niedziela, 20 maja 2012

R5/33: Old Garage, Back Stage (19 V 2012, Rock Out, Gdańsk)


Otwarcie sezonu koncertowego w gdańskim Rock Out. Ciekawsze niż propozycje uczelni na tegorocznych Juwenaliach - na Delfinaliach hip hopowa chała, na Neptunaliach dawka dorocznej powtórki z rozrywki, a na Chemikaliadach okradają zespoły. Pub zaś postanowił sezon koncertowy otworzyć dwoma zespołami: puckim Old Garage oraz Back Stage z Władysławowa.



Pierwszy z nich, Old Garage słyszałem równo rok temu w gdyńskim Uchu. Pucka grupa bluesowo-rockowa zaskoczyła ponownie. Przede wszystkim zmianą składu. Niestety nie ma już w składzie gitarzysty z psychodeliczną gitarą, podobno wyjeżdża. I tak do Dawida Kassa (perkusisty) i Grzegorza Lietzau (wokalisty) doszli nowi muzycy, w tym saksofonista Maksymilian Selin, zamiast drugiej gitary. Teraz jest tylko jedna gitara i bas, czyli skład jak najbardziej podstawowy, ale z upgrade'em. Zmienił się też Grzegorz - inny wygląd i bardziej indie rockowy wokal sprawił, że miałem wrażenie, że wokalisty nie rozpoznałem, myślałem, że to inny człowiek. Psikus. Muzycznie zaś Old Garage trzyma poziom - nadal jest sprawnie technicznie i energicznie. Zarówno ich własne utwory jak choćby "Droga do chwały" czy "Nasza" czy covery, które zagrali (tym razem inne niż w Uchu) zabrzmiały soczyście nie tylko z tego względu, że pojawił się wspomniany saksofon.  Zaskoczyło również nagłośnienie, zwłaszcza wokalu, które po raz pierwszy w Rock Oucie było tak wyraźne.

Drugi zespół, Back Stage ze Władysławowa widziałem po raz pierwszy. I miałem mieszane uczucia: sprawni technicznie, zgrani, ale... repertuar głównie składał się z coverów. I do tego wszystkiego nie pasował głos wokalisty, ale zwracam honor, gdyż podobno gra z nimi dopiero od niedawna.Szkoda, że zabrakło jakiś własnych utworów, czegoś co zwróciłoby uwagę.Może innym razem?

Nie da się jednak ukryć, że otwarcie sezonu w mieszczącym się przy oliwskiej kolejce pubie wywołało zaciekawienie podróżnych pociągów dalekobieżnych i skm-ek. Jak zwykle zresztą. Tym razem obyło się bez policyjnej obstawy - jeszcze nie wiedzą pewnie, że to już czas by pilnować ciszy nocnej. A oba zespoły zaprezentowały się po prostu dobrze - nie tylko dobrze się ich słuchało, ale właśnie niezwykle ciekawie i stosunkowo (jak na reprezentowane granie) mocno otworzyli nowy sezon. Rock Out to naprawdę sympatyczna miejscówa, w sam raz na spotkanie z przyjaciółmi na piwie i przy dobrej muzyce. I tak trzymać!

4 komentarze:

  1. BackStage był zajebisty, lepsze śpiewanie coverów niż na szybko zrobić kawałek byle by był,zgraja sie z wokalista dobrze to i kawałek bedzie dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie powiedziałem, że to źle tylko, że szkoda. Zrozumiałe jest przecież granie coverów jeśli wokalista jest nowym człowiekiem w składzie, ale po prostu odniosłem wrażenie, zresztą nie tylko ja, że był ich za dużo trochę. A zespół owszem bardzo fajny.

      Usuń
  2. Było zajebiście :D Ale trzeba było znowu oglądać twarz Akumy XD

    OdpowiedzUsuń