niedziela, 28 października 2018

R12/172: Pampeluna, Nikt, Double Tap (26.10.2018, Drugi Dom,Gdynia)


Nigdy nie byłem w Hiszpanii i nie oglądałem korridy na żywo, ale tak się składa, że mamy w Polsce zespół, który potrafi korridę zagrać. Nazywa się Pampeluna, pochodzi z Koszalina i w ostatni piątek tegorocznego października zagrał koncert w gdyńskim Drugim Domu razem ze olsztyńską grupą Nikt oraz gdańskim Double Tap. Jak było?

Double Tap
Nie znałem wcześniej żadnego zespołu, który zagrał tego wieczoru w Drugim Domu i od razu sobie szczerze powiedzmy: żaden z nich wybitną grupą nie jest. Pierwszy z nich, czyli gdański Double Tap to mieszanka hardcore punka, hip hopu i okazjonalnie nowoczesnego metalu, który miejscami naprawdę grał fajnie - bardzo sprawny perkusista i naprawdę dobry gitarzysta. Nie można było odmówić solidnego uderzenia czy mocnej energii, ale całościowo mimo wszystko obyło się bez większego zachwytu. Podobnie sprawa ma się z olsztyńskim zespołem Nikt. Panowie szarpią struny od dwudziestu lat, choć skład i tak był nieco odmłodzony, koncertów i sukcesów mają na koncie bez liku, a i perkusiście werwy nie da się odmówić. Granie spod znaku hardcore/metalu w duchu Illusion, Flapjacka, Lipali czy Dezertera naprawdę może się podobać, ale ponownie nie odczułem jakiegoś uwielbienia i chęci dowiedzenia się o nich czegoś więcej. Pełne wściekłości, brudu i agresji granie podlane nihilistycznymi, pełnymi współczesnej refleksji tekstami było już jednak mielone tyle razy, że mało kogo poruszy to granie do trzewi poza najwierniejszymi fanami tej grupy, a tych na pewno nie brakuje.

Nikt
Co zaś się tyczy Pampeluny to mam trochę mieszane uczucia, ale chyba najlepsze z całego wieczoru. Koszalińskie trio ma na siebie niewątpliwie pomysł tworząc taki trochę metalowy teatrzyk oparty na gorących hiszpańskich/latynoskich rytmach (sombrera!), podlany różnymi folkowymi śmieszkowymi przeróbkami i mocnym energetycznym metalowym uderzeniem, a do tego znakomicie potrafiącym rozkręcić imprezę. Sprawną dwójkę gitarzystów i bardzo dobrego perkusistę niewątpliwie nosi, co przekłada się także na pokręcone, wpadające w ucho kawałki, których może nie chciałbym słuchać w domowym zaciszu, ale na koncercie wypada to smakowicie. Z takich mniej znanych, a na pewno dobrych zespołów lokalnych, w tym wypadku koszalińskich, Pampeluna zasługuje na uwagę i warto się wybrać na ich występ, by się porządnie wyszaleć. Tu nie ma reguł, ani sztywnych ram, powielania schematów i przeglądania się w twórczości innych zespołów, jest za to radocha i spontaniczność, w dodatku solidnie zagrana i żartobliwa.

Pampeluna
Całościowo piątkowy wieczór w Drugim Domu, a przy tym jeden z wielu patronackich koncertów organizowanych przez coraz bardziej rozkręcający się Roadhog Booking należy uznać za udany, choć klub nie był niestety wypełniony, ot może kilkanaście osób które dobrze się pobawiły a jednym czy na drugim i większości zaraz po swoim "ulubionym" zespole wychodziły. Mi się podobało, choć nie będę ukrywał, że wolę bardziej subtelne formy grania, większe rozbudowanie pod względem stylistyki i techniki, a przecież nawet tej nie można odmówić, zwłaszcza takim zespołom jak Double Tap czy Pampeluna. Dodam jeszcze tylko, że naprawdę chwali się Roadhog Booking, że chce im się urządzać imprezy w takim starym stylu jaki się pamięta sprzed tych kilku, kilkunastu lat gdy takich koncertów było na pęczki, a stary gdyński, już nie istniejący Rockz, albo Ucho pękały w szwach właśnie na występach takich grup,jak te które tym razem pokazują się w Drugim Domu.

Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz