poniedziałek, 17 września 2018

Nobility Stalk - Taedium Vitae EP (2018)


Tytuł najnowszej, a przy okazji naszej patronackiej, epki gdańszczan z Nobility Stalk nie brzmi optymistycznie, choć goryl zdecydowanie zdaje się tryskać życiem. Czy na jego twarzy znajduje się uśmiech triumfu czy może tylko szczerzy kły do złej gry? Jedno jest pewne wznosi potężny gardłowy wrzask, którym obwieszcza przeciwnościom, że nie jest zadowolony z tego, co go otacza...

Od razu uspokoję - nie dotyczy to muzyki, która w swoim gatunku naprawdę daje radę i porządnie kopie dupska. "Taedium Vitae", bo tak brzmi tytuł epki pochodzi z łaciny i oznacza "zmęczony życiem", równie nieoptymistyczne są liryki tekstów i niektóre tytuły poszczególnych numerów, jak na przykład "Świat umiera", czy tytułowego, który krótkie, bo zaledwie dwudziesto trzy i pół minutowe wydawnictwo wieńczy. Sześć numerów, a właściwie pięć, nie licząc intra, to mało, ale powinno wystarczyć, by zaprezentować grupę w ciekawy sposób. Sprawdźmy, czy tak jest.

W "Intrze" wita nas elektronika, dźwięki puszczone od tyłu i kardiograf wskazujący bicie serca, aż do zaprzestania pracy, by ustąpić miejsca gitarowemu wejściu w numerze "Cisza". Nieźle wypada tutaj rapowany tekst, który dobrze łączy się z zarówno ze spokojniejszą częścią kawałka, jak i ciężkim, surowym rozwinięciem, fajnie w finale skontrastowanym elektronicznym, lekko dyskotekowym dodatkiem, który mógłby się fajnie jeszcze rozwinąć w odrobinę szalonego instrumentala, ale panowie nie należą do tych, którzy kombinują z dłuższymi formami i na tym kończą. Po nim wchodzi kawałek "Świat umiera", który jest zbudowany na podobnej zasadzie. Łagodniejsze fragmenty z rapowanym tekstem łączy się z mocniejszym i ostrzejszym refrenem, w którym wokalista Michał Dąbrowski pokazuje że potrafi też śpiewać w normalny sposób i wychodzi mu tu całkiem nieźle, spory potencjał leży moim zdaniem z kolei w partiach screamowanych. Muzycznie więcej tutaj miejsca na harmonie, rozwijanie motywów i na samym końcu ponownie prosi się o rozwinięcie, ale następuje podsumowanie refrenem i płynnie przechodzimy do utworu zatytułowanego "Noce", bodaj najciekawszego na epce. Tu od początku jest ciężko, choć druga gitara kontrastuje melodyjną, lżejszą partią. W rozwinięciu rap idealnie wpisuje się w perkusyjny bit, bardzo fajnie wychodzi nieco punkowy refren. Na finał znów wracają screamy i fajnie by było gdyby panowie skupili się mocniej na nich, bo do dość agresywnych tekstów dodają znacznie większej mocy niż partie rapowane.

Bardzo udany jest ciężki i surowy (ponownie kontrastowany lżejszymi i melodyjnymi fragmentami na zwrotki), ponownie lekko punkujący kawałek "Zły" gdzie rap nieco mocniej ustępuje linii wokalnej podobnej do deklamacji, by w refrenach znów ustąpić screamom. Szkoda tylko, że ciekawe zakończenie kawałka nie znajduje swojego rozwinięcia i zdecydowanie brakuje finału z przytupem. Na sam koniec panowie serwują utwór tytułowy. Bez zbędnych wstępów od razu wchodzi zarówno wokal jak i cały zespół. Przeważa znów rap i budowanie muzyki na zasadzie lżejszego fragmentu na zwrotkę i mocniejszego refrenu. Cięższe granie zdecydowanie wychodzi w nim najciekawiej i przywodzi trochę na myśl stare Illusion. Nieco zbędne wydaje mi się w ostrym finale dodawanie "ooo" przez wokalistę, a po zakończeniu brakuje jeszcze ze dwóch kawałków, ale nie można mieć przecież wszystkiego.

Ocena: Pierwsza Kwadra
Nobility Stalk nie odkrywa prochu w żadnym z kawałków, choć nie brakuje w nich potencjału. Bardzo solidne brzmienie perkusji i gitar uwypukla szybsze oraz surowe rozwinięcia, a w lżejszych i melodyjnych fragmentach zdradza, że chłopakom nie są obce melodyjne rejony, których tutaj mimo wszystko zbyt mocno nie postanowili eksplorować. Jest to też materiał krótki, zdradzający potencjał na coś dłuższego i bardziej dopracowanego w formie - głównie liryczno-wokalnej, w której czasami za dużo jest rapowania, przekleństw i ozdobników, ale także w nieco bardziej skomplikowanej i gęstszej formie muzycznej - odwagi! Nie będąc fanem rapowanych form w muzyce, czy to hip-hopowej, czy metalowej nie mogę jednak powiedzieć, że jestem tą epką zmęczony, a wręcz przeciwnie, jestem zaintrygowany i liczę na więcej oraz rozwój, bo jako patron medialny tutaj patrzący z perspektywy okładkowego goryla mam do czynienia  tylko ze szczerzeniem kłów i powarkiwaniem, które mam nadzieję przerodzi się w potężny ryk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz