środa, 21 września 2016

Swiernalis - Drauma (2016)


Już nie Lord i nie Liar. Oto Swiernalis, Paweł Swiernalis. Zapewne już go znacie, ale poznacie go na nowo. Właśnie wydał swoją debiutancką, dopracowaną brzmieniowo i stylistycznie, bardzo przejmującą płytę...

Jako Lord & The Liar Paweł zdawał się składać hołd zadymionym pubom i przesiadującym w nich muzykom w rodzaju Boba Dylana, ale na najnowszej postanowił nadać swoim kompozycjom nieco więcej życia wcale nie rezygnując ze smutku przepełniającego jego numery. Wszystko za sprawą umiejętnie wykorzystanej elektroniki, która nieco przesunęła granicę do synth popowego grania w rodzaju współczesnych polskich artystów obracających się w tym gatunku jak Divines czy The Dumplings, a jednocześnie bardzo mocno eksponując własną ekspresję i stylistykę.

"Draumę" otwiera niezwykle przejmujący gitarowy "Ptak" jakby od niechcenia nawiązujący do opowiadania Edgara Alana Poe o kruku i do mitu o Ikarze. Po plecach dosłownie przechodzą ciarki, zwłaszcza w smutnym smyczkowym pasażu. Po niej wskakuje świetny numer "Śierść" do którego powstał znakomity teledysk. W tym utworze również nie brakuje melancholijnego, smutnego brzmienia, ale trzeba przyznać, że jest bardzo, bardzo nośny. Elektronika, nieco przaśny klezmerski folk z kolei stanowi tło "Ewolucji skrzydeł", ale słowa, które Paweł tutaj śpiewa znów są szczere i prawdziwe. Ciekawie pod względem wykorzystania dźwięków - klasycznej gitary, perkusji jak i odgłosów rozlewanej pod prysznicem wody (!) - wypada "Chłopiec z Papierosem", który także ma niezwykle przejmujący tekst o kłótni i rozstaniu z dziewczyną. Nie ma jednak mowy o bełkocie z popowych piosenek, bo tekst choć pozornie banalny jest znów szczery i bardzo prawdziwy. A mocniejsze, rozszalałe rozwinięcie z dęciakami kapitalnie kawałek uzupełnia i na chwilę ociepla smutne melodie, które Swiernalis nagrał na swoją płytę.


Nieco filmowy wymiar za sprawą chórków przywołujących mi motyw z "Powrotu Batmana" zyskuje "Wstyd" oparty na gitarze, ale również nie stroniący od ciekawych eksperymentów z dźwiękami. Znakomicie wypada tu lekko płaczliwy wokal Pawła, który swoim głosem jak sądzę potrafiłby naprawdę poruszyć nawet największego twardziela - ja sam do takich nie należę. Kapitalnym kontrastem jest skoczny, energetyczny wyrwany nieco z Lao Che kawałek "L.U.C.A". Mamy tu nowoczesną elektronikę, odrobinę punka i szczyptę alternatywnego rocka, a do tego wszystkiego kolejną porcję mocnych i prawdziwych słów. Paweł jest świetnym obserwatorem i trzeba przyznać, że umie emocje ubrać w słowa w sposób bardzo przejmujący. Zaraz po nim pod względem muzycznym znów robi się spokojnie, melancholijnie i smutno w utworze "Kolekcja Piękności" o lekkim kołysankowym wymiarze, aż do rozwinięcia z dodatkiem elektroniki, smyków, nieco cięższej gitary i przerobionych krzyków Pawła. Kapitalnie wypada, zwłaszcza w zestawieniu ze świetnym teledyskiem, utwór "Dzikie Palmy", które Paweł oparł o swoją ulubiona książke Faulknera. W tej wersji zbliżył się trochę do klimatów The Dumplings i ponownie Lao Che, ale o żadnym kopiowaniu stylu nie ma mowy. To bardzo żywy, naturalny i prawdziwy kawałek - dziś coraz częściej ze świecą szukać takich emocji w polskiej muzyce i cieszy mnie niezmiernie, ze Paweł potrafi je tak pięknie przekazać i smucąc siebie i nas jednocześnie wzbudzać uśmiech na twarzy. Na końcu czekają nas jeszcze dwa numery. Nowa wersja "Dwie do Północy" jest jeszcze bardziej przejmująca od tej, którą zapewne znacie z koncertów Pawła, a wieńczący ją kawałek "Wściekłość i Wrzask" znów bawi się trochę stylistyką Lao Che, może nawet Mozila. Niemal ma się wrażenie uczestniczenia w jakimś teatralnym spektaklu gdzie jego muzyka jest ilustracją, ale czyż życie nie jest spektaklem w którym my jesteśmy aktorami z rolami przypisanymi na chwilę?

Bardzo naturalne brzmienie, nie stroniące od pogłosów czy szczerego śmiechu między nagraniami dodatkowo wzmacnia emocje jakie towarzyszą tym nagraniom. Polifoniczność brzmienia znajduje też odzwierciedlenie w tytule, który jak sądzę jest grą słowną ze słowami "dramat" i "trauma", a przecież z nimi borykamy się na co dzień. Podobają mi się prawdziwe polskojęzyczne teksty i emocje towarzyszące jego nagraniom, które nie tylko oczyszczają, ale i skłaniają do przemyśleń.  Muszę jednak przyznać, że trochę szkoda, że na tej płycie znalazły się w większości już znane z i tylko (często naprawdę kapitalnie) lekko podrasowane kompozycje, bo chętnie usłyszałbym zupełnie jakiś nowy materiał Pawła. Nie jest to też muzyka łatwa, zwłaszcza pod względem słów i emocji, ale warto poświęcić jej trochę uwagi, bo twórczość Swiernalisa nie jest odgrzewanym kotletem, ani źle napisanym na kolanie gniotem promowanym przez wytwórnie słynących z gwiazdeczek na jeden sezon. To muzyka, która porusza do głębi i z całą pewnością wielokrotnie, nie tylko jesienną porą zagości w Waszych (i moich) słuchawkach. Ocena: 8,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz