Okładka płyty "Fates EP2" |
Warszawski Thesis po raz drugi zawitało do Trójmiasta do
gdyńskiego Bukszprytu, a ja po raz drugi miałem okazję porozmawiać z członkami
tej grupy. O aktualnej trasie koncertowej, najnowszej epce i nadchodzącej
drugiej pełnej płycie oraz o planach na przyszłość bardzo obszernie opowiadają
gitarzysta Jerzy Rajkow-Krzywicki
oraz perkusista Paweł Stanikowski.
Lupus: Wczoraj
zagraliście swój pierwszy koncert na aktualnej trasie [19 października zagrali
w bydgoskim Studiu Polskiego Radia Pik – przyp. red.]. Opowiedzcie jak było w
Bydgoszczy.
Paweł Stanikowski:
W Bydgoszczy było super. Spodziewaliśmy się, że do Radia Pik przyjdzie pięć
osób ze ślepym psem, natomiast finalnie okazało się, że frekwencja dopisała, do
tego otrzymaliśmy świetne warunki do grania, bardzo dobrze się słyszeliśmy.
Zresztą już na próbie dźwięku słyszeliśmy, że dobrze wszystko brzmi i myślę, że
była to prawdziwa petarda. Było to naprawdę udane otwarcie naszej pierwszej
jesiennej trasy.
L: Właśnie wydaliście
swoją drugą epkę, zatytułowaną „Fates”. Czym jest ta płyta? Bardziej
wydawnictwem osobnym, czy zapowiedzią nadchodzącego albumu, o którym
rozmawiałem z Jerzym w styczniu tego roku?
PS: „Fates” z
założenia miała być singlem promocyjnym naszej drugiej płyty, która miała wyjść
na pod koniec tego roku…
Jerzy
Rajkow-Krzywicki: Prawdopodobnie wyjdzie w marcu lub kwietniu przyszłego
roku…
PS: … tak
właśnie. Płyta jest praktycznie gotowa, zostały nam ostatnie szlify natomiast w
tym roku na pewno ona nie wyjdzie, natomiast liczymy, że uda się to w
przyszłym. „Fates” miało być pierwotnie singlem, jednak z czasem zebrało nam
się materiału troszkę więcej i szkoda nam było go odrzucić, związku z czym
powiększyła się ta płyta do epki i przybrała kształt aż pięciu utworów. Z
jednej strony jest to coś nowego, bo pojawiają się tam po raz pierwszy remiksy,
których wcześniej, na poprzednich płytach, nie uwzględnialiśmy. Natomiast z
drugiej strony jest to pewna kontynuacja, stąd jest EP2, jako konsekwencja
pewnego zamysłu, który sobie wymyśliliśmy wcześniej. Poprzednia epka bowiem
nosiła tytuł „Acoustic Music EP1” i jest pewną kontynuacją tego założenia,
natomiast pojawia się na niej nowy materiał.
L: Opowiedzcie zatem co
się działo z Wami przez ostatni rok, obok nagrywania nowej płyty?
JKR: Od
ostatniego razu jak się widzieliśmy, to później, bezpośrednio po tamtej trasie
koncertowej, zamknęliśmy się w studiu. Już listopadzie tak naprawdę 2011 roku
zaczęliśmy nagrywać nową płytę i skończyliśmy ją nagrywać niedawno, miesiąc
temu, a właściwie to trzy tygodnie temu. I właśnie to działo się przez ostatni
rok: nagrywanie płyty, nie robiliśmy nic więcej tak naprawdę.
PS: Zdarzyło nam
się parę koncertów zagrać, sporadycznych, takich żeby nie wyjść z formy.
JKR: Ale nie było
tego dużo. Focus był na płytę i tak jak opowiadałem Ci ostatnio, pozwolę sobie
powtórzyć: my nie jesteśmy zawodowym zespołem, mamy normalne życie, normalną
pracę i normalne zobowiązania szarych, zwykłych polskich obywateli i mogliśmy
nagrywać tę płytę tylko weekendami, wieczorami, w wolnym czasie od pracy…
PS: Z doskoku…
JKR: Z dużego
doskoku, nawet bym to nazwał [śmiech] , ale z drugiej strony, ponieważ
nagrywaliśmy u mnie [Krzywicki jest właścicielem studia nagraniowego Pinesound Studio – przyp.red] nie było
presji, że kasa, że godziny lecą, że coś tam. Dlatego to tyle trwało, nagranie
nowej płyty zajęło nam w okolicach roku,
nawet roku, bez miesiąca powiedzmy. Robiliśmy to na tyle długo, żeby być
zadowolonym z efektu.
PS: Chciałbym
dopowiedzieć, że myśmy nawet troszeczkę nadużywali tego, że możemy nagrywać u
Jerzego i w pełni wykorzystać to, że nie mamy presji czasowej czy finansowej i
głównie chcieliśmy się skupić na tym, żeby to wyszło naprawdę świetnie i stąd
to się przedłużało: niektóre rzeczy nagrywaliśmy jeszcze raz, a potem jeszcze
raz po to, by się przekonać, że będzie dopracowana i chyba nam się to uda, ale
zobaczymy w przyszłym roku.
JKR: Moim
zdaniem, już się udało…
PS: Nie mamy
jeszcze dowodu w rękach…
JKR: Dowód
będzie, tak jak mówiłem najpóźniej w kwietniu. „Fates” jest uchyleniem kurtyny
i zapowiedzią tego, czym jest nowa płyta. Jest na niej jeden kawałek, który się
na niej znajdzie i w tym miksie na pewno się na niej znajdzie.
PS: Jest bardzo
reprezentatywny jeśli chodzi o nową płytę. Oddaje on zarówno tę mocniejszą, jak
i wolniejszą, bardziej liryczną stronę Thesis. I taka ta, płyta mniej więcej
będzie.
JKR: Wydawnictwo
jest o tyle ciekawe, że są na niej dwa remiksy oraz wersja „Fates” po polsku i
są to wersje bardzo różne i od tego jak oryginalnie ten kawałek brzmi brzmi i
od tego, jak każdy z remikserów podszedł do tematu: bo jeden podszedł bardzo
nowocześnie, a drugi bardziej w stylu Katatoni . Jest też jeden kawałek, który nigdzie indziej nie
będzie publikowany, na sto procent nie znajdzie się na nowej płycie, mianowicie
„21 Again”, który ja osobiście bardzo lubię, on wyleciał z nowej płyty, bo nie
pasował do konceptu, ale jest utworem, który mnie osobiście porusza i który
emocjonalnie jest osobnym tworem, ale wyjątkowym. Dlatego mi się wydaje, że to
wydawnictwo anonsuje nową płytę, a z drugiej strony… dużo ludzi nam zarzucało,
że nagraliście epkę, na której są cztery wersje tego samego kawałka, co jest
nie prawdą bo są trzy, w tym także właśnie po polsku, co jest ewenementem w
naszej twórczości, bo Łukasz do tej pory śpiewał tylko po angielsku i tekst do
„Z dłoni Mojr” jest tak naprawdę premierą. Nie wiem naprawdę, czy będzie więcej
takich utworów, ale tutaj chcieliśmy, żeby był on po polsku. Są dwa remiksy i
jeden unikalny numer, więc jest forma anonsowania nowej płyty, a z drugiej
strony jest ta epka materiałem osobnym w tym sensie, że jest na niej dużo
premierowego materiału.
PS: Przełamujemy
pewne ograniczenia, granice których wcześniej nie było. Na epce, tak jak mówił
Jerzy, są remiksy, których wcześniej nie robiliśmy, jest premierowy utwór,
którego nigdzie potem nie będzie, czyli wspomniany „21 Again”. Dodatkowo lepszy
materiał i lepsze brzmienie niż kiedykolwiek i pod tym względem jest odrębną
rzeczą, także wydaję mi się, że jest dość oryginalnym wydawnictwem, jak na te,
które wydaliśmy do tej pory.
JKR: „Acoustic
Music EP1” była pewnym przemieleniem istniejących już utworów, a tutaj mamy
premierowy materiał.
L: Zapowiada się doprawdy
ciekawie. Opowiedzcie mi o wizualizacjach. Kto je wykonał? Co przedstawiają?
Jak się one uzupełniają z obecnym i przyszłym materiałem?
PS: Wizualizacje
wykonał Mariusz Stelągowski…
JKR: To jest
człowiek, który figuruje, jest znany, pod nazwą VJ Nverse i robił wizualizacje
między innymi dla Riverside i to jest nasz bardzo dobry, stary kolega sprzed
piętnastu lat tak naprawdę, z którym niedawno odnowiliśmy kontakt. Od jakiegoś
dłuższego czasu chcieliśmy czymś wzbogacić nasze występy na żywo i przez długi
czas były to wizualizacje odpalane z laptopa, które sami robiliśmy. Doszliśmy
jednak do wniosku, że chcemy aby był to ktoś kto będzie odrębnym artystą i
który zrobi to po swojemu, na swoją modłę. Doszliśmy też do wniosku, że taką
osobą może być tylko Mariusz. Po pierwsze ten klimat muzyki bardzo dobrze
rozumie, jest wielkim fanem Pourcipine Tree, robił wizualizacje dla Riverside,
bardzo lubi Katatonię i są to też zespoły, które my bardzo lubimy i
wiedzieliśmy, że jak mu wyślemy kawałki, to on zrobi takie obrazy, które
idealnie dopełnią naszą muzykę. Miał w pełni wolną rękę, żeby to zrobić i ja
osobiście, Jerzy z Th… [śmiech] jestem bardzo zadowolony z tego jak to wyszło,
z finalnego efektu. Jaki był na to pomysł? Nie jestem w stanie dokładnie Ci na
to pytanie odpowiedzieć, generalnie rzec biorąc z Mariuszem układ jest taki, że
dostaje nasze teksty, nasze kawałki i robi z nimi co chce. Ma totalną wolność,
jeśli chodzi o kreację i sam decyduje o tym co będzie pasowało, a my się do
tego nie wpieprzamy, czyli mówiąc ładniej i cenzurując się: nie mieszamy do
jego roboty.
PS: Docelowo,
chcielibyśmy stworzyć pewien rodzaj widowiska, w takim stopniu, że będzie na nim nie tylko muzyka, mamy
energię, którą staramy się na scenie emanować i do tego dochodzą właśnie
wizualizacje, które budują klimat, dopełniają temat i wydaję mi się, że
brakowało nam tego. W tej chwili nawet odczuwamy to, że wcześniej brakowało nam
czegoś takiego i myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby zaadoptować je do
naszego grania na stałe, ponieważ w tą stronę chcemy iśc – obraz spójny z
muzyką na każdym koncercie.
L: Czy możecie coś więcej
i szerzej, powiedzieć o Waszym pierwszym, polskojęzycznym utworze „Z dłoni
Mojr”?
JKR: Szczerze?
Naprawdę szczerze? Ja mogę powiedzieć o nim szczerze [śmiech]. Od dwóch lat
mniej więcej namawialiśmy Łukasza, żeby napisał jakiś kawałek po polsku.
Podchodzimy do tematu z pragmatycznego punktu widzenia: jesteśmy zespołem,
który głównie gra w Polsce, na razie nie udało nam się zdobyć większej,
europejskiej widowni. To, że Łukasz pisze i śpiewa po angielsku jest świadomym
wyborem artystycznym, ale z mojego punktu widzenia, jako gitarzysty, Łukasz
pisze zbyt dobre teksty, żeby potem w Polsce śpiewać je po angielsku. Moim
zdaniem, śpiewanie tekstów po angielsku tworzy pewną grubą barierę między nami,
a publicznością. Dlatego, od dwóch lat namawialiśmy Łukasza, żeby spróbował
nagrać jakiś kawałek po polsku, żeby spróbował coś w tym kierunku zrobić. Pierwszy
raz kiedy on to spróbował zrobić, to było w Harendziei był to koncert
akustyczny, który zagraliśmy tam trzy miesiące temu, bo moim zdaniem i zdaniem
zespołu tak naprawdę teksty po polsku skrócą ten dystans. Łukasz nie jest
człowiekiem, który pisze teksty na zasadzie „bajabongo lalala, ja Cię kocham,
trelemorele” [śmiech], bez żadnej głębi w tych tekstach. Pisze bardzo głębokie teksty,
które są po prostu ciekawe z punktu widzenia literackiego. W dodatku są one
bardzo osobiste. Moim zdaniem, skoro my gramy w Polsce to fakt, że on zaśpiewa
jakieś utwory po polsku i taką pierwszą interpretacją naszych utworów po polsku
jest właśnie „Z dłoni Mojr”, czyli „Fates” to skraca dystans, umożliwia ludziom
zrozumienie tego przekazu bez większego zastanowienia się co on śpiewa, bez
sięgania do słownika. Naturalnie, rozumiem, że jesteśmy nowoczesnym
społeczeństwem, które w większości wypadków zna angielski, ale ten angielski
tworzy dodatkową barierę. Cieszę się, że nam to tak wyszło. Bo ten polski tekst
nie jest tylko zwykłym przeszczepieniem tekstu angielskiego na polski. W
tłumaczenie jest włożone dużo pracy, zarówno jeśli chodzi o oddanie emocji z
tekstu oryginalnego, jak również kwestia frazowania, rytmiki.
PS: Zgadzam się z
Jerzym. Udało się nam przekonać Łukasza do jednego takiego kawałka i niestety po
dwóch latach jest to jedyny rezultat jaki otrzymaliśmy, ale jest to bardzo
dobry rezultat w dobrym i ciekawym kierunku. Natomiast ważne jest to, że my już
od jakiegoś czasu wykonujemy właśnie utwór „Fates” czy to w wersji akustycznej
czy to w wersji elektrycznej właśnie po polsku i mamy bardzo dobry feedback.
Nam się to podoba i mam wrażenie, że publice również i myślę, że w tym kierunku
będziemy dążyć.
JKR: Osobiście
bym chciał, żeby Łukasz więcej śpiewał po polsku, ale co z tego wyjdzie to się
okaże. Nowa płyta jest zaśpiewana, na razie przynajmniej, w całości po
angielsku. Zobaczymy jak bardzo jesteśmy przekonywujący z polskojęzycznym
utworem.
L: Co planujecie po
wydaniu nowej płyty?
PS: Po wydaniu
płyty chcielibyśmy pojechać w taką trasę w pełni promującą to nowe wydawnictwo,
więc chcielibyśmy zabookować jak najwięcej terminów tej kolejnej trasy żeby się
pokazać jak największej publiczności. W tym momencie gramy nowy materiał, ale
to jest jeszcze trochę tak nieoficjalnie, wówczas dopiero zrobimy to w pełni
oficjalnie. Może nie zagramy całej płyty od początku do końca, ale na pewno
większość utworów wykonywanych na żywo będzie z tej nadchodzącej płyty. A co dalej
to tak naprawdę zobaczymy.
JKR: Na razie
chcemy zakończyć aktualną jesienną trasę. Ona się kończy 16 grudnia w Warszawie
w ramach festiwalu „Warszawa brzmi ciężko” gdzie zostaliśmy zaproszeni i
jesteśmy z tego bardzo dumni [śmiech] bo zamierzamy zabrzmieć ciężko. Później
skupimy się na dokończeniu miksów nowej płyty i w marcu lub kwietniu, jak już
mówiłem, będzie gotowa. Jeszcze nie wiem w jakiej formie będzie wydana: na
razie wokale są nagrane po angielsku, ja w każdym razie będę namawiał Łukasza,
żeby teksty po polsku powstawały.
L: Zawsze można wydać
płytę w wersji dwujęzycznej.
PS: Rozważaliśmy
taki wariant.
JKR: Tak,
dokładnie. Ale nie jesteśmy muzykami profesjonalnymi, mamy niestety normalne
życie i robotę…
PS: O,
przepraszam, muzykę tworzymy profesjonalną… [śmiech]
JKR: Tak, ale na
razie, choć bardzo byśmy tego chcieli, nie utrzymujemy się z grania. Są
ograniczenia czasowe, które mogą wpłynąć na to, że ten dwupłytowy album może
nie powstać. Wokale w tej chwili są nagrane po angielsku, także zobaczymy. Może
się uda zorganizować jakieś koncerty poza granicami Polski, natomiast plany
mamy takie, żeby Thesis zataczało coraz większe kręgi.
L: W takim razie z jakim
z naszych, lub zagranicznych, zespołów chcielibyście zagrać w tej niedalekiej
przyszłości?
JKR: To jest
bardzo dobre pytanie. Z naszych zespołów… ?
L: Tak, z naszych. Wiem,
że Riverside na wiosnę ma wydać nową płytę… [„S.O.N.G.S Shrine Of
New Generation Slaves” – przyp.red.]
JKR: Jeżeli
udałoby się zagrać koncert z Riverside ja bym był jak najbardziej za tym. Byłby
to bardzo dobry i ciekawy set koncertowy – my plus Riverside. Jednak czy to się
uda to są już to kwestie biznesowe, ciężkie w tej chwili do przewidzenia. Z kim
z Polski bym chciał zagrać? Na pewno z Tidesami [Tides From Nebula –
przyp.red]. Gdybym miał bardzo puścić wodze wyobraźni, to myślę, że nie byłoby
problemu żeby zagrać na przykład z Myslovitz, albo grupą Rotare, która obecnie
ma poważne problemy z promocją swojej muzyki. Mówię w tej chwili za siebie, nie
za zespół Thesis, osobiście bardzo tę grupę cenię i mimo tego, że prezentujemy
zupełnie inne oblicza muzyki to emocjonalnie jesteśmy dosyć blisko. Z
zagranicznych, nie obraziłbym się gdybyśmy mogli zagrać z Long Distance Calling,
a jakbym miał puścić wodze fantazji na maksa, to z Toolem i Meshuggah.
PS: Myślę, że
jest dość szerokie spektrum jeśli chodzi o zespoły, z którymi moglibyśmy
zagrać. Gramy na tyle obszerną mieszankę stylistyczną, że nie ma jakiś
większych ograniczeń. Jesteśmy otwarci na wszelką współpracę czy to z zespołami
polskimi, czy zagranicznymi także posiadamy pełne pole manewru.
L: Dobra, ja nie mam
więcej pytań. Dzięki za obszerny wywiad.
JKR i PS: Również
dziękujemy. Do zobaczenia na kolejnych koncertach, na które serdecznie
zapraszamy!
Wywiad przeprowadzony podczas koncertu w gdyńskim Bukszprycie 20 października 2012 roku. Pierwszy wywiad z Thesis do poczytania tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz