Nowa grupa, stare sztuczki. Do tego wszystkiego skuteczne. Fotocrime, bo tak nazwał się zespół pochodzący z Ameryki Północnej stylistycznie sięgnął po zimnofalowe granie w stylistyce Depeche Mode, Bauhaus czy The Cure. Tu zaś pojawia się pytanie: czy można współcześnie nagrać dobrą post-punkową, zimnofalową muzykę?
Strony
- Strona główna
- Wstępniak
- O Nas
- Kontakt - dla zespołów
- WAFP! 2011 - 2014
- Heavy Metal Pages 2013 - 2015
- Rock3miasto.pl
- LMF 2016 - 2019
- Polisz Jor Inglisz
- Weekend Węgierski
- Weekend Chorwacki
- Wydział Filmowy
- LUpa czy Pod LUpą?
- Wilk z zakładką
- Muzyczna Biblioteka
- Wilk Kulturalny/Książki autorskie
- Oceny
- Patronat medialny LU
- Współpraca
sobota, 30 grudnia 2017
Fotocrime - Always Night EP (2017)
Nowa grupa, stare sztuczki. Do tego wszystkiego skuteczne. Fotocrime, bo tak nazwał się zespół pochodzący z Ameryki Północnej stylistycznie sięgnął po zimnofalowe granie w stylistyce Depeche Mode, Bauhaus czy The Cure. Tu zaś pojawia się pytanie: czy można współcześnie nagrać dobrą post-punkową, zimnofalową muzykę?
czwartek, 28 grudnia 2017
Podsumowanie roku 2017 według Jarka Kosznika
wtorek, 26 grudnia 2017
Podsumowanie roku 2017 według redaktora Chamery
piątek, 22 grudnia 2017
Muzyczna Biblioteka: Jarosław Sawic - Budka Suflera: Memu miastu na do widzenia (2017)
Jarosław Sawic wykonał bowiem pracę wręcz tytaniczną, zbierając czterdziestoletnią, a właściwie czterdziestopięcioletnią historię Budki Suflera od epoki jurajskiej, aż po wielki finał gdzie Budka zatoczyła pełne koło. Książka bowiem do najkrótszych nie należy i łącznie można znaleźć w niej 768 stron. Oczywiście końcowe kilkanaście stron to podziękowania, spis treści, indeks, bibliografia i dodatek o fanach (moim zdaniem zbędny, nic nie wnoszący i z przypadkowo ustawionymi zdjęciami nie mającymi pokrycia z notkami), ale i tak jest to liczba pokaźna i robiąca wrażenie. Rzadko można trafić na tak obszerną pozycję o jakimkolwiek zespole czy artyście. Znakomicie została w niej pomyślana struktura o wyraźnym podziale na trzy główne i kilka pobocznych części, które wzajemnie się ze sobą uzupełniały i rozbudowywały poszczególne wątki. Trzy główne części zostały wyszczególnione w podtytule biografii (Muzyka/Miasto/Ludzie), a niektóre stanowią ich wariację lub całkiem odrębny podrozdział i tak w książce znalazło się miejsce na „Za miastem” , trzy częściowy Bridge, intro, intermedium i outro, rozdział zatytułowany „Requiem – Czas Ołowiu”, „Dżingiel – Twoje Radio”, a także obszerny rozdział poświęcony okresie wokalistek lubelskiej formacji. Warto zauważyć, że Intro i Outro dodatkowo jest spięte klamrą tytularną, czyli tytułem jednego z utworów Budki, a mianowicie „Memu miastu na do widzenia”, który znalazł się również w tytule książki. A do tego jeszcze dochodzi wstęp Piotra Metza, który również „występuje” w późniejszej części biografii.
Narracja jest prowadzona w przejrzysty, często dowcipny i pikantny, ale w ściśle określony sposób. Komentarz autorski jest obficie zestawiany z wypowiedziami muzyków zespołu i osób związanych przez lata z grupą. Z własnych opinii Jarosław Sawic korzysta w niej rzadko i tylko w kilku miejscach, choć niektóre porównania wydawały mi się dość górnolotne. Dobrze książce zrobiło skupienie się nie tylko na muzyce i ludziach, którzy tworzyli Budkę na przestrzeni lat, ale także na mieście Lublin z pominięciem aspektów politycznych (za wyjątkiem okresu stanu wojennego) czy intymnych sfer życia bohaterów biografii. Wspomniana klamrowość to świetne otwarcie okresem prehistorycznym, później podsumowanym składanką „Underground” i płynnym przejściem do Budki Suflera „nowożytnej”, a następnie już w ostatnim rozdziale, opisując ostatnie dziesięć lat zespołu od chwili rozstania z Markiem Raduli i Mieczysławem Jureckim aż do zakończenia działalności. Ów ostatni rozdział, choć nie tak precyzyjny i rozbudowany jak wcześniejsze, nie traci jednak nic ze swojego impetu, jakim charakteryzuje się styl Sawica, choć jest już łagodniejszy, wyraźnie zmierzający do zakończenia, które nie jest zrobione po łebkacha kończy się dokładnie tam, gdzie kończyła kariera wielkiego, bo takim z całą pewnością była Budka Suflera, zespołu, czyli na ostatnich koncertach z „Cieniem Wielkiej Góry”.Bardzo obszernie Sawic w swojej książce opisuje najtrudniejsze momenty w historii zespołu, czyli erę Romualda Czystawa, Felicjana Andrzejczaka, wokalistek oraz powrotu Krzysztofa Cugowskiego w drugiej połowie lat 80., amerykańskiej emigracji i wreszcie drogi ku wielkiemu powrotowi na początku lat 90. Nie żałuje się anegdot, szczegółowych opisów powstawania płyt z Czystawem, którym obok pierwszych dwóch albumów poświęca się najwięcej miejsca. Nie zapomniał nawet o często pomijanym (długo nawet przez samą Budkę) krążku napisanym do gotowych tekstów związku z projektem w ramach olimpiady w Moskwie, czyli „Na brzegu światła”. Sporo miejsca poświęca się też płytom z wokalistkami i samym paniom, czyli Annie Jantar, która nie zdążyła nagrać z Budką pełnej płyty, a następnie wyboistej współpracy z Izabelą Trojanowską i czterem albumom zrealizowanym z Urszulą. Najgorzej moim zdaniem, choć nie pod względem treści, wypada część o latach 80. w chwili powrotu Cugowskiego. Dwa moim zdaniem najsłabsze, choć oczywiście intrygujące, albumy, czyli „Czas czekania, czas olśnienia” i „Ratujmy, co się da” są opisywane jako znakomite płyty, a z kolei o surowym i jednym z moich ulubionych „Giganci tańczą” wspomina się wręcz zdawkowo i z poczucia obowiązku, na podobnej zasadzie jak wspomniano o „Na brzegu światła” (pierwszym z Czystawem, o czym się często już nie pamięta). Mnóstwo ciekawych informacji pojawia się w partiach poświęconych płytom „Cisza” i „Noc” (tu ponownie zarzut personalnych wycieczek o tym jak bardzo nieudany to album, także ze strony muzyków), wreszcie wielkiemu sukcesowi „Nic nie boli tak jak życie”, powolnemu rozpadowi bodaj najmocniejszego składu w historii grupy i okresie schyłku rozpisanym wokół ostatnich dziesięciu lat Suflerów.
Rozdziały o muzyce świetnie łączą się z kolei z rozdziałami poświęconym konkretnym osobom, począwszy od najważniejszych muzyków zespołu z wszystkich inkarnacji, przez tekściarzy (Sikorski i Mogielnicki dostali nawet osobne), aż na ekipie technicznej kończąc (zarówno tej od strony wytwórni New Abra, jak i w części wspominkowej o zmarłych, między innymi o Skurze czy Broniszu). Te zaś kapitalnie uzupełniają się opowieściom o Lublinie czy to o knajpach, które już nie istnieją, sporcie, albo miejscach magicznych, kolejnym zagranicznym wyprawom Budki Suflera (z dramatyczną historią koncertu w Carnegie Hall na czele). Sporo miejsca poświęca się też okładkom i oprawie teledysków zespołu z lat 90. (bardzo ciekawy osobny rozdział). Całość zaś jest okraszana mnóstwem zdjęć z różnych lat i okresów działalności. Fantastyczny jest choćby fotoreportaż z pożegnalnego koncertu w Lublinie znajdująca się na końcu książki z podpisami będącymi cytatami z utworu, a jakże, „Memu miastu na do widzenia” (w pełnej wersji!). Cytaty z poszczególnych utworów zresztą odgrywają dużą rolę w książce, będąc myślami przewodnimi dla poszczególnych rozdziałów, za wyjątkiem tych o ludziach, sporadycznie pojawiających się także w samych rozdziałach. Z cytatów będących wypowiedziami korzysta się jeszcze częściej i to one stanowią trzon książki, co sprawia, że razem z płynną narracją Sawica ma się niemal wrażenie oglądania filmu czy też może raczej „kalejdoskopu zdarzeń” o Budce Suflera.
Monumentalna biografia zespołu, jaką napisał Jarosław Sawic, to pozycja porażająca swoim ogromem i zaangażowaniem. Jest w niej kilka fragmentów, o których chciałoby się przeczytać więcej, brakuje rozdziału o Janiszewskim, który nie chciał się wypowiedzieć na potrzeby książki, brakuje wypowiedzi Urszuli w rozdziale o niej (niestety również odmówiła wypowiedzi), ale chyba mało który zespół może się poszczycić tak grubą i rzetelną pracą. Można ją czytać od deski do deski, delektować się poszczególnymi rozdziałami lub epokami, lub skakać tylko po określonych kluczach, przede wszystkim jednak trzeba ją czytać z akompaniamentem poszczególnych albumów i to nawet tych najsłabszych i już nieco zapomnianych wydawnictwach z wokalistkami czy płyt koncertowych. Wreszcie, to książka, która bardzo skrupulatnie i dokładnie stara się opisać fenomen lubelskiego zespołu, z dużą dozą wyczucia i budowania napięcia, a także odpowiednim tonem w każdej z partii i dostosowanym do wypowiedzi muzyków, dziennikarzy i innych twórców cytowanych w książce. Nie mam też wątpliwości, że dla fanów Budki Suflera niezależnie od wieku i stopnia wtajemniczenia jest to pozycja obowiązkowa. Świetnie będzie się ją czytało także tym, którzy mają do zespołu sentyment, ale już dawno nie mogą się nazywać miłośnikami, jak również tym, którzy z Budką nigdy nie mieli nic wspólnego, a chcieliby zgłębić historię jednej z najważniejszych polskich grup o bardzo szerokim spektrum stylistycznym, zbudowanym wokół silnych osobowości, które przez niemal cztery dekady tworzyły grupę. Wreszcie, to książka, do której podobnie jak do biografii Riverside autorstwa Nowakowskiego, warto wracać po wielokroć i zgłębiać jej fragmenty wraz z muzyką, warstwa po warstwie.
środa, 20 grudnia 2017
Podsumowanie roku według naczelnego
Poniżej znajdziecie obszerną listę moim zdaniem najlepszych i zaskakujących, najbardziej rozczarowujących albumów mijającego roku (nie tylko tych opisanych) i wydarzeń w których mogłem uczestniczyć, a także kilka marzeń, również już potwierdzonych, odnośnie nadchodzącego roku, których się już nie mogę doczekać. Kolejność i ilość, jak co roku, w moim przypadku nie ma znaczenia.
wtorek, 19 grudnia 2017
niedziela, 17 grudnia 2017
The Spacelords - Water Planet (2017)
piątek, 15 grudnia 2017
Wintersun - The Forest Seasons (2017)
środa, 13 grudnia 2017
Cavalera Conspiracy - Psychosis (2017)
Są takie płyty, które z natury po prostu muszą być złe. Do takich z całą pewnością należy czwarty album studyjny Cavalera Conspiracy, w którym bracia Max i Igor udowadniają, że są całkowicie wyprani z pomysłów i jedynie co im zostało to rzucanie zapewnień o "najlepszym albumie od lat", o "powrocie do korzeni Sepultury" i o tym, że "tylko Sepultura z nimi była Sepulturą". Nic z tych rzeczy, bo "Psychosis" ma niewiele do zaoferowania i jest znacznie mniej zapamiętywalna niż to, co w tym roku wydała Sepultura na początku tego roku...
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Derby Derby - Love Dance (2017)
sobota, 9 grudnia 2017
Greta Van Fleet - From The Fires EP (2017)
czwartek, 7 grudnia 2017
Intervals - The Way Forward (2017)
środa, 6 grudnia 2017
Patronat medialny: Dice - Nowy Świt (2018)
poniedziałek, 4 grudnia 2017
Muzyczna Biblioteka: Magda Patryas - T. Love: Potrzebuję Wczoraj Oficjalna Biografia 1982 - 2017 (2017)
niedziela, 3 grudnia 2017
LUminiscencje: Dream Theater - Awake (1994)
piątek, 1 grudnia 2017
R18/160: Made In Poland (30.11.2017, SPATiF, Sopot)
poniedziałek, 27 listopada 2017
R17/159: Ulver (26.11.2017, B90, Gdańsk)
sobota, 25 listopada 2017
Ulver - Sic Transit Gloria Mundi EP (2017)
piątek, 24 listopada 2017
Ulver - The Assassination Of Julius Ceasar (2017)
sobota, 18 listopada 2017
Collapse Under The Empire - The Fallen Ones (2017)
Niektórzy twierdzą, że moda na lata 80 już się skończyła, ale nie jest to chyba do końca prawda. Niedawno w kinach można było oglądać stylizowanego na ten okres trzecią część marvelowskiego "Thora" i sequel słynnego "Blade Runnera". W muzyce zaś co rusz sięga się po charakterystyczną dla tamtych czasów elektronikę i robią to nie tylko najsłynniejsi artyści, ale także Ci mniej znani. Być może nieliczni kojarzą niemiecką grupę Collapse Under The Empire, która w przyszłym roku będzie obchodzić dziesięciolecie powstania, ma na swoim koncie sześć albumów studyjnych (wliczając w to najnowszy) oraz pięć epek. Dla mnie najnowszy "The Fallen Ones" to pierwsze i zapewne nie ostatnie zetknięcie z pochodzącym z Hamburga duetem. Co znalazło się na wydanym 20 października tego roku albumie?
czwartek, 16 listopada 2017
SMS z Polski: Smash, A.P.A.M.A.U,
Czas na trochę polskich płyt i małą podróż z palcem po mapie. Odwiedzimy starych znajomych i nowych kolegów, którzy lubią grać rocka. Takiego bez udziwnień, z chwytliwą melodią, zupełnie nieodkrywczego, często z trafiającym w sedno tekstem, wreszcie takiego, którego słucha się bardzo przyjemnie. Pakujcie się do naszego redakcyjnego przegubowego Ikarusa - ruszamy!
wtorek, 14 listopada 2017
LUpa: Muzyka homoseksualna
niedziela, 12 listopada 2017
R16/158: Coma, Sounds Like The End Of The World (11.11.2017, B90, Gdańsk)
sobota, 11 listopada 2017
Get Your Gun - Doubt Is My Rope Back To You (2017)
piątek, 10 listopada 2017
czwartek, 9 listopada 2017
Coma - Metal Ballads vol. I (2017)
Mówi się, że z pewnych zespołów się wyrasta, a z pewnymi zostaje się na zawsze. Z tymi którymi zostajemy bywa jednak różnie: czasami jest to miłość na zawsze, a czasami tylko i wyłącznie sentyment, który każe sprawdzić co tym razem nagrali. Przyznaje się bez bicia - mam tak z Comą, choć nigdy nie należał do moich szczególnie ulubionych zespołów, słuchało się bo wszyscy słuchali, a nie można też zaprzeczyć, że jest to jeden z najważniejszych współczesnych polskich zespołów, a i jakiś sentyment mimo wszystko do niej mam. Poprzedniego albumu "2005 YU55" praktycznie nie ruszyłem, jeden odsłuch mi wystarczył i nie chciałem już doń wracać. Najnowszy, wydany w zaledwie rok po mocno eksperymentalnym poprzedniku, znów wodzi za nos tytułem, stylistyką i w założeniu ma łączyć nową i starą Comę...
wtorek, 7 listopada 2017
Veil Of Maya - False Idol (2017)
niedziela, 5 listopada 2017
We Stood Like Kings - USA 1982 (2017)
piątek, 3 listopada 2017
Mastodon - Cold Dark Place EP (2017)
Zaledwie kilka miesięcy po wydaniu siódmego albumu studyjnego "Emperor of Sand" panowie postanowili wydać epkę na którą złożyły się kompozycje nad którymi pracowali przy okazji najnowszego jak i poprzedniego "Once More 'Round the Sun". Płytka wyszła nieco nieoczekiwanie, bowiem zaczęło się od plotki jakoby w tym roku miał się pojawić jeszcze jeden materiał studyjny. Szybko się jednak okazało, że jest to prawda, a wraz z jej wydaniem Mastodon ogłosił, że pojawi się w tym roku w Polsce ponownie, tym razem w Warszawie. Czy zawierające cztery numery "Cold Dark Place" jest równie udane, jak jeszcze świeżutki "Emperor of Sand"?
wtorek, 31 października 2017
Papa Roach - Crooked Teeth (2017)
niedziela, 29 października 2017
Himmellegeme - Myth Of Earth (2017)
Skandynawia nieprzerwanie jest jednym z najbardziej fascynujących miejsc skąd przychodzą dźwięki mocno zakorzenione w nurcie retro, ale podane z dawką świeżości i wrażliwości jakiej można tylko pozazdrościć. Wasz nowy ulubiony zespół pochodzi z Norwegii i nazywa się Himmellegeme, a "Myth Of Earth" to ich debiutancki album, który pod tytułem wyjętym niczym z twórczości solowej Ricka Wakemana skrywa siedem utworów, śpiewanych zarówno po angielsku jak i po norwesku...
sobota, 28 października 2017
R15/157: Barreleye, Acrid Snack, Aleph (27.10.2017, Metro, Gdańsk)
środa, 25 października 2017
Inc. No World - Living (2017)
wtorek, 24 października 2017
LUminiscencje: Dream Theater - Images And Words (1992)
niedziela, 22 października 2017
R14/156: Kiev Office, Kutabuk (20.10.2017, Ucho, Gdynia)
czwartek, 19 października 2017
Dog In The Snow - Consume Me (2017)
środa, 18 października 2017
LMF: Lunatic Soul - Fractured (2017)
niedziela, 15 października 2017
Briqueville - II (2017)
piątek, 13 października 2017
Threshold - Legends Of The Shires (2017)
środa, 11 października 2017
R13/155: Spotkanie z Mariuszem Dudą (Riverside, Lunatic Soul) (10.10.2017, Empik Galeria Bałtycka, Gdańsk)
wtorek, 10 października 2017
Sternlumen - Nørrebro Nights (2017)
niedziela, 8 października 2017
Masachist - The Sect (Death REALigion) (2017)
piątek, 6 października 2017
7C - Compartment C (2017)
czwartek, 5 października 2017
LUminiscencje: Dream Theater - When Dream And Day Unite (1989)
poniedziałek, 2 października 2017
R12/154: The Fruitcakes, Lastryko, Lonker See (30.09.2017, Blues Club/Ucho/Uboga Krewna, Gdynia)
W sobotni wieczór wybrałem się na trzy koncerty, które towarzyszyły festiwalowi aTrakcje w którego skład wchodziły spacery po Gdyni z przewodnikiem, wystawy, warsztaty i właśnie występy lokalnych zespołów. Najpierw wpadłem do Blues Clubu gdzie grało The Fruitcakes, potem udałem się do Ucha na Lastryko, a na koniec odwiedziłem kawiarnię Uboga Krewna gdzie w ogródku rozłożyło się Lonker See. Jak było?
niedziela, 1 października 2017
R11/153: Me And That Man, Fertile Hump, Sasha Boole (30.09.2017, Teatr Szekspirowski, Gdańsk)
