niedziela, 14 października 2012

Earthship: "Mój tata urodził się w Gdańsku" - wywiad



Lupus z grupą Earthship (od lewej: Sabine Oberg, Dennis Boettcher, Jan Oberg oraz Lupus)


Spawanie metali ciężkich w Wydziale Remontowym to już historia, która odżywa w murach Stoczni Gdańskiej za sprawą koncertów takich grup jak Earthship. Swój pierwszy anglojęzyczny wywiad przeprowadziłem z członkami niemieckiego zespołu. Na pytania odpowiadają: basistka Sabine Oberg, gitarzysta i wokalista Jan Oberg oraz perkusista Dennis Boettcher.


Lupus: Opowiedzcie jak przebiega Wasza trasa. Jakieś przygody, problemy czy może szczęśliwie jednak nie?

[życzliwy śmiech całej trójki]

Dennis Boettcher:  Jak na razie to chyba najgorsza nasza trasa. Przybyliśmy do Paryża, gdzie zagraliśmy wyśmienity koncert ze znakomitą szwedzką grupą Horisont, spędziliśmy tam bardzo rozrywkową, wesołą noc i następnego dnia, kiedy pakowaliśmy się do naszego busu okazało się, że ktoś nam podziurawił nożem opony.

Sabine Oberg: Trzy, kompletnie sflaczałe opony…

DB: Dokładnie, trzy kompletnie sflaczałe opony, które musieliśmy naprawić, trochę napompować i jeszcze trzeba było udać się na stację benzynową. Po naprawie samochód nam stanął jakieś 300 kilometrów od Dunkierki. I to nie wszystkie historie, jakie spotkały nas w przeciągu trzech dni. Nasz dobry przyjaciel, drugi sprzedawca w koncertowym sklepiku, uderzył się przypadkowo kablem w oko i musiał się udać w środku nocy do szpitala.

SO: Grał z nami wtedy dwa numer y i jakoś nieszczęśliwie się złożyło, że się nim uderzył, tym kablem,  i dość mocno zranił. Same koncerty jednak były świetne, ale jak to się mówi: gówno i tak się trafiło. [śmiech]

L: Prawda, gówno się zdarza. W każdym razie dość przykre sytuacje… Był to Wasz jedyny koncert w Polsce, podczas obecnej trasy. Czemu tylko jeden gig i czemu akurat w Gdańsku?

DB: W Polsce graliśmy już na tegorocznym Assymetry Festival we Wrocławiu w okresie świątecznym [Czwarta Edycja festiwalu odbyła się w Browarze Mieszczańskim w  dniach 3-5 maja tego roku, Earthship zagrało 3 maja – przyp. red] i postanowiliśmy wrócić do Polski podczas kolejnej trasy, która właśnie się odbywa. Nasz menadżer nawiązał kontakt z Olą [chwila zastanowienia] promotorką tego miejsca. Ona nas zaprosiła tutaj, a my się zgodziliśmy i oto jesteśmy. [śmiech]

SO: Chcieliśmy zorganizować więcej koncertów, ale ten był takim jakby zorganizowanym na ostatnią chwilę i nie było możliwości na załatwienie większej ilości występów w Polsce. Zamierzamy jednak wrócić na wiosnę i wtedy zagramy tutaj więcej koncertów.

L: To super. „Iron Chest” – to Wasz drugi album studyjny. Opowiedzcie o nim. Czy są jakieś podobieństwa, jakieś zdecydowane różnice między „Exit Eden” [debiutancki album grupy z 2010 – przyp.red]? Jaka jest formuła najnowszego materiału?

SO: Różnice są na pewno zauważalne.

Jan Oberg: Są zupełnie różne. [śmiech]

DB: Jeśli wsłuchać się w nowy album dokładnie, da się zauważyć, że jest płynniejszy [w oryginale „organic” (dosł. organiczny; naturalny, żywy) – przyp. red.]. Pierwsza płyta była czymś zupełnie nowym dla nas, bardziej surowym, czymś na kształt zgrywania się ze sobą. Związku z tym był mroczniejszy, cięższy, może trochę nawet bym określił, że chaotyczny. Chcieliśmy, żeby był on szczery i wypływał bezpośrednio z nas samych, żebyśmy lubili do nich wracać. Uwielbiam je teraz grać, bo w zestawieniu z drugim, wszystko jest żywsze, właśnie takie organiczne…

SO i JO: Bardziej stonerowe… [śmiech]

DB: Właśnie. Weszliśmy razem do studia mając pięć albo sześć nowych kawałków gotowych do nagrania, do następnych mieliśmy kilka pomysłów, jakieś riffy, groove’y , które połączyliśmy ze sobą i powstał nowy album, który uważamy za dobrą, szczerą robotę.

L: Kiedy zakładaliście Earthship połowa składu wywodziła się z The Ocean [gitarzysta Robin Staps, który z Earthship już nie gra oraz gitarzysta Jan Oberg, obecnie zespół występuje jako trio – przyp. red.]. Stąd zadam Wam pytanie zbliżone pytanie do poprzedniego: czy są według Was jakieś różnice i podobieństwa miedzy Earhtship, a The Ocean?

JO: Pierwszemu albumowi było znacznie bliżej do The Ocean niż najnowszemu. Jednakże zarówno Earthship, jak i The Ocean grają po prostu ciężką muzę. I sądzę, że to tyle. [śmiech]

L: No dobra. Chciałbym Wam zatem zadać pytanie odnośnie gatunków. Czy akceptujecie takie szufladkowanie gatunkowe, czy raczej Was to mierzi, przeszkadza?

DB: Nie, dlaczego? Myślę, że możemy żyć z nimi wszystkimi. Zabawnie się czyta to, co piszą o nas w recenzjach, o tym jak jest odbierana nasza muzyka i jaka to odmiana tej muzyki. Na pewno nie obrażamy się o takie szufladki, bo wszyscy kochamy słuchać doomu, mamy słabość do załamań stylistycznych, nawet do stoneru i czerpiemy z tego. Fajnie jest po prostu przeczytać o tym, co dziennikarze słyszą w naszej muzyce.

JO: Ja oto nie dbam. Prawda jest taka, że Ci co chcą nas słuchać i tak się ujawnią.

SO: Według mnie, Earthship jest czymś pomiędzy nimi, wypadkową. Dla słuchaczy stoner raczej jesteśmy troszkę za ciężcy, a dla metalowców, prawdopodobnie będziemy niezbyt metalowi. Dlatego nowy album jest jakby próbą pogodzenia obu grup, różnej stylistyki i pociągnięcia za sobą większej ilości ludzi, owych potencjalnych słuchaczy, którzy są otwarci i są w stanie poczuć w takiej muzyce większą ilość inspiracji. 

L: Rozumiem. Chciałbym Wam zadać pytanie odnośnie inspiracji z zamierzchłych czasów, z lat 70 ubiegłego wieku. Jakieś ważne dla Was zespoły? Szczególnie zależałoby mi na innych niż Black Sabbath i tych znaczących: o takich mniej znanych lub wcale nieznanych.

DB: W takim razie wtopa, bo Black Sabbath na pewno do takich naszych ulubionych grup należy. [śmiech] Z lat 70… myślę, że takim zespołem na pewno jest Grand Funk Railroad i z całego serca ją polecam. Lubię też posłuchać czystych wokali, więc na pewno The Eagles.

JO: Dla mnie takim kimś, w tym przypadku, będzie Adriano Celentano. [włoski piosenkarz, aktor i reżyser –przyp.red]

L: Powiedzcie mi o przyszłości Earthship. Co zamierzacie po tej trasie i w późniejszym czasie?

SO: Na pewno planujemy kolejny, trzeci album. A potem… w sumie, to dopiero pomyślimy…

DB: Myślę, że popłyniemy z nurtem tego co nadejdzie. Cokolwiek się wydarzy i gdziekolwiek nas przywieje. Ta trasa udowodniła nam, że jesteśmy żywiołem, któremu potrzebna jest scena. I taką drogą chcemy podążać.

L: Brzmi dobrze. Czy chcecie dodać coś od siebie? Powiedzieć coś szczególnego polskim fanom i słuchaczom Waszego grania?

SO: Trzymajcie się mocno!

DB: Na pewno chcemy podziękować za wszelkie wsparcie. Za niesamowitą energię, porządne i sprawne nagłośnienie, bardzo dobrą przyjacielską obsługę oraz za niewiarygodny odzew z Waszej strony. Naprawdę dzisiejszej nocy było świetnie. Także na pewno dziękujemy za wszelkie wsparcie i pojawimy się tutaj po raz kolejny. 

SO: Kochamy Polskę. Dodam, że mój tata urodził się w Gdańsku.

L: A to ciekawa sprawa…

SO: Prawda? [śmiech] Tak, kochamy Polskę i na pewno tu wrócimy.

L: W takim razie zapraszamy ponownie do Polski, do Gdańska. Ja nie mam już więcej pytań. Dzięki wielkie za wspaniały koncert i interesujący wywiad.

SO: Również dziękujemy.

JO [łamaną polszczyzną]: Dziękuję!

Wywiad został przeprowadzony w gdańskim Wydziale Remontowym zaraz po koncercie Earthship razem z gdyńską supergrupą 1926 w dniu 13 października 2012 roku.

4 komentarze:

  1. No proszę, herr Lupus coraz szerzej i szerzej... No i oby tak dalej. Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Mam nadzieję, że będzie więcej takich "zagranicznych" wywiadów.

      Usuń
  2. Rozwijasz się. ;)I dobrze :)
    p.s.kolezanka pożyczyła mi nową Musierowicz. dobre!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się ;) Co do Musierowicz, choć to nie temat muzyczny, a zwłaszcza powiązany z powyższym zespołem, to poczekam, aż będzie w mojej zaprzyjaźnionej bibliotece.

      Usuń