Zespół Diavolopera: od lewej Robert, Sławek, Julia, Mirek i Tomasz |
Diavoloperę słyszałem na żywo tylko raz, w Uchu, a zeszłoroczna płyta "Preludium" złożona z dwóch wydanych wcześniej dem była różnorodna i intrygująca. O niej oraz o nadchodzącym najnowszym albumie zespołu rozmawiam z perkusistą Sławkiem Kliszewskim...
Lupus: Wydaliście w sierpniu zeszłego
roku debiutancki album zatytułowany „Preludium”. Tytuł wydał mi się trochę
przekorny, bo faktycznie to już debiutantami nie jesteście i dlatego chciałbym
wpierw zapytać: czemu zdecydowaliście się na taki tytuł i jak „prezentuje” się
on po roku jaki minął od jego wydania?
Sławek
Kliszewski : „Preludium”, czyli pierwsze nasze
wydawnictwo, chcieliśmy więc to jakoś zaakcentować. Nie mieliśmy też szerszego
pomysłu, żeby nazwać go jakoś konkretnie, zdecydowaliśmy się na taki właśnie
tytuł, bo oddaje charakter naszej pierwszej płyty. Co prawda jest to zbiór
dwóch dem, ale wydany w bardzo ciekawej szacie graficznej, którą przygotował
nasz klawiszowiec [Tomek Bartoszek – przyp. red.], wydaliśmy ją własnym
sumptem, a naszym zamierzeniem była kwestia promocyjna, żeby uderzyć z tym do
Michała [Kapuściarza z Fantom Media – przyp. red.], do portali
internetowych i do radiostacji. Jeżeli
chodzi o to, czy jest to już przestarzałe to ciężko powiedzieć. Obecnie
pracujemy nad trzema nowymi utworami , które ukażą się pod koniec wakacji i
będzie to kontynuacja. Jeżeli miałaby nadejść chwila na nagranie pełnej drugiej
płyty to troszkę trzeba będzie na to poczekać, nie mamy funduszy, ale myślę, że
te trzy numery, które nagrywamy powinny w pełni zadowolić gusta i
„podniebienia” słuchaczy.
L: Do nowej płyty jeszcze wrócimy,
tymczasem na „Preludium” postawiliście na cięższą, melodyjną odmianę metalu.
Powiedz jakie inspiracje złożyły się na ten album, jacy artyści, pomysły?
SK:
Zmierzasz pewnie do porównań, do takich zespołów jak Lacuna Coil, Nightwish,
Evanesence i tak dalej. Nie mam nic przeciwko do tego, że nas porównują do tych
zespołów, jest to przecież pierwsza liga światowa więc, jak najbardziej mnie to
cieszy. Czy były jakieś inspiracje w konkretnym kierunku… każdy z nas wychowany
na innej muzyce i to ma chyba największy wpływ na to, co z tego powstało. Mirek
[Abramowicz – przyp. red.] jest z nas najstarszy, wychowany na jazzie,
zwłaszcza gatunkach post-jazzowych, Robert [Bandzul – przyp. red.] jest
bardziej ukierunkowany pod kątem viking czy folk metalu. Mamy gdzieś wspólne
korzenie black metalowe plus King Diamond, Mercyful Fate czyli harmonie
gitarowe, dobre brzmienie perkusji, z kolei Julia [Grisznina – przyp. red.] to
osoba, która słucha dużo Deftones, Korna, dużo wokalistek, na przykład Pink, a
Tomasz siedzi w elektronice i to się zbiera jakoś do jednej kupy jako
wypadkowa. Staramy się nikogo nie kopiować, staramy się nie iść w żadnym
konkretnym kierunku, robimy to, co umiemy najlepiej, po prostu gramy. Od
porównań oczywiście się nie da uciec, bo one są i będą, ale tak ma większość
współczesnych kapel.
L: Na „Preludium” znalazł się jeden
utwór po polsku, zatytułowany „Kraul”. Jaki jest Twój stosunek do
polskojęzycznych tekstów, czy w przyszłości będzie więcej takich i czemu tylko
jeden?
SK:
Wracamy do punktu trzech nowych utworów, pośród nich jeden będzie na pewno
jeden po polsku i myślę, że pójdziemy w kierunku polskich tekstów, z tymże na
początku będzie to miks razem z angielskimi, w następstwie jednak pojawią się
kolejne. Myślę, że jest to w dobrym tonie, jesteśmy w końcu Polakami i fajnie
jest słuchać utworów po polsku.
L: Jest to też materiał stosunkowo
krótki, bo trwa około dwadzieścia dziewięć minut. Ostatnio zaczęły się problemy
z nazewnictwem wielkości płyt, dlatego muszę spytać: czy dla Ciebie jest to już
longplay czy jeszcze epka?
SK:
Wiesz co, na pewno to nie jest longplay. Traktują ją jako naszą pierwszą płytę,
fajne wydawnictwo z siedmioma utworami, czyli tak jak powiedziałem pierwszym i
drugim demem, osobiście traktuje ją jako pierwsze nasze ważne wydawnictwo i
stąd też tytuł „Preludium” jako wstęp, początek do czegoś mam nadzieję
większego, co w niedalekiej przyszłości uda się nam nagrać, zrealizować: jakiś
album studyjny z jednym brzmieniem, dobrymi realizatorami dźwięku, a przede
wszystkim z nowymi nieznanymi jeszcze utworami.
L: Powiedz w jakim kierunku chcecie
pójść na nadchodzącej płycie i być może następującej po niej dłuższej: bardziej w epickie czy może
podobnie jak wiele podobnych zespołów w stronę filmowo-operowych?
SK:
Nie do końca wiem jakie są teraz tendencje na rynku. Z tego co gadałem z jakimś
gościem z jakiegoś radia to, mówił, że jest teraz tendencja powrotu do thrash
metalu. My jednak skłaniamy się do tego by dołożyć do tego co gramy więcej
elektroniki. Chciałbym usłyszeć od Tomka na jego zabawkach, typu sampler,
więcej bitów, żebym mógł sobie poodpoczywać za bębnami, może usłyszeć siebie
w refrenach. Marzy mi się to, bo to jest
ciekawe zestawienie i tak robi masa zespołów, zdaje to swój egzamin, ja lubię taką muzykę, Tomasz także, Robert
tudzież. Na pewno jednak nie chcemy zwracać się w stronę gothic metalu czy
gothic rocka, który świecił triumfy w latach osiemdziesiątych, zresztą to była
zupełnie inna muza, tak więc nie gonimy Lacuna Coil czy Nightwish. To są
zespoły o ustabilizowanej ścieżce rozwoju, a my takowej jeszcze nie mamy , ale
tak jak mówię elektronika w naszych utworach jest i zamierzamy ją jeszcze
mocniej zaakcentować.
L: Zarówno na „Preludium” jak i na
dotychczasowych koncertach można zauważyć, że Wasza wokalistka Julia ma bardzo
intersujący głos, bogate zaplecze umiejętności i barwę. Chciałbym Cię zapytać,
czy na nadchodzącej płycie, jak i kolejnych zamierzacie dodać jakieś kontrasty
w postaci męskiego głosu, może jakiegoś growlu czy harshu, czy nadal będzie
śpiewać tylko Julia?
SK:
Jakieś pomysły kotłują się w naszych głowach, na przykład, że fajnie by było
dodać, jeśli nie na stałe, to gościnnie, w dwóch, trzech utworach, jakiś wokal
męski zaprosić. Na razie jednak są to myślenia pojedyncze z naszej strony i póki co skupiamy się na Julii, jest perłą
jeśli chodzi o głos. Nie wypowiadam się teraz za innych, ale dla mnie w tym
składzie i w tym brzmieniu sprawdza się. Oczywiście, szufladkuje się nas nawet
do tego gothic metalu, chociaż niewiele mamy z nim wspólnego, bo nie śpiewamy o
krwi, ani o wampiryzmie i nie ubieramy się w sposób stricte gotycki. Gramy po
prostu ciężkiego rocka z elementami metalu, a jak będzie to zobaczymy. Jestem
zadowolony, że Julia z nami jest i w tym
momencie nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto byłby w stanie ją zastąpić.
L: Jak powiedziałeś wcześniej w
niedługim czasie ukaże się trzy utworowa płytka. Czy możesz coś więcej o niej
powiedzieć?
SK:
Tak, zamierzamy do jednego utworu zrobić klip. Zabierzemy się do niego latem,
kiedy będziemy mieli gotową całą ścieżkę dźwiękową, żeby producenci wideoklipu
mogli z nami współpracować na tak zwanej pełnej parze. To także będzie taki
zwrot w historii naszego zespołu: zrobić profesjonalny obraz, póki co jednak
zbieramy kasę, kończymy nowe wspomniane wydawnictwo i mam nadzieję, że ten
obraz, który zostanie połączony z jednym z kawałków będzie równie ciekawy.
Pojawi się jeszcze w tym roku, najpewniej jednak na jesieni i być może z
kilkoma niespodziankami.
L: Rozumiem. Na zakończenie: czego
Wam życzyć i co chcesz dodać od siebie?
SK: Przede wszystkim realizacji planów. Nie
patrzymy dalekowzrocznie, chcemy na razie zrobić to, co zaplanowane. Chcemy
wydać tę płytę i potem zobaczymy. I dzięki wielkie, za poświęcony czas i
wywiad.
L: I tego Wam życzę. Do zobaczenia na
koncertach i również dzięki za wywiad.
Fajny tytuł ;)
OdpowiedzUsuń