Swego czasu pierwsza w Polsce
grupa post-rockowa niedawno wróciła po prawie trzech latach milczenia. 16
grudnia 2012 roku, w gdyńskiej Desdemonie miałem przyjemność rozmawiać z
perkusistą Eugeniuszem Suchawarowem i gitarzystą Pawłem Plottą. Chłopaki
opowiadają o zmianach personalnych, o tym co robili, kiedy ich nie było, oraz o
przyszłości California Stories Uncovered, a ta, jak zapewniają, przedstawia się
w jasnych barwach…
Lupus: Nie było Was przez około
dwa lata. Powiedzcie co przez ten czas się z Wami działo?
Eugeniusz: Działy się różne rzeczy. Przede wszystkim mieliśmy
przełomowy okres w tworzeniu, były też pewne małe problemy, ale generalnie można
powiedzieć, że przez te dwa lata zbieraliśmy się do kupy i dzisiejszy koncert
jest wynikiem naszej pracy wspólnej, tego dwuletniego okresu milczenia.
Paweł: Przerwa wiązała się też z tym, że mieliśmy problemy
personalne, nasz basista zmienił miejsce zamieszkania i przeniósł się do
Krakowa, mieliśmy problemy z salą prób, ale na szczęście dobrze się to wszystko
potoczyło i w ciągu ostatniego pół roku pracowaliśmy intensywnie i w pocie
czoła, a materiał zaprezentowany dzisiaj jest tego owocem.
L: Teraz jesteście składem
czteroosobowym, dlaczego i co z tego dla Was wynikło?
P: Tak jak przed chwilą powiedziałem, nie ma z nami już Jakuba,
„Szopena” tak zwanego, co wiązało się z jego wyjechaniem do Krakowa, nie będę
wnikał w szczegóły, po prostu musiał wyjechać. Powrócił za to nasz trzeci
gitarzysta i zajął wakat na basie. Z czym to się wiąże? Po pierwsze mniejsza
ilość gitar, po drugie muzyka jest trochę inna niż na longplay’u
„Confabulations”, bo podobnie jak na początku kierujemy się stricte emocjami i
tym co siedzi w nas podświadomie, spotykamy się w Sali prób i jedziemy, gramy.
L: Podobnie jak na swojej
debiutanckiej epce, wydanej przed „Confabulations” wróciliście też do grania
instrumentalnego. Czy to oznacza, że zrezygnowaliście z wokali?
E: Nie powiedziałbym, że zrezygnowaliśmy z wokali. Po prostu, jak
to się mówi, idziemy na żywioł. Jest nas teraz czterech, czyli jedna osoba
mniej i stwierdziliśmy, że musimy wrócić do takiego grania jak kiedyś,
cokolwiek to oznacza i jak zostanie to odebrane, łapiemy za instrumenty i gramy
to, co wychodzi nam najlepiej. Wokali aktualnie nie ma także dlatego, że zepsuł
się nam powermikser i nie ma jak go nagłośnić.
Należy też pamiętać, że jest to jakby pierwsza faza odrodzenia tego
zespołu, więc tak naprawdę jeszcze nie wiemy, co przyniosą następne numery i
kompozycje. Jak na razie nowych utworów mamy bodajże pięć, a za nim wejdziemy
do studia i coś z nimi zrobimy, nagramy, to jeszcze powstanie sporo materiału.
Nie ma co przesądzać na ten moment, po prostu zobaczymy.
L: A kiedy możemy się spodziewać
nowej epki lub płyty długogrającej?
E: Dzisiaj zagraliśmy dopiero drugi koncert po dłuższym czasie,
wczoraj [15 grudnia – przyp.red.] graliśmy w Trąbie w Tczewie i naturalnym
następnym krokiem będzie na pewno nagranie materiału, który aktualnie tworzymy,
ale na razie o tym nie myślimy, bo musimy się najpierw ponownie wdrożyć w
granie koncertów, nie ukrywajmy, że fukcjonowanie zespołu polega na graniu
koncertów i to jest wyznacznik, a to co, nagramy na płytę, to kolejny etap i krok,
który nie wiem kiedy nastąpi, być może w przeciągu dwóch, trzech miesięcy.
P: Być może nawet później. Nie wiemy jeszcze czy będzie to kwiecień
czy październik. Czas pokaże.
E: Na razie chcemy skupić się na graniu koncertów, to jest dla nas
teraz najważniejsze, aby grać jak najwięcej, a jak wiadomo, każdy z nas jeszcze
coś tam robi… to już niestety nie jest ta młodość, kiedy mogliśmy sobie
pozwolić na masę wyjazdów, koncertów i spotkań, trzeba to teraz ze sobą jakoś
racjonalnie, logistycznie zgrać, ale jesteśmy na dobrej drodze.
L: A z kim byście chcieli zagrać?
O czym marzycie? Może chcecie stworzyć coś szczególnego?
P: O kurczę…
E: Ciężka sprawa, nie mamy raczej takich marzeń, ani zespołów z
którymi byśmy chcieli zagrać bo dla nas to nie jest żaden wyznacznik, przede
wszystkim chodzi o nas, jak gramy i jakie są nasze relacje i ich naturalna
kontynuacja, zwłaszcza po tak długim czasie, bo jesteśmy zespołem, który jednak
już jakiś czas temu grał, mamy ze sobą spędzone masę czasu i generalnie chodzi,
o pchanie tego wózka dalej. Chcemy też to pokazać ludziom przez koncerty, być
może wkrótce przez jakąś płytę, a to co przyjdzie, to naturalna kolej rzeczy,
nie mamy jakiś super planów w każdym razie.
P: Najważniejsze dla nas w tym momencie jest umocnienie, pielęgnowanie
naszych relacji. Muzyka, którą my tworzymy to tak naprawdę efekt uboczny
interakcji czterech osób, czterech osobowości. To nie jest jakby główny cel
tych spotkań, tylko kontynuowanie znajomości.
L: Czy chcecie coś od siebie
dodać?
P: Chodźcie na koncerty, słuchajcie dobrej muzyki i miejcie otwarte
umysły.
E: Warto wspierać młodych ludzi… zapraszamy na koncerty,
jakiekolwiek i to nie tylko nasze, ale uważamy, że w dzisiejszych czasach
młodzi ludzie wolą chodzić na imprezy, po to by się najebać, zamiast przyjść na
koncerty i posłuchać czegoś dobrego, poznać coś nowego, a wyższe przeżycie,
również emocjonalne związane z koncertami jest ograniczone do minimum, albo nie
ma go wcale.
P: Przyjść i dać się porwać. Nie myśleć o muzyce w kategoriach etykietek
i gatunków, po prostu odpłynąć.
L: A jak w takim razie oceniacie
frekwencję w tczewskiej Trombie i dzisiejszą, w Desdemonie?
E: Powiem Ci, że w sumie nie było tak źle jak przed chwilą
przedstawiłem. W Tczewie było bardzo dużo ludzi…
P: Facebook nie kłamał… sto trzydzieści osób było zapisane i tyle
było na koncercie. [śmiech] W Desdemonie było trochę mniej, ale to pewnie
związane było z tym, że to niedziela. Ponoć pięćdziesiąt biletów zostało
sprzedane, więc jak na niedzielę i zespół, który powraca do grania po przerwie,
to nienajgorszy wynik.
L: Kończąc, chciałbym zapytać Was
jeszcze o Waszą płytę „Confabulations”. Czy możemy się spodziewać jakiejś
reedycji? Czy raczej już nie?
P: Wiele osób też się o epkę pyta. Sadzę, że jeśli chodzi o
reedycję taką stricte, to raczej nie, a jeśli już to jakieś reinterpretacje
tych utworów, bo tak naprawdę epka była wydana własnym sumptem, a
„Confabulations” został wydany przez Koka Records, już niestety świętej
pamięci. W tym przypadku pewnie byłby po prostu problem w kwestii prawnej,
trzeba chyba poczekać parę lat, aż się przedawnią te śmieszne kontrakty.
L: Rozumiem. Dzięki za
wyczerpujący wywiad. Trzymajcie się i powodzenia!
E i P: Również dziękujemy. Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz