Gdyby człowiek ładował się prądem prosto z gniazdka przypominałoby to koncerty jaki odbył się w gdańskim Wydziale Remontowym w niedzielny, lipcowy wieczór. Materia, której chyba nikomu już nie trzeba przedstawiać zagrała tutaj po raz kolejny, tym razem jednak z debiutującym na żywo projektem Eyon oraz po raz pierwszy w Gdańsku, brytyjską legendą djentowego grania formacją Monuments...
|
Chris Barretto z Monuments |
Jako pierwszy zaprezentował się Eyon, instrumentalny projekt Arka Bogaja, który powstał na gruzach Tripture. W zamyśle studyjny nie tak dawno temu debiutował epką na której Bogaj zagał na wszystkich instrumentach na scenie Wydziału zagrał z Dariuszem Mrozkiem (byłym perkusista Tripture), basistą Rafałem Cyrockim (z nie istniejącego już Hear the Hope) oraz klawiszowcem Krzysztofem Basińskim. Materiał z epki zabrzmiał znakomicie, żywo i bardzo energetycznie. Osobiście uważam, że dodatek klawiszy do tego grania mało wnosił i jest raczej niepotrzebny, ale jeśli dobrze pokombinować z formą, to i dla nich znajdzie się tutaj miejsce. Dobrze by było też popracować nad dłuższymi formami i nieco ograniczyć inspiracje, które czasem były aż nadto słyszalne (parafrazy całych fragmentów występującego nieco później Monuments). Ciekawie mogłyby też te i kolejne kompozycje Eyon zabrzmieć z wokalem, choć trzeba przyznać, że instrumentalnie brzmią na tyle dobrze, że warto zastanowić się czy w ogole jest wokal w tej grupie potrzebny. Gdyby jednak pojawił się odpowiedni głos, który by tę muzę uatrakcyjnił to jest szansa na powstanie jednej z ciekawszych formacji w naszym kraju parających się takim graniem. Oby tylko nie przepadłą lub nie zaczęła grac jak Disperse tylko i wyłącznie za granicą.
|
John Browne z Monuments |
O Materii można w zasadzie powtórzyć to, co zauważyło się podczas wcześniejszego koncertu, notabene także w Wydziale. Różnica polega na tym, że Materia z koncertu na koncert jest po prostu coraz lepsza. O ile na poprzednim występie zespołu w Gdańsku miałem wątpliwości co do brzmienia, o tyle tym razem wszystko grało jak należy. Było ciężko, sążniście i jeszcze bardziej drapieżnie niż poprzednim razem. Najważniejszym jednak zespołem wieczoru było Monuments, któremu w zagraniu znakomitego koncertu nie przeszkodziło niedawne odejście z grupy perkusisty Anupa Sastry, którego na trasie bardzo sprawnie i udanie zastąpił Daniel Lang. Niezwykle przyjazny i utalentowany gitarzysta John Browne wraz z obdarzonym niesamowita skalą głosu Chrisem Baretto, młodym i uzdolnionym gitarzystą Ollym Steelem oraz basistą Adamem Swanem zagrali przekrój utworów ze swoich obu płyt studyjnych, czyli "Gnosis" oraz "The Amanuensis". Nie zabrakło zatem takich wyśmienitych numerów jak
"Origin of escape", "Quasimodo", "The Creator", "Degenarate", "Regenerate", "Empty vessels make the most noise" oraz "Atlas". Set mógłby być co prawda dłuższy, ale i tak trzeba przyznać, ze był bardzo intensywny.
|
Olly Steele z Monuments |
Na koncercie dopisało brzmienie, którego nie poskąpiono żadnemu zespołowi, a także publiczność, która mimo niedzieli stawiła się licznie. Na samym Monuments zdecydowanie jak na moje oko przerzedzona w stosunku do dwóch wcześniejszych, ale mimo to spora liczba ludzi bawiła się znakomicie, próbując nawet pogować i skakać do muzyki. Wszystkie trzy pokazały ogromną klasę, a w przypadku Monuments perfekcję i doskonałość. Nie mam wątpliwości, że w nurcie djent są jedną z najważniejszych formacji, a ten koncert był nie tylko doskonałą okazją by się o tym przekonać, ale także by zobaczyć ich po raz ostatni przed ich zamknięciem się w studiu nagraniowym w celu nagrania następcy znakomitego drugiego krążka "The Amanuensis" z 2014 roku.
Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz