środa, 2 kwietnia 2014

Okładkowe fetysze naczelnego

To nie jest okładka żadnej płyty, ale i tak jest ładne...
Okładki płyt mają to do siebie, że zwykle są mocno przeciętne i nie są wizytówką danego wydawnictwa. Dość często się zdarza, że przeciętność przechodzi w skrajność lub totalny brak dobrego smaku czy wyważenia. Często nawet najlepsze grafiki są po prostu zwykłe. Najbardziej cenię sobie z kolei takie, które są minimalistyczne lub stają się małym dziełem sztuki.

1. Satelliti - Transister (2013)


Jedna z niezdążonych i dotychczas nieopisanych. Włosi, którzy stawiają na minimalizm w swojej muzyce, tworząc muzykę elektroakustyczną i eksperymentalną. "Transister" to ich druga płyta studyjna, która swoją premierę miała jesienią roku trzeszczącego i nie tylko muzyka na niej zawarta jest czarująca. Taka jest też świetna okładka, złożona z figur geometrycznych układających się kolorowe wieże, albo postaci. Fantastyczny dobór kolorów, prostota, w dodatku kapitalnie oddająca zawartość płyty.


2. Dorthal - Mécanique Vibratoire EP (2014)


Przenosimy się do Francji. Dorthal to projekt dwudziestojednoletniego basisty i gitarzysty, który w swojej muzyce sięga po post metal, djent, math metal oraz szeroko pojętą progresywę. "Mécanique Vibraitoire" to jego czwarte wydawnictwo, ale jedyne, któremu poświęciłem swoją uwagę. Powód? Kapitalna okładka zrealizowana przez artystkę Lenore Ani nie tylko uzupełnia tajemniczą, a zarazem nostalgiczną wciągającą muzykę tego młodego chłopaka, ale także sama w sobie po prostu urzeka ukrytym pięknem, metaforyką i swoistą hipertrofią.


3. Psicomagia - Psicomagia (2013)


Projekt muzyków związanych z takimi grupami jak Astra i Radio Moscow. Tutaj klasycznie pojęty rock progresywny z lat 70 łączy się z rockiem psychodelicznym, free jazzem i fusion, a dalekie echa Weather Report, King Crimson czy Bitches Brew dodatkowo zostały przefiltrowane przez stonerowe inklinacje. Fantastyczna jest nazwa tej grupy, która niezwykle trafnie określa zawartość krążka, ale uwagę zwraca też kapitalna grafika, przypominająca witraż i jednocześnie nawiązująca do okładek winyli. Przepiękne i dosłownie urzekające pod każdym względem.


4. Search the City - A Fire So Big The Heavens Can See It/Flight (2008/2013)


Amerykańska grupa łącząca w swojej muzyce rock alternatywny, punk rock i stylistykę indie może się podobać lub nie, ale grafiki mają po prostu fenomenalne. Pierwsza z miastem usytuowanym pod wulkanem pochodzi z ich drugiego albumu studyjnego "A Fire So Big The Heavens Can See It", a dwie kolejne (z samolotami) z ich trzeciej płyty zatytułowanej "Flight", pierwszej po reaktywacji zespołu (w 2009 roku zawiesili działalność i wznowili ją w 2011). Pomarańczowa to bezpośrednio okładka płyty studyjnej, a druga niebieska to okładka singla promującego wydawnictwo, pod tytułem "Light the Fire". W moim odczuciu nie tylko okładki są zacne, ale także ich granie.



5. Hollow Mirrors - I/II (2011/2013)












Grupa Hollow Mirrors pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i w swojej muzyce porusza się po rejonach rocka psychodelicznego i progresywnego lat 60 i 70. Doskonale widać to także w genialnych grafikach zrealizowanych przez artystę Bryce'a Sheltona. Fantastycznie łączą się one też z muzyką tego zespołu, oddając nie tylko niezwykły klimat kompozycji, wprowadzają w odpowiedni nastrój i oddają też ducha epok, do których wyraźnie Amerykanie nawiązują. Pierwsza wyraźnie bowiem nawiązuje do psychodelicznych obrazów z lat 60 jakie często zdobiły płyty lub plakaty ówczesnych zespołów, a druga co mnie jeszcze bardziej zaintrygowało z racji podobieństwa do twórczości Rusella Milla odpowiedzialnego za okładki do płyt Nine Inch Nails.



Ciąg dalszy być może nastąpi...

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy pomysł na tekst i mam nadzieję, że ciąg dalszy nastapi. :) Mnie osobiscie chyba jednak najbardziej Hollow Mirrors się spodobali.

    OdpowiedzUsuń