sobota, 21 czerwca 2014

WW XV: Dalriada (8) Dalriada - Napisten Hava (2012)


Najkrótsza noc w roku, przesilenie letnie, noc świętojańska, Noc Kupały, Sóbótka, Zielone Świątki... wreszcie węgierskie Napisten Hava, czyli dosłownie "święto czerwca". Taki właśnie tytuł nosi siódmy album studyjny Dalriady, piąty wydany pod tą nazwą i szósty "miesięczny". To także ostatni (jak dotychczas) album Węgrów, który zostanie opisany w naszym cyklu. Czy jesteście gotowi, rozpalić ognisko i zatańczyć wokół niego? A potem puścić wianek na rzece? Jeśli tak, to zaczynamy:

Czerwcowy album Dalriady swoją premierę miał 29 września i póki co zamyka dyskografię tego zespołu. Po raz drugi (nie licząc "Arany Album") na okładce nie znalazł się obraz prezentujący dany miesiąc. A przynajmniej nie w sposób dosłowny. Dookoła widać dorodne kłosy, które łączą się z żółtą kulą na której widać dwa jelenie i dwa drzewa, które zostały połączone ze sobą gałęziami i porożami. Całość, jak można przypuszczać symbolizuje słońce. Okładka tej płyty, jest bodaj najciekawszą z dotychczasowych, ale jeden element psuje nieco efekt. O ile nazwa zespołu dobrze prezentuje się w prawym górnym rogu, o tyle tytuł płyty już nie. Osobiście umieściłbym go w dolnej części grafiki pod jednym z jeleni i użyłbym innej czcionki, mniej kwiecistej, bardziej kanciastej i pogrubionej.

Tradycyjnie, płytę otwiera instrumentalna introdukcja, tym razem nosząca tytuł "Intro (Egy Csárdás Csíkból)". Może przywodzić na myśl góralskie przyśpiewki ludowie, a dzieje się tak z powodu melodii skrzypiec, która mogłaby by być wygrywana podczas początków harców wokół ognia.
Drugi utwór, to "A Dudás", czyli po prostu Dudziarz albo Kobziarz. Właśnie ten instrument otwiera i wygrywa melodię w tle. Na nim pojawiają się ostre gitary, szybka perkusja oraz skrzypce wygrywające skoczną pieśń. Do tego utworu Węgrzy przygotowali teledysk, a jego premiera odbyła się 17 września 2012 roku.


Po nim spotykamy się w "Tündérkert", czyli w "Magicznym Ogrodzie". Utwór utrzymany jest w zbliżonym, skocznym klimacie, choć znacznie więcej w nim liryzmu niż w poprzedzającym. Podobnie jak na poprzednich albumach, porusza się tutaj temat tęsknoty do domu. wolności i smutku za tym co odeszło i nigdy nie wróci, nawet wtedy gdy wreszcie się do domu wróci. Pojawiają się też znacznie bardziej progresywne elementy, bogate klawisze czy płynne przejście w pasaż ze skoczną melodią skrzypiec. Z Magicznego Ogrodu udajemy się na wesele. " Napom, Fényes Napom" czyli "Moje Słońce, moje Jasne Słońce". Wesele jest na pewno w skocznej formie muzycznej, jednak tekst znów nie należy do najoptymistyczniejszych.

Po nim pojawia się utwór tytułowy, czyli "Napisten Hava". Dosłownie "Święto Czerwca", ale brytyjskie tłumaczenie jest znacznie lepsze: "Miesiąc Słonecznego Boga". I właśnie o nim jest utwór, o słonecznej istocie, która ostatecznie kończy z mrokiem nieprzychylnych wcześniejszych miesięcy, przynosi radość i nowe życie. Łagodny, liryczny wstęp oparty na pięknej partii skrzypiec i dudach, rozpędzających się gitarach i perkusji. W środku jest nawet fantastyczna partia z klawiszami i dość ciężkim rozpędzonym progresywnym pasażem. To także najdłuższa kompozycja na płycie, niemal siedmiominutowa i będąca jedną z najciekawszych na niej. Niezwykle piękny jest też jego tekst, przytoczmy kilka jego końcowych fragmentów:

Piosenka w muzyce opowiada o wietrze i kwiatach,
Nadeszło słodkie lato, Bogowie się weselą w długości dnia i słów
W ten sposób Ci, którzy żyją w pustce,
Mogą obudzić się w świcie tego pięknego świata

Tam siedzą na tronie jasnych niebios
Odliczają pozostały naszym ojcom czas, prawdę naszej Księżycowej Matki  
Ich śmiech zaczyna wiatr, który dla nas, jest jak płacz - łzy przepełnienia,
Błogosławi nimi każde stare słowo ...

Szóstym utworem, jest  "Julianus Útja", czyli "Podróż Juliana". Także w nim nie brakuje szybszych fragmentów, choć jest nieco wolniejszy od poprzedniego. Podobnie też dużą rolę odgrywają instrumenty w jego tle, czyli skrzypce i flety, jak również melodyjna progresywnie zorientowana klawiszowa wstawka. "Puszta Föld", czyli "Jałowa Ziema" to numer siódmy. Lekko mediewistycznie pachnąca opowieść o dzielnych wojownikach  i sile do walki. Muzycznie jeden z cięższych, ale też najmniej interesujących numerów, mimo kolejnej intensywnej klawiszowej partii, zdaje się jakby wprowadzać do historycznego zorientowanego "Hunyadi és Kapisztrán Nándorfehérvári Diadaláról (Saltarello)". Ten utwór opowiada o triumfie Królestwa Węgier nad Osmańskim Imperium i oblężeniu Belgradu, stolicy Serbii (dawniej nazywanym przez Węgrów Nándorfehérvár), w lipcu 1456 roku. Ponadto przywołuje się tu dwóch bohaterów starcia, dowodzących siłami chrześcijańskimi, Janosa Hunyadi oraz Janosa Kapisztrána. Sam utwór jest utrzymany w podniosłym, epickim klimacie i jest jednym z najciekawszych na tym albumie oraz jednym z najlepszych w dyskografii Dalriady.


Numer dziewiąty, "Hírhozó" czyli "Przynoszącego wieści" otwiera świetna ostra partia gitary, a następnie pojawia się epickie rozwinięcie. To jeden z ostrzejszych kawałków na "Napisten Hava", a prowadzący riff gitary świetnie współgra ze skrzypcami i wokalem Laury, która na tym krążku śpiewa znacznie częściej i ciekawiej niż na wcześniejszych albumach. Całość brzmi trochę jak Deep Purple z najlepszych lat z węgierskim wokalem i wypada to naprawdę znakomicie. Zbliżając się do końca czekają nas jeszcze trzy utwory, w tym dwa pełne. Wpierw "Borivók Éneke, czyli "Pieśń Upojonych Winem", początek końca naszej Nocy Świętojańskiej z Dalriadą. Zmienia się też ponownie klimat, wracamy tutaj do rytmów skocznych, tanecznych, oczywiście przy wesoło tryskającym iskrami ognisku. 

Po wesołym zwieńczeniu wieczoru następuje  "A Juhászlegény Balladája" , czyli "Ballada o Pasterzu". Ponownie opowiada się o pięknie otaczającego nas świata, tęsknocie i o tym, który nas pasie na swoich pastwiskach, choć ani razu nie pada bezpośrednio sformułowanie odnoszące sie do Boga. Mylące także jest słowo "ballada" w tytule, utwór nie jest rozleniwiony, liryczny. Tu wraca się do cięższych, bardziej epickich rozbudowanych form. Fantastycznie połączono tutaj power metalowe elementy z deathowym growlem w tle i progresywnymi formami, co świetnie słychać w środkowym pasażu. Płytę wieńczy " "Outro (Gyimesi)" będący powtórzeniem intra.

"Napisten Hava" podobnie jak poprzedzający go album majowy, stanowi najlepiej zrealizowaną pozycję w dyskografii Dalriady. Słychać to zarówno w brzmieniu, jak i przyłożeniu się do poszczególnych kompozycji, które są bogato i ciekawie zaaranżowane, a przy tym znakomicie zagrane, z werwą i pełną gamą uczuć. Z drugiej strony jest to też album dość nierówny, utwory są do siebie dość podobne, co może sprawiać wrażenie monotonności, ale nie ulega wątpliwości, że zarówno utwór tytułowy, jak i jego końcowa część stanowią najmocniejsze i najciekawsze fragmenty. Dalriada w pełni już wypracowała swój styl, który jest nie tylko rozpoznawalny, ale także bardzo wciągający i spójny. Szkoda tylko, że na tym się kończy, zespół na chwilę obecną nie wspomina ani słowem o kolejnym albumie, który najprawdopodobniej będzie nosił tytuł "Áldás". Ocena: 8,5/10


Fragment tekstu utworu tytułowego, w tłumaczeniu własnym.

Poniżej podajemy pełny spis wcześniejszych tekstów poświęconych Dalriadzie, który również znajduje się w zakładce "Weekend Węgierski":

12 IV 2013 Weekend Węgierski V: Kilka słów o Dalriadzie (klik)
18 XI 2013 Weekend Węgierski VII: Dalriada (1) Echo of Dalriada - A Walesi Bárdok (2003) (klik)
15 XII 2013 Weekend Węgierski VIII: Dalriada (2) Dalriada - Arany Album (2009) (klik)
16 I 2014 Weekend Węgierski X: Dalriada (3) Echo of Dalriada - Fergeteg (2004) (klik)
13 II 2014 Weekend Węgierski XI: Dalriada (4) Echo Of Dalriada - Jégbontó (2006) (klik)
21 III 2014 Weekend Węgierski XII: Dalriada (5) Dalriada - Kikelet (2007) (klik)
19 IV 2014 Weekend Węgierski XIII: Dalriada (6) Dalriada - Szelek (2008) (klik)
6 V 2014 Weekend Węgierski XIV: Dalriada (7) Dalriada - Ígéret (2011) (klik)

1 komentarz:

  1. Flety i skrzypce sa genialne. :)
    Zgadam się w całości z uwagą na temat tytułu na okładce!!!

    OdpowiedzUsuń