środa, 25 lutego 2015

Wydział Filmowy XIII: Oglądamy filmy Clinta Eastwooda (1): Bird (1988)


31 maja Clint Eastwood skończy 85 lat. Z tej okazji blog filmowy Po Napisach razem z innymi blogerami ogląda i opisuje filmy, które Mistrz wyreżyserował. My również dołączyliśmy do tej akcji, choć nie zajmiemy się wszystkimi jego filmami, a jedynie tymi dotyczącymi muzyki lub do których Clint sam skomponował swoją muzykę.

W trzynastym Wydziale Filmowym, a pierwszym z podtytułem "Oglądamy Filmy Clinta Eastwooda" zajmiemy się filmem "Bird", w którym poruszona została historia Charlie Parkera, wirtuoza saksofonu i kompozytora jazzowego. Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon, ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami dotyczących fabuły.

1. Biografia Charliego "Birda" Parkera

Od lewej: Tommy Potter, Charlie Parker, Miles Davis, Duke Jordan, Max Roach, Sierpień 1947

Charlie Parker Jr. urodził się 29 sierpnia 1920 roku w Kansas jako jedyny syn Adelaide Bailey i Charliego Parkera. Naukę gry na saksofonie zaczął w wieku jedenastu lat, a mając 13 lat grał na saksofonie barytonowym, a kilka lat później na altowym. W roku 1937 roku siedemnastoletni Parker został członkiem orkiestry Jay McShanna. Jak czytamy w książce Berendta "Od Raga do Rocka": Gra Parkera od początku miała prawdopodobnie cechy indywidualne; fakt, że w pojęciu kolegów był początkowo "okropnie zły", miał zapewne swoje podłoże przede wszystkim w tym, że "grał inaczej niż wszyscy inni". Charlie Parker początkowo nie wyruszał daleko poza Kansas City. Prowadził przykre, niewesołe życie i razem z muzyką poznał narkotyki. Według Leonarda Feathera Parker narkotyzował się już w wieku piętnastu lat. Jedna z historii głosi, że podczas jednej z jam session w Kansas City z muzykami z zespołu Count Basie'ego i nikomu ne podobało się to, co grał - perkusista Jo Jones "na znak protestu rzucił swoim czynelem na całą szerokość sali. Bird spakował zaraz swój instrument i wyszedł". To właśnie tę historię przywołano w oscarowym filmie "Whiplash", choć tak naprawdę nie ma ona żadnego pokrycia, jest jedną z legend, która przylgnęła do "Birda", tego samego też trzyma się Clint Eastwood w swoim filmie biograficznym poświęconym artyście.

Parker miał podobno wtedy powiedzieć: Nie mogłem już znieść stereotypowych harmonii, stosowanych przez wszystkich. Stale myślałem o tym, że musi istnieć coś innego. Słyszałem to, ale nie potrafiłem zagrać...". Po opuszczeniu zespołu McShanna zaczął przychodzić regularnie do "Minton's" w Harlemie, gdzie spotkał i grywał z Dizzym Gillespie oraz ówczesnym zespołem Theoloniusa Monka. Monk opowiadał, że talent i autorytet Parkera natychmiast zyskały uznanie. Wszyscy według niego mieli być świadomi jego twórczego, instynktownie tworzącego geniuszu. Parker wraz z Gilliespim stali się nierozłączną parą. W 1943 roku grali razem w zespole Earla Hinesa, a w 1944 u Billy'ego Eckstein'a. Z tego samego roku pochodzi też ich pierwsza wspólna płyta. W nowo powstałym bepopopwym kwintecie Parker miał znaleźć właściwą obsadę dla swojego stylu: saksofon i trąbka z trzyosobową grupą rytmiczną. Do najważniejszych utworów Parkera i jego zespołu należą: "Koko" (oparty na harmoniach "Cherokee"), bluesujący "Now's the Time", "Chasin' the Bird" (z fugatowym wejściem, osiemnastoletniego wówczas Milesa Davisa).

Jak czytamy u Berendta, Charlie Parker miał w 1946 roku przeżyć pierwsze poważne załamanie nerwowe. Doszło do niego w sali wytwórni płyt Dial podczas nagrywania utworu "Lover Man". Wróciwszy po tym nagraniu do domu, miał wzniecić w swoim pokoju hotelowym pożar i głośno krzycząc, nago wybiec na korytarz. Życie - tak jak i dzisiaj - zawsze było okrutne dla muzyków. Słyszałem, że Beethoven leżąc na łożu śmierci, wygrażał pięścią światu, który go nie rozumiał. Tego co pisał Beethoven nikt nie rozumiał za życia. Ale to była muzyka" - powiedział Parker. W roku 1950 Bird dokonał nagrań z orkiestrą smyczkową, był to jedyny większy sukces finansowy w jego karierze. Fanatyczni miłośnicy jazzu mieli wówczas drwić, że Parker się "skomercjalizował". Dla niego jednak było to spełnieniem marzeń, wreszcie dopełnił swoją muzykę adorowanym przezeń atmosferą wielkiej symfoniki. Jednocześnie cierpiał z dyskryminujących osadów zwolenników i przeciwników. Według Feathera, miał pić coraz więcej, by trwając w rozpaczliwym zamiarze powstrzymania się od narkotyków, uniknąć presji bezbarwnej rzeczywistości.

W roku 1954 przesłał swojej byłej żonie wiersz, w który stał się czymś w rodzaju jego credo: Słuchaj słów. Nie doktryn. Słuchaj kazania, nie teorii... - Śmierć jest sprawą palącą... Mojego ognia nie ugasi nic". Zmarł 12 marca 1955 roku. w wieku zaledwie 35 lat. Zdaniem lekarzy, którzy dokonali sekcji zwłok, jego wiek ze względu na wyniszczenie organizmu, powinno się jednakże oszacować bardziej na 55 lat. Miles Davis jakiś czas po jego śmierci miał z kolei powiedzieć, że Całą historię jazzu da się opisać w czterech słowach: Louis Armstrong, Charlie Parker.


2. Film Clinta Eastwooda

Forest Whitaker jako Charlie "Bird" Parker z różą
W 1970 roku przyjaciel Parkera Teddy Edwards zamierzał zrobić film o saksofoniście w którym miał wystąpić Richard Pryor. Prawa do filmu należały do Columbia Pictures, ale wytwórnia za namową Eastwooda sprzedała je Warnerowi. Projekt przeleżał kilka lat, ponieważ czekano aż Edwards straci nim zainteresowanie. Plan zdjęciowy trwał 52 dni, a koszt produkcji wyniósł 14,4 miliona dolarów, nie wliczając w nią gaży Eastwooda. W wywiadach jednak aktor i reżyser twierdził, że film kosztował jedynie 9 milionów. Obraz kręcono w Sacramento Valley, Los Angeles, Pasadenie i w Nowym Jorku.

Kiedy Columbia posiadała prawa do filmu chciano zarejestrować ścieżkę muzyczną na nowo ponieważ większość oryginalnych numerów Parkera zachowała się jedynie w wersjach monofonicznych. Clint Eastwood posiadał kilka nagrań Birda, które nagrała jego żona Chan, a z których inżynier dźwięku wyodrębnił partie i solówki saksofonisty. Reżyser zatrudnił muzyków, którzy na nowo zrealizowali pozostałe partie na nowoczesnym sprzęcie. W sesji nagraniowej udział wzięli: Ray Brown, Walter Davis Jr., Ron Carter, Barry Harris i Red Rodney. Chciał, by Gillespie zarejestrował swoje partie, ale w tym czasie muzyk był w trasie, więc wynajęto Jona Faddisa by zrobił to za niego. W Charliego Parkera wcielił się Forest Whitaker, który dostał za tę rolę nagrodę w Cannes oraz był nominowany do Złotego Globa. Film miał swoją premierę 30 września 1988 roku.

Film Eastwooda rozpoczyna się od krótkiego montażu scen związanych z dzieciństwem Parkera, a następnie przeskakuje o kilka lat do przodu, by pokazać ciężkie relacje między nim, a jego żoną Chan, tworzenie bepopu razem z przyjacielem i trębaczem Dizzym Gillespie oraz jego wpływem na Reda Rodney'a, z którym razem wpadł w heroinowy nałóg. Już na początku trafia do szpitala po nieudanej próbie samobójczej, gdzie przypomina sobie swoją muzyczną drogę począwszy od legendy związanej z Jo Jonesem i słynnym rzutem talerza. Biografie mają to do siebie, że często korzystają z legend lub domysłów, ponadto mogą być też nieco rozwlekłe. Widać to również na przykładzie filmu Eastwooda, który miejscami się dłuży i może porządnie wynudzić. Nie jest to jednak bynajmniej kwestia nieciekawej historii, a bardziej sposobu przedstawienia. Narracja jest niespieszna, zdecydowanie bardziej skupia się na relacjach bohaterów, aniżeli dramatycznym przedstawieniu wydarzeń od punktu A do punktu B. Nie jest to wina reżysera, bo udanie poprowadził aktorów, co widać szczególnie na przykładzie Whitakera, który nie tylko jest do Parkera podobny, ale także niemal ma się wrażenie, że jest nim całkowicie.

Clint Eastwood i Forest Wgitaker na planie filmowym
Zaletą filmu Eastwooda na pewno jest również wierne odtworzenie czasów i odwzorowanie specyfiki branży, charakterystyczne samochody z lat 40 i stroje z epoki, zadymione kluby pełne zwolenników jazzu i ogromnej siły, jaką niosła ze sobą ta piękna muzyka. To film bardzo sprawnie zrealizowany będącym hołdem dla jazzu i dla samego Parkera, ale niepozbawiony wad, takich jak chaotyczność w zestawieniu poszczególnych wydarzeń, Eastwood pozwolił sobie bowiem na swobodne przeskakiwanie z retrospekcji do wydarzeń z końca życia Birda i żonglowania co ciekawszymi fragmentami. Ulubione przez filmy biograficzne napisowe dopowiedzenia nie dotyczą na szczęścia Parkera, a jedynie związanych z nim ludzi, także muzyków. Film Eastwooda kończy bowiem scena śmierci Birda przed telewizorem, a następnie pogrzeb muzyka. Ponadto nie ma tutaj zarysowanej mrocznej i destrukcyjnej strony muzyka, jedynie delikatnie się ją sygnalizuje, ale nie stanowi ona osi filmu.

Na pewno jest to film interesujący dla wielbicieli twórczości Parkera i muzyki jazzowej, jednakże nie jest to najlepszy przykład reżyserii Eastwooda, który tutaj samego siebie postawił w roli fana i wielbiciela. Zrobił bowiem film jaki sam by chciał obejrzeć o Parkerze, jakim chciał by go zapamiętano: przede wszystkim jako wybitnego saksofonistę i talent, który zmienił oblicze jazzu. Pozostali na seansie tego obrazu będą się nudzić i powiedzą, że film jest po prostu nudny i wiele sie nie pomylą, bo zdecydowanie może nieco znużyć. Eastwood nie pokazał tutaj w pełni swojego kunsztu reżyserskiego, ale nie mam wątpliwości, że historię Birda przedstawił w sposób szczery i zachęcający do szerszego poznania jego ciekawej biografii i intrygującej muzyki, która do dziś potrafi zachwycić emocjami i pięknem.


Przy pisaniu biografii korzystałem z brytyjskiej wikipedii oraz książki Joachima Ernsta Berendta "Od Raga do Rocka - wszystko o jazzie", Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 1979. Wszystkie cytaty, poza ostatnim zaczerpniętym z wikipedii, pochodzą z książki Berendta.

Film obejrzałem w ramach wyzwania "Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Clinta Eastwooda".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz