sobota, 26 marca 2011

Relacja III


Nietypowy koncert:
Blind Crows (Bukszpryt 25. 03. 2011)

I wrócili. Pierwszy koncert od pożegnania w gdańskim Troll Pubie (nie licząc występu na Festynie Oruni) wypadł interesująco, aczkolwiek dość nietypowo. Zespół wystąpił bowiem w okrojonym składzie, a mianowicie: Marcin „Kleryk” Kowalewski na gitarze, Bartek „Zim-Zum” Chalimoniuk na basie, Michał „Frodo” Moroz na drugiej gitarze i Marcin „Kitek” Szymczak przy mikrofonie. Dotychczasowy perkusista grupy Piotr „Paluch” Paluszek postanowił opuścić chłopaków (zresztą od jakiegoś czasu był raczej kulą u nogi zespołu aniżeli pałkerem, awantury i scysje doprowadziły do tego, że jego odejście wyjdzie zespołowi na dobre). Niestety nie udało się znaleźć zastępstwa ani nowego bębniarza na ten koncert, toteż z początku próbowali grać z perkusją z automatu, ale zrezygnowali z niego, ponieważ nie brzmiało to spójnie i dobrze. Przyjrzyjmy się poszczególnym numerom zaprezentowanym na koncercie, czyli „jak to mniej więcej miałoby brzmieć”.
            Pierwsze było „Blind Intro” jeszcze z automatyczną perką. Głośno, nie sztywno, bardziej hard rockowo (kłaniają się późne lata 70 i wczesne 80 kiedy nagrywano perkusję bardziej dudniąco, zwłaszcza u nas w Polsce).
            Następnie chłopaki zagrali kawałek „Nie uciekaj”. Tym razem bez perkusji, bo nie udało im się wpasować w automat (trudno jest grać bez wyćwiczenia do automatu, tym bardziej jak się jest przyzwyczajonym do żywej perki). Ostre, momentami progresywne gitary i drapieżny wokal Kitka, momentami zbliżający się do growlowanego charkotu wypadły nadzwyczaj ciekawie. Tymczasem Kleryk znów rwał się do śpiewania, ale zabrakło drugiego mikrofonu.
            Trzeci był „Kłamca” – z początku z automatem, ale zrezygnowali z niego i zaczęli grać kawałek od nowa. W trakcie zaczął wariować mikrofon, ale te drobne problemy techniczne nie zepsuły efektu, ani nie skłoniły chłopaków do przerwania koncertu. I bardzo dobrze. Zabrakło mi krakania, choć miałem wrażenie, że przez chwilę były jakieś pogłosy. Bardzo dobrze wypadła warstwa drugiej gitary, choć mam wrażenie, że Frodo jeszcze nie do końca wżył się w zespół i w graną muzykę (dołączył do Wron w listopadzie 2010 roku).
            „Plons” był następny i bez perkusji wypadł też bardzo ciekawie. Kleryk chyba się trochę w pewnym momencie zamyślił, bo zafałszował i została zrobiona krótka niezamierzona przerwa, ale to nic. Świetnie wypadła bardzo ostra wersja „Zaginionego”. Kitkowi zabrakło w tym utworze wąskich ciemnych okularów i pejczyka (żartuję). Solo Kleryka na gryfie to z kolei po prostu rewelacja. Rzewne i liryczne zwolnienie i przywalenie bez perkusji tez wyszło dobrze. Tymczasem Bartek czai się z tyłu ze swoim basem i wyraźnie daje do zrozumienia, że brakuje mu bębniarza.
            Przy „Dodzi w Wejherowie” nie obyło się bez moich kozaków, ale tym razem zabrakło kawałkowi przykopu więc zrezygnowałem z tańców. Tradycji stanie się zadość innym razem.
Ta wersja była spokojniejsza i zabrakło mi krowy. Nie przyprowadzili krowy!!! A mówiłem, załatwcie krowę… Szkoda, wielka szkoda. W „Pająku” zdecydowanie, podobnie jak w „Zaginionym” zabrakło perkusji, która istotnie dodaje tym utworom większej energii, zwłaszcza w obecnych wersjach. Solo Kleryka wyglądało, to znaczy brzmiało, trochę tak jakby ów pająk rozwieszał albo nawet zwijał swoją sieć. Intrygujące.
            Silnik dobrze pracował w „Aucie”, nawet jak na Fiata 126p (zawsze sobie do tego utworu wyobrażam właśnie polskiego Fiata, nie wiem czemu). Ostro, szybko i pędząco, zgodnie z kanonem filmów sensacyjnych (mamy przecież w piosence motyw pościgu).
Następny był cover, który stał się już klasykiem i obowiązkiem każdego koncertu Wron, a mianowicie „Kibel” Formacji Nieżywych Schabuff. Bez perkusji ponownie wypadło nadzwyczaj interesująco. Zabrakło mi tylko wybijającego się ponad Kitka wokalu Kleryka, no, ale nie można mieć wszystkiego, zwłaszcza, że jak wspomniałem, drugiego mikrofonu nie było. Bartek coraz bardziej ucieka ze sceny w bok, a Kitek komentuje: „Nawet nie wyobrażacie sobie jak ciężko gra się bez perkusji.” W rzeczy samej, nie jest to łatwe zadanie, wiem coś nie coś o tym…
            Przedostatnia była „Droga” – mój ulubiony utwór Wron. I faktycznie tu też trochę brakowało perkusji. Bartek w szybszych momentach udaje heavy metalowca i trzeba zauważyć, że w tych mocniejszych fragmentach utwór zaczyna się zbliżać w obecnej wersji do heavy metalowych obrotów. Na koniec „Outro”. Zabrakło „Bartka Ś” (choć bohater utworu siedział obok), „Stalowej Pięści” (czyli wyciszeń, których ciągle nie ma) i coveru z „Pana Kleksa” (no tym razem nie było z kim i w czym, niestety, pogować).
            Nie dopisała publika. Słabo nagłośniona impreza (więcej reklamy!!!) i niezbyt interesujące miejsce, nie dość, że pub uczelniany to jeszcze kompletnie nienadający się do takich imprez.
Grzesiek, z którym wpadłem na koncert Wron skomentował następująco: „Gdybym grał w zespole to nie dałbym koncertu w Bukszprycie, ale koncert dobry, taki inny. Ale mało ładnych dziewczyn, nawet ładnej barmanki nie było.” Podobno jakieś osoby wyszły w trakcie koncertu pomstując „na niski poziom i żenadę”. Cóż, aż tak źle nie było. Moim zdaniem nie znają się i tyle. Wrony wyszły obronną ręką z sytuacji istotnie nie ciekawej i podbramkowej, pokazali na co ich stać. A wiem, że stać Wrony na jeszcze więcej. Niestety w obecnej sytuacji nie byli w stanie zagrać wszystkiego tak, jak sobie wyobrażają. Szkoda.
            Na plus trzeba zauważyć bowiem niezwykłą charyzmę Kitka, odwagę i ogromny postęp kompozycyjny w stosunku do wcześniejszych koncertów. Te czynniki sprawiają, że koncert mimo braku perkusji i kłopotów technicznych był udany i doskonale pokazał w jaką stronę zmierza Blind Crows. A zmierza w bardzo interesującą stronę – ostrzej i zadziorniej na pewno, co jeszcze? Zobaczymy i usłyszymy gdy zespół zagra następny koncert w pełnym składzie. Na taki powrót z pełnego zdarzenia (gdzie będzie perkusista i utwory zagrane zgodnie z obecnym wyobrażeniem muzyków) troszkę jeszcze pewnie poczekamy. Ale wszystko co usłyszałem i widziałem wskazuje na to, że jest na co czekać. A Paluch niech się buja, jego strata.

2 komentarze:

  1. Filmiki z koncertu:
    http://www.youtube.com/watch?v=GI8q7x9Ul90
    http://www.youtube.com/watch?v=cAGRHrc-JWE

    OdpowiedzUsuń