takie grupy należy wspierać, zwłaszcza, że
członkowie mają zaledwie po 18-19 lat. Jeśli tak młodzi ludzie rokują tak
dobrze, to jest szansa, że w niedalekiej przyszłości zrobią coś wielkiego. Nie
samym metalem Słupsk żyje i weźcie to sobie do serca, drodzy lokalsi.
Następnie na scenie zjawił się SidKid – zespół składający
się z członków nawet nieco młodszych od ich poprzedników. O występie grupy nie
można powiedzieć zbyt wiele – to typowo licealna kapela, która dopiero próbuje
swoich sił na scenie, wykonując rockowe standardy i covery swoich ulubieńców. Jedne
wychodzą lepiej, drugie nieco gorzej. Część zespołu powinna jeszcze doszlifować
swój warsztat, pozostali natomiast, zapowiadają się całkiem nieźle. Przed
SidKid jeszcze długa droga, ale mam nadzieję, że z koncertu na koncert będzie
tylko lepiej. Tym bardziej, jeśli dojdą do etapu pisania autorskich kawałków,
czego im serdecznie życzę.
Po
występie lokalnych zespołów przyszedł czas na zacnych gości. Dice rozpoczęli
swój występ klika minut po dwudziestej drugiej, witając się z pustawą salą.
Mimo to entuzjazm nie opuszczał muzyków. Energia, jaką z siebie wyzwalali z
utworu na utwór, ściągnęła przed scenę jeszcze kilka osób z klubowego ogródka. Sam
byłem pod wrażeniem – Dice to zdecydowanie zespół koncertowy. Ponadto
pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że obaj gitarzyści grają na Stratocasterach.
Nie przypuszczałem, że ta gitara ma aż takie możliwości i tak doskonale
sprawdzi się w tej muzyce.
Po wykonaniu kilku pierwszych utworów, pod sceną zaczęła tańczyć nieliczna
grupa ludzi. Taniec szybko przerodził się w pogo. Mimo niewielkiej liczby ludzi,
pogujący robili to tak intensywne, że jedna osoba wpadła plecami na scenę, omal
nie tratując muzyków. Przewrócił się za to mikrofon i zespół musiał przerwać
koncert w trakcie wykonywania numeru, żeby naprawić szkody. Na szczęście nikomu
nic się nie stało, a sprzęt także nie ucierpiał. Żenujący jednak jest fakt, że
w wirze zabawy niektórzy z nas nie potrafią zachować zdrowego rozsądku… Część publiczności, wyglądająca na sympatyków punk rocka, domagała się wciąż
szybkich, energicznych kawałków. Wreszcie ich prośba spełniła się w wykonaniu
„Starej Historii” – tytułowego utworu z pierwszego albumu Dice. Oczywiście
spotkało się to z prawdziwym entuzjazmem, który szybko przerodził się w dziki,
wręcz epileptyczny taniec pod sceną.
Mimo długiego występu, rozgrzana publiczność wciąż domagała się bisów. Zmęczeni
muzycy, zmotywowani entuzjazmem, wykonywali jeszcze takie utwory, jak „Cała
Ty”, „Lot Złudzeń”, czy tytułowy „Paradice”. Melodyjny, wysoki głos Łukasza
Przybylskiego zdawał się nie męczyć mimo upływającego czasu i intensywnego
występu. Z utworu na utwór energia nie słabła, wręcz przeciwnie – miałem
nieodparte wrażenie, że występ nie chyli się ku końcowi, ale wciąż się
rozkręca.
Gig dobiegł końca już po północy, chłopaki pożegnali się ciepło ze Słupskiem i
zeszli ze sceny. Prawdę powiedziawszy dawno nie byłem na koncercie, który dałby
mi tyle pozytywnych wrażeń. Choć nie tańczyłem dziko pod sceną, to czułem się
właśnie jak Ci ludzie. Uśmiech i szczera radość mnie nie opuszczały. Płyta
„Paradice” emanuje pozytywną mocą, jednak w pełni odczuwa się ją właśnie na
koncercie. Dice to machina, która doskonale sprawdza się na żywo. Mam nadzieję,
że będę miał okazję zjawić się jeszcze na ich występie, niekoniecznie w
Słupsku.
Appendix:
Niestety, frekwencja nie była wprost proporcjonalna do jakości koncertu i
zaangażowania zespołu. Na swoim profilu facebook zespół zresztą zwrócił na to uwagę. Lokal bowiem, zamiast pękać w szwach, raczej świecił pustkami.
Na zewnątrz, w okolicy ogródka, bawiły się za to pokaźne tłumy. Nikt jednak nie
próbował zejść po schodkach do klubu po to, żeby posłuchać koncertu. Bez
problemu za to istniała możliwość kupna piwa i wyjścia z nim do ogródka, nie
zapłaciwszy za wstęp. Szkoda, że pozwala się na taką niesprawiedliwość wobec
zespołu, który inwestuje nie tylko pieniądze w swój przyjazd do miasta.
Zdjęcia: Marcin Wójcik
Zdjęcia: Marcin Wójcik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz