środa, 26 grudnia 2018

The Ocean Collective - Phanerozoic I: Palaeozoic (2018)


Ponad dekadę temu panowie z The Ocean nagrali dwupłytowy album "Precambrian", który rozwijał ich styl i brzmienie, a przy tym doskonale wpisywał się surowym klimatem w koncept prehistorycznej podróży którą zaoferowali na wspomnianej. Tematyka nie była kontynuowana na późniejszej bardzo dobrej dylogii "Heliocentric/Anthropocentric", która przenosiła muzykę niemieckiego kolektywu w nieco przystępniejsze rejony i brzmienia, by następnie rozwinąć związane z nimi doświadczenie w doskonałym albumie "Pelagial", który ponownie zaglądał w prehistoryczne rejony. Na jego następcę i bezpośrednią kontynuację "Precambriana", czyli "Phaneorozoica", a właściwie jego pierwszą część, panowie kazali zaś czekać pięć lat (choć po drodze był jeszcze split "Transcendental" z japońskim Mono oraz utwór "Turritopsis Dohrnii" wydany na kompilacji "In the Twilight These Rocks Have Teeth" wytwórni Pelagic Records, której The Ocean jest częścią). Co znalazło się na "Phanerozoic I: Palaezoic"?

Sam pomysł, by kontynuować płytę sprzed dekady nie jest niczym zaskakującym, bo wiele grup decyduje się na taki zabieg po latach od któregoś ze swoich koncepcyjnych krążków. Jednak niemiecki kolektyw The Ocean nie zdecydowało się tylko i wyłącznie na bezpośrednią kontynuację zarówno albumu sprzed ponad dekady, ale i ostatniego krążka "Pelagial", a także na połączenie surowego, wręcz prymitywnego brzmienia poprzednika z tym bardziej przystępnym, nowocześniejszym wypracowanym na dylogii centrycznej i "Pelagial". Postawiono też znacznie mocniej na jakość materiału (choć ta, zwłaszcza na "Pelagial" zawsze u The Ocean stała na wysokim poziomie, tak pod względem pomysłowości, jak i wykonawczym) dlatego na pierwszej części otrzymujemy nieco ponad czterdzieści siedem minut, a na drugą płytę musimy poczekać aż do 2020 roku (choć niektóre źródła podają, że ten pojawi się szybciej, bo już w 2019 roku). Na szczęście, jak komuś mało wrażeń z wersji podstawowej, może też puścić sobie wersję instrumentalną.
Fanerozoik - najmłodszy eon w dziejach Ziemi, trwający od 541 miliona lat do dnia dzisiejszego. W jego skład wchodzą trzy eratemy: paleozoik, mezozoik i kenozoik. Paleozoik dzieli się na sześć okresów: kambr, ordowik, sylur, dewon, karbon i perm. Nieformalnie paleozoik czasami jest dzielony na starszy paleozoik (obejmujący kambr, ordowik i sylur) oraz młodszy paleozoik (obejmujący dewon, karbon i perm).

Kambr (Cambrian) - pierwszy okres ery paleozoicznej, który trwał około 56 milionów lat. Na początku kambru, na obszarach wchodzących obecnie w skład Europy, zachodziły ostatnie procesy górotwórcze orogenezy kadomskiej. Pod koniec kambru doszło do pierwszych, słabych jeszcze, faz orogenezy kaledońskiej. Ruchy górotwórcze doprowadziły do podniesienia się dna morza, wypiętrzenia znacznych terenów ponad poziom wody i silnej denudacji na przykład na obszarze basenu świętokrzyskiego. Od tego okresu zaczynają obficie występować skamieniałości strukturalne zwierząt morskich, których linie rozwojowe rozdzieliły się znacznie wcześniej, na co wskazują badania genetyczne. To nagłe pojawienie się różnorodności życia zwierzęcego zostało nazwane eksplozją kambryjską. W czasie kambru miało miejsce kilka masowych wymierań, przyczyny których nie są do końca znane.Największe znaczenie stratygraficzne jako skamieniałości przewodnie mają morskie stawonogi – trylobity, będące w kambrze bardzo zróżnicowaną grupą zwierząt. Przedstawiciele szkarłupni odgrywają podrzędną rolę. Ze zwierząt jednokomórkowych tego okresu znane są otwornice zlepieńcowate, żyjące na dnie mórz. Niewielkie znaczenie stratygraficzne mają gąbki. Archeocjaty odgrywają ważną rolę skałotwórczą i jako skamieniałości przewodnie mają dość spore znaczenie. W skałach dolnokambryjskich spotyka się ślady żerowania pierścienic. Licznie występują ramienionogi, głównie bezzawiasowe. Pewne znaczenie stratygraficzne z mięczaków mają jednotarczowce, hiolity i ślimaki. Występowały tylko grzyby, glony (Callenia) i porosty. Regionalne znaczenie stratygraficzne mają akritarchy, skamieniałości uważanych za cysty jednokomórkowych organizmów morskich lub morskich glonów.
Zaczynamy od niespełna dwuminutowego instrumentalnego intra "The Cambrian Explosion" wyłaniającego się z ciszy, niepokojącego klawisza i elektronicznych tonów przywołujących dźwięki z "Precambriana" po czym płynnie przechodzący w ciężkie gitarowe rozwinięcie w "Camrbian II: Eternal Recurrence". Struktura pod względem budowy riffów i świetnego growlowanego wokalu Rossettiego wyraźnie nawiązuje do płyty z 2007 roku, ale brzmienie i czystość dźwięku, wreszcie czyste zwolnienia czy post-metalowa harmoniczność to już zasługa trzech kolejnych krążków Niemców. Do tego dochodzą kolejne eksperymenty ze stylistyką w jakiej obraca się grupa, bo gdy zaczynają przeważać bardziej progresywne rozbudowania słychać też nowocześnie, nieco elektronicznie wibrujące klawisze. Perfekcja. A do tego genialny tekst o tym, że wszystko może zostać wymazane i rozpoczęte od nowa. Zamyka go klamra ponownie przywołująca motyw z "Precambriana", która na koniec znów wybucha eksplozją ciężkich riffów, potężnej perkusji i znakomitego wokalu Loica. 


Ordowik (Ordovician) - drugi okres ery paleozoicznej, który trwał około 42 miliony lat. Przez większość okresu trwała transgresja oceanów i poziom oceanów był jednym z najwyższych (według niektórych danych najwyższy) w historii Ziemi. Pod koniec ordowiku nastąpiło zlodowacenie części Gondwany, zwłaszcza obecnej północnej Afryki i półwyspu Arabskiego. Spowodowane to było przesunięciem się części Gondwany nad biegun południowy. Zlodowacenia doprowadziły do obniżenia się poziomu mórz. W tym okresie miało miejsce nasilenie orogenezy kaledońskiej. Oprócz morskich glonów pojawiają się glony słodkowodne. Prawdopodobnie w tym okresie powstają pierwsze grzyby lądowe i rośliny lądowe, określane nieformalną nazwą psylofity. Najstarszą znaną rośliną telomową jest ryniofit kuksonia (Cooksonia) z ludlowu Anglii i Walii. Wśród bezkręgowców najliczniejsze były trylobity, które zwłaszcza we wczesnym ordowiku kontynuowały swój szczyt rozwoju. Z ordowiku znany jest największy trylobit w historii – Isotelus rex o długości około 72 cm – jednak większość gatunków ma typowe rozmiary kilku-kilkunastu centymetrów. W tym okresie dochodzi do wielkiego rozwoju graptolitów, zarówno bentonicznych dendroidów jak i nowo powstałych we wczesnym ordowiku planktonicznych graptolitów właściwych. W ordowiku rozwijały się różne grupy bezżuchwowców, zwłaszcza formy opancerzone określane jako ostrakodermy. Zasiedlały one zarówno przybrzeżne wody morskie, jak i akweny słodkowodne. Istnieją również doniesienia o bardzo niekompletnych szczątkach ryb, jednak jak dotychczas przynależność tych znalezisk do ryb nie została powszechnie zaakceptowana. Pod koniec ordowiku nastąpiło masowe wymieranie zwierząt (wymieranie ordowickie), prawdopodobnie związane z gwałtownymi przemianami środowiskowymi.
Następny w kolejce jest utwór zatytułowany "Ordoviucium: The Glaciation of Gondwana". Krótki, bo niespełna pięciominutowy atakuje od razu ostrym riffem i soczystym growlem. Tu zdecydowanie bliżej jest pod względem budowania dźwięków i brzmienia poprzedniemu albumowi czy dylogii aniżeli "Precambriana". Sludge bowiem miesza się tutaj znacznie mocniej z post-metalem, ale panowie nie rozdrabniają się, nie tworzą zbędnych zwolnień. Cały czas też słychać, że The Ocean subtelnie nawiązuje pojedynczymi frazami do wszystkich swoich albumów, zarówno najwcześniejszych jak i tych ostatnich. Mocny tekst o przemijaniu, umieraniu i o tym, że nigdy nas nie było w komplecie.
Sylur (Silurian) - trzeci okres ery paleozoicznej, który trwał około 24 miliony lat. Na przełomie ordowiku i syluru na obszarze Gondwany doszło do zlodowacenia. Po stopnieniu lodów poziom wód wyraźnie się podniósł, później jednak znów opadł, być może wskutek ruchów płyt tektonicznych. Zmiany klimatu, poziomu wód i układu lądów doprowadziły do wymierania licznych gatunków. Na początku syluru miały miejsce najintensywniejsze ruchy górotwórcze orogenezy kaledońskiej. Powstały: góry Norwegii, góry Szkocji oraz Appalachy. Masywy lądowe Europy, Ameryki Północnej i Grenlandii zbliżyły się do siebie już w ordowiku, a w sylurze połączyły się w jeden ląd - Euroamerykę. Gondwana przemieszczała się na północ, a obszar dzisiejszej Afryki południowo-zachodniej znalazł się w okolicach bieguna południowego, co stało się przyczyną zlodowacenia na tym obszarze. Przemieszczeniom płyt tektonicznych towarzyszył wzmożony wulkanizm i ruchy górotwórcze. Wzmożony wulkanizm, brak gleby i silne wiatry sprawiały, że lądy nie były zbyt gościnnym środowiskiem. Rośliny naczyniowe, znane od późnego ordowiku, zaczęły z wolna zasiedlać bardziej przyjazne środowiska. Cieniutkie chwytniki zakotwiczały pierwsze z nich w cienkiej warstwie gleby. Później pojawiły się korzenie i cały "garnitur" urządzeń niezbędnych do przetrwania na lądzie: drewno, łyko, liście. Część roślin zaczęła wytwarzać osłonięte zarodniki zdolne przenosić się na duże odległości. Rośliny naczyniowe zaczęły oddalać się od swego pierwotnego środowiska – przybrzeżnych bagien – i posuwać w głąb lądu. Graptolity i konodonty są w dalszym ciągu dobrze rozwijającymi się grupami o dużym znaczeniu. Kręgowce, obecne w morzach już od końca kambru, zaczęły przybierać kształt coraz bardziej przypominający ryby. Bezszczękowce były pewnie filtratorami. Pojawiły się pierwsze fałdopłetwe, drapieżne ryby o płetwach wzmocnionych potężnymi kolcami, o szczękach uzbrojonych w zęby i bardzo szerokich. Były też bezzębne fałdopłetwe; te żywiły się morskim planktonem lub detrytusem. Ciało fałdopłetwych pokryte było zachodzącymi na siebie dachówkowato łuskami. Pojawiły się pierwsze ryby słodkowodne i pierwsze skorpiony (Palaeophonus).
Czwarty utwór na najnowszej płycie The Ocean to świetny "Silurian: Age of Sea Scorpions", prawie dziesięciominutowy majstersztyk utrzymany w znacznie wolniejszym tempie bliższym post-metalowi, o rozbudowanej strukturze rytmicznej i pod względem gęstej atmosfery. Tu panowie mocniej pozwalają sobie na zwolnienia, a Loic Rossetti częściej korzysta ze swojej czystej barwy, choć nie brakuje w nim także screamowanych akcentów, czy growli w tle, także wysuwanych na pierwszy plan w mocniejszych uderzeniach i rozwinięciach, fantastycznie kontrastowanych zwolnieniami, zwłaszcza przy końcowej części utworu, gdzie niemal jazzujące delikatne klawisze zostają brutalnie przerwane kolejnym miodnym uderzeniem. Całość przepięknie uzupełnia wiolonczela i ponownie znakomity tekst o nadziei, że nastanie kolejny dzień, w którym można będzie żyć lepszy od wcześniejszego i bez przemian, które zachodzą dookoła. 


Dewon - czwarty okres ery paleozoicznej, który trwał około 60 milionów lat. Nazwa pochodzi od hrabstwa Devon (w południowo-zachodniej Anglii), skąd pochodzą pierwsze zbadane skały tego systemu. We wczesnym dewonie doszło do ostatecznego zamknięcia się oceanu Japetus wskutek zderzenia dwóch kontynentów: Laurencji i Bałtyki. W wyniku tego zderzenia powstał jeden duży kontynent – Laurosja – znajdujący się w położeniu równikowym, z pasmem górskim kaledonidów. Na półkuli północnej obecne były mniejsze kontynenty: Syberia i Chiny. Południową półkulę zajmował olbrzymi kontynent Gondwana, oddzielony od Laurosji oceanem Reik, a od Chin i Syberii oceanem Paleotetydą. Wszystkie kontynenty otaczał ocean Panthalassa. Dewon charakteryzował się ciepłym klimatem z ochłodzeniem pod koniec tego okresu. Dla regionu europejskiego charakterystycznymi osadami dolnego dewonu są skały terygeniczne facji oldredowej (głównie zlepieńce, piaskowce). W dewonie środkowym i górnym występują najczęściej osady węglanowe facji płytkowodnej i rafowej (różne typy wapieni, czasami zdolomityzowane, także margle i łupki margliste). Formacje dewońskie zawierają złoża pirytu, rud miedzi, rud cynku i ołowiu oraz surowce węglanowe (wapienie, margle, dolomity) i okruchowe (piaskowce kwarcytowe, łupki fyllitowe). W morzach nadal rozwijają się glony. Spotyka się również więcej grzybów. Na florę lądową dewonu wczesnego i środkowego składały się pierwotne rośliny naczyniowe: psylofity. Pojawiają się pierwsze mszaki, skrzypy, paprocie zarodnikowe, widłaki jednozarodnikowe. W późnym dewonie pojawiają się widłaki różnozarodnikowe, klinolisty i pierwsze rośliny nasienne (paprocie nasienne). Po raz pierwszy pojawia się również drzewiasty pokrój roślin naczyniowych. Rozwijają się rafy budowane przez koralowce, stromatoporoidy i gąbki. Rozwijają się znacznie ramienionogi (w tym rząd Spiriferida) i liliowce. Mniejsze znaczenie mają trylobity, pojawiają się pierwsze amonity. W dewonie następuje silny rozwój ryb. Prócz istniejących już w sylurze bezszczękowców (Agnatha), pierwszych szczękowych ryb fałdopłetwych (Acanthodii) i pierwszych ryb kostnochrzęstnych (Chondrostei) pojawiają się inne ryby chrzęstnoszkieletowe (prażarłacze Cladoselachii) oraz zrosłogłowe (Holocephali) – ryby pancerne (tarczowce; Placodermi). Zaczynają występować również pierwsze ryby mięśniopłetwe (Sarcopterygii): trzonopłetwe (Crossopterygii) i dwudyszne (Dipnoi), przystosowane do życia w środowiskach słodkowodnych. Pod koniec dewonu wymierają ryby pancerne. Pojawiają się pierwsze lądowe owady, wije i pajęczaki (między innymi roztocze i zaleszczotki) oraz formy przejściowe pomiędzy rybami a płazami (Ichthyostega), pochodzące od ryb trzonopłetwych.
Najdłuższy, bo nieco ponad jedenastominutowy numer na płycie, to "Devionian: Nascent" w którym gościnnie na wokalu wystąpił Jonas Reske, czyli basista szwedzkiego black metalowego Bloodbath. Jest to też najbardziej progresywna kompozycja na płycie, bo tekstu, w porównaniu z wcześniejszymi numerami jest znacznie mniej, a znacznie bardziej panowie stawiają tutaj bowiem na zawartość dźwiękową. Wytacza się on powoli i ponuro z ciszy, najpierw niemal ambientowym tłem a po chwili wiolonczelowym tonem, akustyczną gitarą i perkusyjnym rozwinięciem utrzymanym w delikatnym, sunącym i niespiesznym post-metalowym klimacie, następnie przechodzącym w dźwięki mogącym kojarzyć z się z... Tool i Soen. Tak łagodnie, przestrzennie i melodyjnie zarazem The Ocean nie brzmiał jeszcze nigdy, choć na "Turritopsis Dohrnii" już można było takie myślenie usłyszeć. Rozwijająca się mocniejsza część z wyraźnie zaakcentowaną wiolonczelą, przypominać z kolei może eksperymenty Ne Obliviscaris, jednakże niemiecki kolektyw nie kopiuje kolegów z Australii, ma na ten patent swój własny pomysł. Dopełnia ona całość, sprawia że jest ona jeszcze bardziej ponura, tajemnicza. Zwłaszcza gdy już następuje przełamanie w zdecydowanie ostrzejsze riffy i soczysty growl, a następnie w genialne, nowoczesne nieco elektroniczne wyciszenie przywołujące trochę stare dokonania The Ocean z charakterystycznym frazowaniem gitary przez Robina Stapsa płynnie przechodzące w gęstą porcję kolejnego przyspieszenia i ostrego rozbudowanego grania. Do kompletu bardzo udany tekst o marzeniach, snach i walce o nie zanim przepadną i staną się bezużyteczne.
Karbon - piąty okres ery paleozoicznej, który trwał około 60 milionów lat. Na półkuli południowej, na lądzie Gondwana w późnym karbonie nastąpiło zlodowacenie obejmujące Antarktydę oraz przylegające duże fragmenty Afryki południowej, Ameryki Południowej, Australii oraz Indii. W strefie równikowej w warunkach gorącego i wilgotnego klimatu rozwijały się bujne lasy tropikalne, które dały początek licznym złożom węgla kamiennego. W karbonie zaczął się na nowo proces zespalania lądów i ostatecznie w permie wszystkie kontynenty połączyły się w superkontynent Pangeę. W całym karbonie, a zwłaszcza na granicy wczesnego i późnego miały miejsce główne fazy waryscyjskich ruchów górotwórczych. Skutkiem tego było powstanie wielkich pasm górskich (Ural, Sajany, Appalachy, Góry Świętokrzyskie, Sudety) oraz rozwój magmatyzmu, w tym powstawanie granitów. Poziom oceanów po szybkim podniesieniu się na samym początku karbonu, później przez cały okres utrzymywał się na prawie niezmienionym poziomie, pomimo bardzo powolnego jego spadku. Amonitowate były pospolite w całym okresie. Doszło do wielkiego rozkwitu liliowców, które w tym okresie przeżywały szczyt rozwoju. W karbonie po raz pierwszy zaczęły się szybko rozwijać małże morskie. Jednocześnie w karbonie nastąpił bardzo znaczny wzrost kolonizacji wód słodkich przez bezkręgowce. W związku z wilgotnym oraz gorącym klimatem i rozwojem lasów miał miejsce eksplozywny rozwój fauny lądowej, a zwłaszcza owadów i pajęczaków. Mówi się o wielkich rozmiarach karbońskich stawonogów, ale olbrzymia większość owadów i pajęczaków nie odbiegała wielkością od dzisiejszych form. Tylko nieliczne rodzaje stawonogów cechowały się gigantyzmem Z karbonu pochodzą pierwsze skrzydlate owady, które były pierwszymi zwierzętami latającymi, oraz pierwsze lądowe ślimaki. W związku z wymarciem pod koniec dewonu ryb pancernych we wczesnym karbonie doszło do nagłego i dużego wzrostu liczebności i zróżnicowania rekinów, które stały się główną grupą ryb, chociaż w późnym karbonie ich rozwój się trochę zmniejszył. Przez cały karbon trwał intensywny rozwój i radiacja płazów, z których zdecydowana większość reprezentowała labiryntodonty. Na początku późnego karbonu z labiryntodontów powstały pierwsze prymitywne, niewielkie gady, określane jako kotylozaury, które bardzo szybko stały się liczne i zróżnicowane. Pod sam koniec okresu wyodrębniły się z nich gady ssakokształtne. W morzach, podobnie jak w dewonie, rozwijały się glony. Na lądach dominowały widłaki, skrzypy, paprocie zarodnikowe i nasienne (często o pokrojach drzewiastych). Występowały również mszaki oraz grzyby. Rozwijały się paprocie zarodnikowe. Nastąpiła ekspansja pierwszych roślin nasiennych. We wczesnym karbonie pojawiły się pierwsze nagonasienne drobnolistne. 
Szósty utwór, trwający zaledwie trzy minuty z sekundami, nosi tytuł  "The Carboniferous Rainforest Collapse" brzmieniem i konstrukcją nie ucieka daleko od tego, co zostało przez Niemców wypracowane na poprzednim albumie, czyli "Pelagial". Post-metalowe struktury łączą się tutaj z charakterystycznym, gęstym sludge'owym brzmieniem zespołu, a fakt że jest to utwór w pełni instrumentalny jeszcze mocniej buduje atmosferę i skojarzeniami, także ze względu na tytuł, przypomina o kapitalnym serialu BBC "Wędrówki z dinozaurami", a zwłaszcza z jego pierwszym odcinkiem zatytułowanym "Nowy świt".
Perm - szósty i ostatni okres ery paleozoicznej, trwający około 47 milionów lat. Nazwa okresu (systemu) pochodzi od miasta Perm u stóp Uralu. Na półkuli południowej, na kontynencie Gondwana, w środkowym permie kończy się długotrwałe zlodowacenie obejmujące Antarktydę oraz przylegające fragmenty południowej i środkowej Afryki, Ameryki Południowej, Australii oraz Indii. Następuje znaczne ocieplenie klimatu i zwiększa się tam powierzchnia lasów klimatu umiarkowanego, które dały początek złożom węgla kamiennego (znanym na przykład z Południowej Afryki i Australii). We wczesnym i środkowym permie na półkuli północnej w warunkach gorącego i suchego klimatu powstają czerwone osady pustynne oraz utwory wulkaniczne. W czasie orogenezy waryscyjskiej dochodzi do wypiętrzenia gór Uralu. W Ameryce Północnej powstają Appalachy. Na południu dochodzi do stopniowego stopienia lądolodu, który przykrywał Gondwanę. W cechsztynie dochodzi do globalnej regresji mórz, wiele zbiorników ulega bardzo znacznemu zasoleniu. Duże obszary dawnej Laurazji zamieniają się w pustynie. Pod koniec permu dochodzi do największego w historii Ziemi wymierania gatunków, zwanego czasem barwnie matką wielkich wymierań. Całkowicie znikają wtedy trylobity, koralowce czteropromienne i denkowce.  Powstaje superkontynent - Pangea. Od wschodu wrzyna się w nią morze Tetydy. Pangea zaczyna dryfować na północ. Zmiana klimatu z gorącego i wilgotnego w karbonie na gorący, ale suchy w permie spowodowała zmiany w składzie flory, zwłaszcza na półkuli północnej. Następuje rozwój roślin nagonasiennych, zwłaszcza rośnie liczba roślin iglastych, ale powstają też pierwsze liściaste: miłorzębowe i sagowce. Bardzo pospolite początkowo były paprocie nasienne, ale potem mocno podupadają. We wczesnym permie (cisuralu) liczne były jeszcze rośliny zarodnikowe, jednak później dość szybko podupadają, zwłaszcza drzewiaste skrzypy i widłaki oraz część drzewiastych paproci. Natomiast zielne rośliny zarodnikowe nadal były pospolite i ograniczane tylko w strefach pustynnych. W permie zmniejsza się powierzchnia żyznych obszarów szelfów, jednocześnie wiele akwenów jest mocno zasolonych, toteż generalnie spada bioróżnorodność i liczebność fauny wodnej w tym okresie. Podobny proces widać u fauny lądowej, co wiąże się głównie z pustynnieniem. Dość wyraźny wzrost obserwuje się u małży zarówno morskich, jak i słodkowodnych. Duży rozwój notują mszywioły, które wraz z glonami są dominującą grupą budującą ówczesne rafy. Dość pospolite są ciągle ślimaki i ramienionogi, małżoraczki, a także pierwotniaki z gromady otwornic. Bardzo znaczny regres obserwuje się u głowonogów, w tym amonitów, szkarłupni, rzadkie są trylobity, koralowce. Z ryb najpospolitsze są ryby kostnochrzęstne, zwłaszcza paleoniskidy oraz rekiny. Charakterystycznym dla permu jest wielki rozwój tylko w tym okresie rekinów słodkowodnych. Ryby dwudyszne i trzonopłetwe przeżywały okres swojego rozwoju, ale znacznie ustępowały liczebnością wyżej wymienionym grupom. W związku z postępującą suchością klimatu mocno podupadają w permie płazy z grupy labiryntodontów, a kilka pokrewnych im rzędów wymiera. Natomiast bardzo bujny rozwój przeżywają gady, szczególnie gady ssakokształtne, wśród których w późnym permie pojawiają się najwięksi lądowi (3-4 metry długości) drapieżcy, na przykład. Inostrancevia i Dimetrodon. Jednocześnie wiele grup prymitywnych kotylozaurów oraz pierwsze wodne gady – mezozaury – wymierają.
Ostatni, nieco ponad dziewięciominutowy utwór został zatytułowany "Permian: The Great Dying" jeszcze mocniej zdaje mi się wiązać ze wspomnianym serialem BBC. Panowie wracają w nim do łączenia stylistyki trzech ostatnich albumów z "Precambrianem". Jest więc nie tylko bardzo charakterystycznie dla The Ocean, ale też z jednej strony ostro i stosunkowo agresywnie, a z drugiej melodyjnie i bardzo klimatycznie. Tu także słychać brzmieniowe echa rzeczy w rodzaju Tool, Soen czy nawet Opeth, które panowie bardzo zgrabnie wpisują w swój wypracowany przez lata styl. Delikatne, post-metalowe zwolnienia genialnie łączą się w nim z kolejnymi ciężkimi rozwinięciami, rozbudowaniami i świetnie wyciszają, by po chwili rozbudzić w krzyku umierających gatunków. Co istotne, w tekście najmocniej ze wszystkich nawiązano do zmian zachodzących w geologii w tamtym czasie, bo przywołuje się takie nazwy jak Laurazja, okres czasu w którym wielkie wymieranie następowało i wreszcie wyrażenia nadziei na nowe odrodzenie. Znakomita to metafora podnoszenia się z przeciwności, depresji i niemocy jaka ogarnia nas w najtrudniejszych momentach życia. 


Ocena: Pełnia
Najnowszy album The Ocean na pewno nie zawodzi jeśli chodzi o dopracowane brzmienie, a także pod względem subtelnego nawiązywania zarówno do "Precambriana" (zwłaszcza jego drugiej płyty), jak i trzech późniejszych płyt, a zwłaszcza znakomitego "Pelagial". Z całą pewnością znakomicie jest tutaj także w sferze kompozycyjnej, w wielu miejscach jest bardzo smakowicie, a nawet pojawia się miejsce na kolejne rozbudowania stylistyki grupy, choć już nie tak odważnie i intensywnie jak miało to miejsce wcześniej. Po raz kolejny świetnie wypada pod względem tekstowym, które poruszają kwestie psychiczne i społeczne pod płaszczem prehistorycznej historii świata i ludzkiego, a zarazem podają je w niezwykle przystępny, nierzadko przebojowy sposób (choć tej w dosłownym znaczeniu wystarczyło na jeden utwór). W porównaniu do "Pelagial" w moim odczuciu wypada jednak zdecydowanie słabiej i nie tak fascynująco, trzeba wziąć jednak na poprawkę, że jest to album szczególny, bo z jednej strony będący wypadkową czterech płyt ("Precambriana" i trzech kolejnych), a z drugiej właśnie brzmieniową kontynuacją ostatniego. Ponadto wciąż jeszcze nie wiemy co panowie planują na drugą odsłonę "Phaneorozica", w której najprawdopodobniej staniemy oko w oko z dinozaurami, a być może nawet z pierwszymi małpami człekokształtnymi. Nie mam jednak wątpliwości, że fani tej grupy będą zachwyceni, a być może jej niezwykłe balansowanie między surowością i drapieżnością "Precambriana", a przystępnością trzech kolejnych zyska całkiem sporą ilość nowego narybku wielbicieli. "Paleozoic" bowiem to album, którego słucha się znakomicie, a panowie po raz kolejny udowadniają na nim swoją wysoką, świetną formę, jednakże póki co po jego zakończeniu czuć spory niedosyt i im dłużej się go słucha tym bardziej nabiera się ochotę na dalszy ciąg niezwykłego konceptu niemieckiego kolektywu.

Obszerne fragmenty geohistoryczne podaję za wikipedią. 
Więcej o The Ocean czytaj w listopadowym Wilku Kulturalnym
lub we wcześniejszych recenzjach na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz