piątek, 15 grudnia 2017

Wintersun - The Forest Seasons (2017)



Napisał: Jarek Kosznik

21 lipca mijającego już roku miała miejsce premiera trzeciej pełnowymiarowej płyty mocarzy melodyjno-progresywnego death metalu, fińskiej grupy Wintersun pod tytułem „The Forest Seasons”. Zdumiewający jest fakt, że  to zaledwie trzecia wydana płyta w ciągu 13 lat istnienia zespołu! Twórcą niemalże całego materiału jest tradycyjnie lider i założyciel Wintersun, Jari Maenpaa, który napisał wszystkie partie gitarowe i wokalne, bogate aranżacje orkiestrowo- syntezatorowe, a nawet zajął się masteringiem płyty. Niektórzy złośliwi fani czy recenzenci, pół żartem pół serio twierdzą że zespół nie powinien się nazywać Wintersun tylko Jari Maenpaa, ponieważ napisał on dotychczas niemalże 100% materiału w historii grupy. Jego wielki zmysł muzyczny, połączony z wirtuozerskimi umiejętnościami gry na gitarze, stawia go bardzo wysoko w rankingu największych współczesnych twórców muzyki metalowej.  Czy płyta pobiła swoich poprzedników? Czy dzieło jest spójne? Jak wypadły riffy i solówki Jari’ego? 

Najnowszy longplay jest albumem koncepcyjnym, nawiązującym do czterech pór roku Vivaldiego. Uwagę przykuwa bardzo ciekawa, bogata graficznie okładka, gdzie widać mocne światło rozprzestrzeniające się wzdłuż majestatycznego, mrocznego lasu. Można tutaj także zauważyć różne gatunki zwierząt zamieszkujących lasy, które zostały jakby wyrzeźbione w drewnianej ramce okalającej obraz.. Wszystkie te elementy tworzą ciekawy i intrygujący klimat. Otwierający „The Forest Seasons” numer „Awaken From The Dark Slumber (Spring)” rozpoczyna się odgłosami budzącej się z tytułowego snu przyrody oraz subtelnymi podmuchami  wiatru. Po tym wprowadzeniu wchodzą instrumenty, grające w średnim tempie tajemnicze riffy, które są w miksie płyty trochę schowane, ale możliwe że jest to celowy zabieg mający na celu podkreślenie znaczenia elementów orkiestrowych. Mroczne, epickie riffy są kontynuowane, czuć tutaj klimat rodem z filmów fantasy, a wszystko przeplatane jest świetnymi screamami Maenpaa’y. Utwór momentami jest troszkę nużący, gdyż wiele riffów sprawia wrażenie nieco wydłużonych na siłe, jednakże nie jest to poważna wada. Około jedenastej minuty słuchacz ma do czynienia z jedną z nielicznych partii solowych gitary, choć nie jest to stricte solówka, bardziej krótki pasaż. Niełatwy i niebanalny rytmicznie utwór. Następny „The Forest That Weeps (Summer)” odnoszący się do lata, sprawia wrażenie melodycznej kontynuacji, tym razem poprzez wstęp na gitarze basowej i kolejne motywy gitarowe. Tym razem klimat zmienia się na nieco bardziej ponury, gitary grają trochę doom metalowe riffy na tle epickich i niebanalnych partii klawiszowych. Słychać tutaj pewne inspiracje zespołem Nightwish czy płytą „Seventh son of the Seventh son” Iron Maiden. Około szóstej minuty wszystko na chwilę uspokaja się, w tle słychać motywy silnie inspirowane folkiem, jest to moja ulubiona część tego kawałka. Dalszy fragment utworu jest mieszanką galopujących riffów z lekko połamanym metrum, bardziej techniczno- progresywnych partii perkusyjnych, chóralnie śpiewanych, bogatych w patos wokaliz, a wszystko  przypomina nieco soundtrack z filmu „Władca Pierścieni”. „The Forest That Weeps (Summer)” kończy się następnie tym samym motywem na gitarze basowej co na początku. 

Bardzo radykalna zmiana klimatu następuje w „Eternal Darkness (Autumn)”, gdy nagle zapada ciemność i dochodzą do nas złowrogie odgłosy rodem z piekła bądź zwiastujące wybudzenie się ze snu jakiegoś mitycznego potwora zamieszkującego las z okładki. Typowe dla symfonicznego black metalu riffy grane tremolo pickingiem, nieustanne blasty perkusyjne, w tle słychać różne głosy, główny motyw melodyjny przypomina trochę „Pieśń o małym rycerzu” z serialu „Przygody Pana Michała”. Po wyczerpujących, kilkuminutowych blackmetalowych riffach, wchodzą nieco bardziej power metalowe, obłędne riffy. Podobnie jak w poprzednich kompozycjach mamy do czynienia z uspokojeniem w środku utworu, spokojna nieco sennie rozwijająca się melodia z czasem przechodzi w mój zdecydowanie najbardziej ulubiony fragment płyty czyli wirtuozerskie solo Jari’ego. Zdumiewająca łatwość z jaką muzyk zmienia szybkość i frazowanie w tej solówce, wprowadzając nieprzewidywalność, połączoną z biegłością techniczną po prostu „rzuca słuchaczem o podłogę”. Moim zdaniem najlepsza solówka roku 2017. Niepokój, który już całkowicie zawładnął słuchaczem jest kontynuowany, tym razem w postaci dźwięków rodem z gotyckiego metalu typu Cradle of Filth, z bardziej technicznym, momentami dysonansowym podejściem. Epickie, dramatyczne i mocne zakończenie przechodzi płynnie w kończącą płytę pół balladę „Loneliness (Winter)”. Delikatna gra klawiszy z czasem zostaje przełamana bardzo melancholijnymi, wręcz depresyjnymi riffami,  mogącymi świadczyć o samotnej, ciężkiej podróży powrotnej do domu przez ciemny, zaśnieżony las.  Uwagę przykuwa przepięknie zaśpiewany i bardzo emocjonalny refren, gdzie Maaenpaa pokazuje że jego talenty nie ograniczają się tylko do gitary. Tutaj występuje trzeci na płycie motyw solowo – instrumentalny, gdzie za pomocą niezbyt skomplikowanych dźwięków budowane jest dalsze napięcie. Potem znów wchodzi refren gdzie wraz z ostatnim jego wersem „The trail in the snow disappears, am I finally home” ("Ścieżka w śniegu zanika, czy już dotarłem do domu") klawisze znów  grają ten spokojny motyw z początku ,a później wszystko powoli się wycisza na tle cichych odgłosów burzy, gdzie następuje koniec podróży i zarazem koniec albumu.

Ocena: Pełnia
„The Forest Seasons” jest moim zdaniem prawdziwym dziełem sztuki, chociaż ciężko go porównywać z poprzednimi, mocno różniącymi się płytami. Zrezygnowano w ogromnej mierze z solówek na rzecz budowania napięcia i epickiego klimatu. Biegłość techniczna Jari’ego pozwoliła stworzyć album spójny, z rozwijającymi i przeplatającymi się motywami, bardzo imponujący z punktu widzenia kompozycyjno-technicznego jak i wartości emocjonalnych. Ta nieustanna huśtawka klimatów i nastrojów jest naprawdę niezwykle intrygująca. Ten album na początku może sprawiać wrażenie nudnego, wydłużonego na siłę i monotonnego, jednakże z czasem opinia zmienia się o 180 stopni. Wszystko wymaga po prostu wielokrotnego odsłuchu, nie jest to płyta łatwa w odbiorze. Wintersun dotarł z nowym albumem do pierwszego miejsca najchętniej kupowanych płyt w Finlandii. Co za niesamowite osiągnięcie! Reasumując, gorąco polecam ten album wszystkim miłośnikom ciekawej muzyki, nie tylko metalowej. Według mnie to także bardzo mocny kandydat na listę najlepszych płyt roku 2017.


Cały album można odsłuchać na youtube Wintersun.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz