wtorek, 29 listopada 2016

R18/142: Alcest, Mono, pg.lost (28.11.2016, B90, Gdańsk)




Miało być koncertowe zakończenie jesieni, a tymczasem dała o sobie znać zima. Francuskiemu Alcest, japońskiemu Mono i szwedzkiemu pg.lost nie przeszkodziło to jednak, by zebraną w gdańskim B90 publiczność zabrać w magiczną podróż wraz ze swoimi niezwykłymi dźwiękami...


Jako pierwsi zaprezentowali się Szwedzi z pg.lost prezentując trzy utwory ze swojej najnowszej, czwartej płyty studyjnej zatytułowanej "Versus" ("Monolith", "Ikaros" oraz numer tytułowy) oraz dwie starsze kompozycje z trzeciego albumu "Key" z 2012 roku ("Terrain" i "Vultures"). Panowie zagrali bardzo solidnie i żywiołowo, kapitalnie budując atmosferę i napięcie, dawkując monumentalne uderzenia i wyciszone pasaże nadając im jednocześnie jeszcze bardziej ostrego i mocnego charakteru niż na albumach studyjnych. Najbardziej podobały mi się utwory z najnowszego albumu, ale pewnie wynikało to z faktu, że najnowszy krążek Szwedów znam najlepiej.

pg.lost

Chwilę po nich na scenie pojawili się Japończycy z Mono, którzy zaprezentowali zaledwie dwa utwory z najnowszego dziewiątego albumu studyjnego "Requiem for Hell" (otwierający album "Death In Rebirth" oraz kompozycję tytułową) oraz kilka utworów z wcześniejszych płyt. Można było usłyszeć "Recoil, Ignite" z "Rays of Darkness" wydanego w 2014 roku, "Dream Odyssey" z "For My Parents" z 2012 roku oraz "Ashes in the Snow" i ""Pure as Snow (Trails of the Winter Storm" z bodaj ich najbardziej znanego albumu "Hymn to the Immortal Wind" z 2009 roku. Sam występ Mono trochę mi się dłużył (zapewne z racji intensywności materiału), ale to wcale nie oznacza, że zagrali nieciekawie. Mimo, że obaj gitarzyści przeważnie siedzieli na krzesełkach to nie można było nie zauważyć jak żywiołowo podchodzą do granej przez siebie muzyki. Kapitalne zmiany tempa z wyciszonych fragmentów do rozpędzonych pasaży czy rozedrganych zakończeń poszczególnych kompozycji sprawiało, że zebrana publiczność z przyjemnością kiwała się w rytm i po każdym utworze dziękując za wspaniałe dźwięki. Mono mimo pewnej niepozorności i olbrzymiego skupienia muzyków to istny żywioł, a popisy Taakakiri Goto po prostu trzeba zobaczyć na żywo. Nigdy bym nie przypuszczał, że japońska muzyka może być tak porywająca i pełna pięknych emocji, a jednocześnie zagrana z olbrzymim wyczuciem, precyzją i bez stawiania na przesadność z czym niestety kojarzy mi się muzyka z tego kraju. 

Mono

Trzecim i chyba przez większość najbardziej wyczekiwanym zespołem był francuski Alcest, reprezentujący najbardziej ekstremalną odmianę post-metalowego grania, a mianowicie charakterystyczną dla siebie mieszankę shoegaze'u i black metalu. Francuzi podobnie jak Japończycy zagrali kilka utworów z najnowszego albumu "Kodama" oraz wybór numerów z wcześniejszych wydawnictw. I tak obok numeru tytułowego z najnowszego wydawnictwa, który podobnie jak płytę rozpoczął koncert Alcesta zabrzmiały kolejno "Je suis d'ailleurs", "Oiseaux de proie" i "Eclesion" (a ponadto "Onyx" pobrzmiewający z głośników krótko przed wyjściem grupy na scenę. Ze starszych utworów nie zabrakło monumentalnego "Deliverance" oraz "L'eveil des muses" z poprzedniego albumu zatytułowanego "Shelter" z 2014 roku, który kapitalnie zgrał się mrocznymi i ciężśzymi numerami z nowej płyty, jak i tymi z pierwszych wydawnictw Alcesta. Z mojego ulubionego "Les voyages de l'âme" można było usłyszeć "Autre temps", a z "Écailles de lune" część pierwszą suity z tegoż albumu i  "Percées de lumière". Po każdym utworze publiczność oklaskiwała zespół, a  Stéphane "Neige" Paut - gitarzysta i lider grupy - z niezwykłą skromnością dziękował  i cieszył się radosnym i żywym przyjęciem. 

Alcest (na zdjęciu Neige)

W B90 po raz kolejny nie zawiodło nie tylko nagłośnienie, ale także zebrana publiczność (i to mimo poniedziałku!), której od pierwszego zespołu było naprawdę sporo - co mnie osobiście trochę zdziwiło, bo nie spodziewałem się, że jakby nie patrzeć niszowe grupy mają tak ogromną rzesze fanów w niemal każdym wieku. Nie ulega też wątpliwości, że wszystkie trzy zespoły zagrały koncerty intensywne i niezwykłe, pełne emocji, magii, bólu i nostalgii, ale jednocześnie tętniące afirmacją życia i chęcią pokonywania przeciwności bijących z muzyki i tekstów poszczególnych kompozycji. 

Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym profilu facebook.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz