niedziela, 4 grudnia 2016

Seven Impale: Studenci z mroźnej Norwegii - wywiad

Seven Impale (fot. Geir Dokken)

O bardzo dobrym "Contrapasso" będącym drugim wydawnictwem młodego, ale obiecującego zespołu pisaliśmy nie tak dawno temu, a tymczasem pomiędzy kolejnymi nowościami i zaległościami przyszedł czas na wywiad. Z Norwegami z Seven Impale rozmawiam o muzyce progresywnej w Norwegii, retroscenenie i jak się na niej odnajdują, a także o najnowszym albumie i kamiennych gigantach...

Lupus: Cześć! Niedawno wydaliście swój drugi album "Contrapasso", ale zanim przejdę do pytań o nim, chciałbym wrócić do Waszych początków i fantastycznego debiutu "City of the Sun". Ten był bardziej chwytliwy i cieplejszy, troszkę bardziej w duchu wczesnego King Crimson. Sądzę, że związku z tym interesujące będzie zacząć pytaniem jak zaczęła się muzyczna podróż Seven Impale i jakie były reakcje na debiutancką płytę, zwłaszcza że jesteście ludźmi młodymi, ale z bardzo imponującymi umiejętnościami.

Seven Impale: Grupa zrodziła się z idei połączenia ze sobą różnych gatunków jak jazz, metal, sludge i elektroniki (żeby wymienić tylko kilka z nich). Dojrzewaliśmy jako muzycy słuchając mnóstwa różnych stylów i postanowiliśmy zacząć od połączenia tych inspiracji. Termin "prog" i porównania do King Crimson pojawiły się nieco później z zewnątrz kiedy też zdaliśmy sobie sprawę kim są nasi odbiorcy. Recenzje pierwszego albumu były bardzo łechcące. To był pierwszy raz, gdy zrealizowaliśmy coś tak dużego i byliśmy bardzo zadowoleni widząc jak ludzie pokochali  to, co zrobiliśmy. Bardzo nam miło także z komplementów odnośnie naszych umiejętności. To właśnie nadaje sens istnieniu Seven Impale - piszemy naszą muzykę wspólnie, a nie tylko własne partie. W rezultacie, wspólne granie sprawia, że jesteśmy także lepszymi muzykami.

L: Co przyczyniło się do zmiany tonu i stylistyki w znacznie ciemniejsze dźwięki na "Contrapasso"?

SI: Styl "Contrapasso" ewoluował przez cały czas - początkowe riffy na przykład powstały jako rezultat ostatniego dnia produkcji. Chcieliśmy zrobić coś innego, mieć dużą ilość ciężkich riffów zaczynając od dodania dwóch gitar barytonowych. Chcieliśmy też podjąć idealistyczną, senną filozofię znaną "CotS" i przekuć ją w coś mroczniejszego, jeszcze bardziej realistycznego i bardziej przyziemnego. 

L: Na obydwu niewątpliwie perfekcyjnie łączycie retroprogresywne spojrzenie na muzykę lat 70 (zwłaszcza rock progresywny, fusion i jazz rock) z nowymi elementami takimi jak skreczowanie, elektronika, bombastyczna atmosfera czy nawet odniesieniami do operowego stylu Scotta Walkera (co szczególnie słuchać na najnowszym krążku). Czy możecie coś opowiedzieć o swoich inspiracjach - nie tylko o starszych grupach, ale także o nowszych zespołach niekoniecznie osadzonych w retrobrzmienaich, czy sięgania po skojarzenia z przeszłości?

SI: Moglibyśmy wymienić całe mnóstwo norweskich jazowych i rockowych grup, których słuchamy i zawierających świetne brzmienie z lat 70. Choćby takie Grand General, Bushman's Revenge, Heydig Mollestad Trio, Elephant9 czy Motorpsycho. Mimo uwielbienia i wielu inspiracji które wynosimy z tych wspaniałych zespołów i muzyków po prostu kochamy to ciężkie, zniekształcone brzmienie lat 70, dlatego z naszymi dwiema gitarami i organami wszystko co robimy będzie ciągnąć właśnie w tym kierunku.

L: W jaki sposób tworzycie swoje brzmienie i swoją muzykę, a także co sądzicie o muzycznej retroscenie, nie tylko w Skandynawii, ale także na całym świecie?

SI: Podczas pisania materiału ogromną rolę odgrywa cała nasz szóstka, a kompozycje są rezultatem tych spotkań. Wszystkie nasze inspiracje splatają się z dużą ilością wspólnego grania, ciągłego wzajemnego poznawania się - to są najważniejsze elementy naszego brzmienia i kompozycji. Nie wspominając już o świetnej produkcji i konstruktywnego feedbacku od naszego producenta Ivera Sandøy.  Retroscena jest czym jest (pewnie to zjawisko zawsze będzie istnieć) i zawsze będzie w niej coś nowego do odkrycia dla tych, którzy kochają takie brzmienie. Wiele z tych grup jest wspaniałych, z utalentowanymi muzykami znajdujących innowacyjne rozwiązania, by zrobić coś zupełnie nowego jednocześnie skłaniając się ku hołdowi dla naszych bohaterów przeszłości. Oczywiście jest też sporo zespołów, które próbują grać, być i brzmieć jak coś co istniało wcześniej bez refleksji i inwencji nowym myśleniem w ostateczne miksy. Jeśli jednak to również dla nich "pracuje" i podoba się ludziom, to czemu nie iść także w tę stronę?

L: Jak odebrany został najnowszy album (nie tylko jako nowy materiał, ale także w odniesieniu do debiutu)?

SI: Tak jak się spodziewaliśmy, album zebrał mieszaną krytykę. Na najnowszym poszliśmy w zupełnie inny kierunku, liczyliśmy więc na to, że część ludzi którzy zakochali się w "CotS" nie polubią najnowszego. Kiedy zaczynaliśmy tworzyć drugi album zadaliśmy sobie pytanie, które pojawia się także w pierwszych słowach padających na albumie - "jak wygląda następny krok?". Sądzę, że sednem konceptu Seven Impale jest po prostu sześciu gości, którzy komponują razem i definiują tym samym nasze spojrzenie na "progresywność". Jest to postęp w naszej muzyce, ale także pomiędzy płytami i naprawdę nie wiemy gdzie pójdziemy dalej. My osobiście kochamy ten album i otrzymaliśmy sporą ilość pozytywnych recenzji, także łechcących słów, więc wygląda na to, że drugi album spełnił swoje zadanie.

Seven Impale (fot. Magnus Skrede)
L: Jedną z najbardziej intrygujących kwestii na nowym albumie jest jego okładka. Kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy ujrzałem jakiś rodzaj kamiennych gigantów albo demonów debatujących nad stanem ludzkości - czy taka interpretacja w ogóle do niej pasuje? Co możesz powiedzieć o Costinie Chiorenau i jego pracy? Jak grafika łączy się z muzyką zawartą na "Contrapasso"?

SI: Niemal każda interpretacja będzie tutaj pasować. Tak mi się wydaje! Mieliśmy pewną bardzo abstrakcyjną wizję majaczącą za całym albumem i jak to ma się łączyć z "CotS" i to było zadanie jakiego musiał podjąć się Costin. Posłuchał po prostu całego albumu i zwizualizował swoją wersję interpretacji, a ta nam się bardzo spodobała i tak powstała grafika.

L: Czy można zatem powiedzieć, że najnowszy album jest konceptem? Jeśli tak (lub nie) o czym traktują liryki na krążku?

SI: Tak jak powiedziałem wcześniej: to bardziej koncept abstrakcyjny. To, o czym są teksty to także kwestia subiektywnej interpretacji, ale założyliśmy sobie, że idea utopii z "CotS" upadła. To, co opuściliśmy stało się ciemnym miejscem, może nawet dystopijnym, rzeczywistość która tam została i wszystko, co się z nią łączyło było zbyt dobre, żeby było prawdziwe.


L: Przejdźmy zatem do brzmienia na "Contrapasso". Jak mówiłem wcześniej, zauważalne jest to, że jest znacznie ciemniejsze od poprzedniczki, ale także w pewnym sensie jeszcze bardziej analogowe. Wynikło to z Waszych inspiracji i miłości do tamtych czasów czy może był to bardziej rezultat eksperymentowania z brzmieniem i tożsamością, tak by znaleźć najwłaściwszą ścieżkę dla uczuć zawartych w muzyce?

SI: Wiele z materiału nad którym zaczęliśmy pracę było mroczne i cięższe już na samym początku. Istotne jest także to, że od czasu debiutu, dodaliśmy dwie gitary barytonowe. To było coś czego byliśmy świadomi, ale nie coś, co było skrupulatnie zaplanowane. Wynikło to bardziej ze sposobu w jaki piszemy naszą muzykę, która oczywiście polega na eksperymentowaniu i zawieraniu mnóstwa inspiracji. Niekoniecznie bazujących na tym czego słuchamy w danym momencie, ale także muzyki, których słuchaliśmy gdy mieliśmy po 15 lat. A cudowne, ciepłe analogowe brzmienie to ponownie zasługa Ivera Sandøy!

L: Jak przebiega promocja nowego albumu - macie jakieś plany koncertowe? Jeśli tak to gdzie zamierzacie grać, jeśli nie to czemu?

SI: Graliśmy trochę w Norwegii, ale to wszystko. Na szczęście mamy nadzieję, że uda nam się wybrać na kilka koncertów za granicę w przyszłym roku, ale jeszcze nie mamy potwierdzonych żadnych dat. Nie wynika to z faktu, że nie chcemy, a dlatego że wcale nie jest tak łatwo zabookować koncert jak niektórym może się to wydawać! Jest to też kosztowne i wymagające mnóstwa czasu, a my jesteśmy biednymi, zapracowanymi ludźmi z gatunku znanego jako... studenci! [śmiech]

L: Macie już może jakieś plany odnośnie kolejnego albumu i czego możemy się spodziewać po Seven Impale w najbliższej przyszłości?

SI: Mamy już kilka pomysłów krążących po naszych głowach i komputerach, ale nie spotkaliśmy się jeszcze by się na nich skupić. Można powiedzieć, że wciąż jesteśmy w fazie "Contrapasso", ale kto wie jak to się zakończy? Nasi fani mogą oczekiwać, że będziemy przestrzegającymi prawa, godnymi podziwu obywatelami i dostarczymy dobrą muzykę na wybrane przez nich serwisy streamingowe, gdy tylko się im przyjrzymy i za nie zabierzemy.

L: Czy chcecie coś powiedzieć polskim fanom, nie tylko tym którzy już znają waszą muzykę, ale także tym którzy jeszcze tego nie zrobili lub są świeżo po odkryciu swojej nowej ulubionej kapeli albo przynajmniej jednej z nich? 

SI: Jeszcze nie mieliśmy okazji odwiedzić waszego kraju, więc póki co możemy tylko powiedzieć, że nie możemy się doczekać żeby się z wami zobaczyć! Wygląda na to, że mamy w waszym kraju mały fanklub, postaramy się więc przyjechać tak szybko jak to będzie możliwe!

Wywiad przeprowadziłem dzięki uprzejmości Creative Eclipse. Recenzja "Contrapasso" dostępna tutaj.

Przypominamy, że zbieramy pytania do Q&A Styczeń/Luty 2017!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz