poniedziałek, 4 maja 2015

Mark Knopfler - Tracker (2015)


Napisała: Milena "Lady Stoner" Barysz


Gitara, fenomenalny songwriter, subtelne połączenie bluesa, jazzu, country i rocka, wżerający się w dusze wokal i urzekające opowieści. To tylko namiastka określeń, jakie możemy przypisać do Mistrza Marka Knopflera i jego najnowszego albumu "Tracker".


Płyta stworzona i wydana nie z potrzeby rozgłosu i ciągłości istnienia gwiazdy, a z potrzeby serca i z potrzeby muzyki. To, co się dzieje na ósmym solowym krążku Knopflera, uświadamia odbiorcę jak ogromną siłą jest muzyka, jak bardzo potrafi przepełnić człowieka i jak pięknie go wyraża.

"Tracker", czyli Tropiciel. Mark Knopfler jest tropicielem życia, tropicielem chwil, miejsc czy momentów. To wszystko da się usłyszeć w jego tekstach, które – jak sam powiedział w jednym z wywiadów – powstają na skutek inspiracji czasami nawet jednym momentem czy jednym człowiekiem spotkanym podczas podróży. Myślę, że Knopfler uwielbia podróże. Szczerze mówiąc cały album ma charakter podróżniczy, ja takie płyty nazywam „z serii – pakuję się w mały plecak i jadę: nie ważne gdzie, nie ważne z kim, nie ważne na jak długo”. Utwory szalenie liryczne, niezwykle balladowe nadające się do kolekcji typu „road songs” czy „trip & adventure”
Mistrz Mark Knopfler

Czytając różne recenzje istniejące już "Tropiciela", spotkałam się z określeniem, że jest melancholijno-balladowy. Balladowy, faktycznie może i jest, ale czy melancholijny? Nie nazwałabym tego w ten sposób. Już prędzej refleksyjnym. Chociaż składa się nie tylko z ballad, ale i ze skocznych utworów opowiadających o młodości. W tej całej historii najbardziej urzekająca jest prostota wykonania. Wszystko jest stonowane, nieprzesadzone, ale też nie ubogie. Na krążku, prócz gitary można usłyszeć skrzypce, flet, klawisze, saksofon i oczywiście sekcję rytmiczną – bas i perkusję. Swoistą prostotą, mimimalizmem ujmuje również okładka będąca świetnym dopełnieniem całości – Mark, stojący na środku pola z gitarą, nad nim niesamowicie błękitne niebo i kłębiące się chmury.

Podsumowując, uważam, że tę płytę powinien przesłuchać każdy, kto kocha muzykę, każdy kto sądzi, że ją szanuje. Album jest naprawdę genialny. Ja nie odczuwam potrzeby i wcale nie chcę Was przekonywać do tego, byście się z nim zapoznali. Po prostu to zróbcie. Mistrz Mark Knopfler i jego "Tracker" to solidna szkoła miłości do muzyki - z najwyższej półki. Uczcie się!  Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz