wtorek, 10 marca 2015

R5/104: Lord & The Liar (8.03. 2015, Blues Club, Gdynia)


Wiosna coraz częściej daje o sobie znać, co skutkuje częstszymi spacerami. Dziwi mnie jednak, że na koncert tak ciekawej osoby jaką jest songwriter grający jako Lord & The Liar w Gdyni przyszło bardzo mało osób. Nie wnikajmy w liczbę. W dodatku doczepiono do jego występu bezsensowny jazzowy, czy też raczej pseudojazzowy duet i wyglądało to raczej, że Ci co przyszli byli bardziej dla tego drugiego zespołu niż dla Pawła Swiernalisa. Jak jego muzyka wypada, gdy gra solo?

Koncert odbył się w Dzień Kobiet w Blues Clubie i choć wydawałoby się, że to idealne miejsce na taki koncert frekwencja i zainteresowanie pokazała, że raczej nie był to dobry pomysł. Paweł jednak nie zrażony "tłumami" zagrał. Tym razem z gitarą i kilkoma samplerami, na których zapętlał niektóre partie. Bez pełnego zespołu wygląda to nieco inaczej, surowiej, a cała uwaga musi się skupić na nim. Na pewno nie był to koncert efektowny, ale na pewno ciekawy, a przynajmniej dla mnie, bo przecież nie jestem w stanie wypowiadać się za pozostałych ludzi, którzy po prostu w klubie byli i niezbyt czynie uczestniczyli.


Anglojęzyczne utwory mieszały się na koncercie z polskojęzycznymi, w tym z bardzo ciekawą wariacją na temat książki Faulknera "Dzikie palmy" czy zagraną na koniec, przejmującą kołysanką "Dwie do północy". Zarówno wymienione, jak i pozostałe to historie, których możemy być świadkami na co dzień, może nawet sami ich doświadczyliśmy. Na żywo, zwłaszcza w miejscach gdzie powinny unosić się opary dymu z papierosów, nabierają one dodatkowych znaczeń. Być może nie był to najlepszy występ Pawła, ale ja porównania nie mam, jestem jednak przekonany, że z pełnym zespołem utwory brzmią jeszcze ciekawiej. O tym przekona się i jak sądzę szerzej napisze redaktorka Barysz, która wybierze się na marcowy koncert w Warszawie. 

Świat pociągających, trochę niechcianych, czasem smutnych, czasem brudnych, ale zawsze fascynujących opowieści o życiu, mijanych ludziach i sytuacjach wyjętych z kartek dzienników. - tak między innymi pisaliśmy w naszej recenzji jego debiutanckiego materiału. Leniwe, chłodne dźwięki, przejmujące opowieści i głos Pawła nie zachwyciły jednak nielicznej publiczności zebranej w Blues Clubie, w każdym razie nie miałem wrażenia żeby tak było. Szkoda, bo choć nie jest to muzyka łatwa, to zdecydowanie zasługująca na uwagę. Mam nadzieję, że Gdynia lub inne trójmiejskie miasto pokaże jeszcze, że takie opowieści są potrzebne, mile widziane i przede wszystkim żywo odbierane przez publiczność.



Utwór nagrano podczas koncertu i wstawiono na naszego soundclouda LupusUnderground. Wkrótce na naszych łamach pojawi się także interesujący wywiad z Pawłem, w którym między innymi zdradzi kilka szczegółów odnośnie przygotowywanej drugiej płyty. Pełna galeria zdjęć do obejrzenia na naszym facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz