niedziela, 24 czerwca 2018

Marduk - Viktoria (2018)


Szwedzi z legendarnego Marduk atakują po raz czternasty i wystarcza im do tego dziewięć skutecznych pocisków...




Po udanym poprzedniku noszącym tytuł "Frontschwein", którym wstyd się przyznać właściwie poznałem tę grupę, panowie kazali czekać na następną płytę trzy i pół roku. Tym razem jednak postawiono na jakość, a nie ilość i najnowsza pozycja w dyskografii wojennych black metalowców z Norrköping trwa niecałe trzydzieści trzy minuty, zamiast prawie pięćdziesięciu trzech (w wersji podstawowej, bo w rozszerzonej o kawałek "Warschau III: Necropolis" prawie pięćdziesiąt sześć). Dzięki temu nowy materiał jest jeszcze bardziej drapieżny, szybki i pełen dobrych strzałów, rozbryzgów ziemi dookoła i solidnego - użyjmy tego słowa, bo tu wypada - pierdolnięcia.


Zaczynamy od rozpędzonego, punkowego w charakterze "Werwolf" o niemieckim planie dywersji i walkach partyzanckich na ziemiach utraconych przez III Rzeszę w 1943 roku. Ostry gitarowy riff, szybka perkusyjna i zadziorne wycie syren przeciwmgielnych razem z rozwszeszczanym growlem Mortuusa to solidne przywitanie po którym płynnie przeskakujemy do jeszcze bardziej rozpędzonego wałka znacznie bliższemu black metalowej estetyce zatytułowanego "June 44" o lądowaniu w Normandii. Riffy tną równo, a perkusja wybija marszowy rytm. Wchodzi niesamowicie dobrze, choć nie ma co kryć, że nie ma w tym graniu absolutnie żadnej innowacji. Nie zwalniamy tempa w "Equestrian Bloodlust" który ponownie pędzi w niesamowitym tempie, a nawet może kojarzyć się swoim brzmieniem z nie istniejącym już niderlandzkim Hail Of Bullets. Thrash metalowy charakter pojawia się w świetnym melodyjnym, wolniejszym od pozostałych czołgu, notabene zatytułowanym "Tiger I". Opowieść o czołgach jest gęsta, soczysta i doskonale relaksująca po rozpędzonych poprzednikach, a i tu nie brakuje mocniejszego uderzenia na zasadzie kontrastu, czy wreszcie finałowego rozpędzenia rozwijające te fragmenty.


W kolejnym wracamy do łojenia i przystępujemy do szturmu na twierdzę "Narva" w Estonii, która miała miejsce w 1944 roku. Tu znów skojarzenia kierują do Hail Of Bullets, God Dethroned czy Bolt Thrower, a z racji black metalowego tempa w Marduku wychodzi to jeszcze potężniej i surowiej. Na szóstej pozycji znalazł się "The Last Fallen" gdzie ponownie odzywają się bardziej thrashowe elementy, melodyjne zagrywki i wściekłe, rozpędzone bębnienie pełne blastów i podwójnej stopy. Po wyciszeniu, które w takim graniu bardzo źle wychodzi od razu dostajemy w twarz rozpędzonym numerem tytułowym gdzie ponownie riffy tną że aż miło, perkusja pędzi, a Mortuus soczyście growluje. Nie brakuje tutaj nawet odrobiny zwolnienia jakby muzycy potrzebowali chwili wytchnienia. Na przedostatniej pozycji znalazł się z kolei "The Devil's Song" o zdecydowanie marszowym tempie, nie stroniącym od nisko strojonego i melodyjnego riffu, ponownie pędzącej perkusji i młócenia, które dosłownie wbija w ziemię. Po nagłym urwaniu czas na ostatni numer, czyli "Silent Night" w którym najpierw usypia się naszą czujność elektronicznym szumem, a następnie wytacza ostatni strzał w postaci nieco wolniejszego, ponownie bardziej thrashowego wałka, który z kolędą poza tytułem nie ma nic wspólnego. Na zakończenie kawałek wręcz idealny, choć brakować w nim może jeszcze odrobiny mocniejszego uderzenia, tak na dokładkę.

Ocena: Pełnia
Najnowszy album Marduka w żadnym wypadku nie jest płytą wybitną, ani odkrywczą. To solidny materiał, który ma złapać za twarz, wbić ją w ścianę, a drugą dłonią wyrwać flaki. Oto wszak chodzi w takim graniu. Album przyjemnie bowiem ryje beret, poniewiera i młóci, a panowie nie ukrywają że nie zamierzają bawić się w finezję, rozbudowane formy czy solówki - walą krótkimi seriami, treściwie i od razu celnie. Te dziewięć kawałków niczym kule trafiają między oczy, a uszy po zakończeniu płyty strzygą i wręcz proszą żeby włączyć płytkę ponownie. W swojej klasie jest to album nie tylko porządny, ale wręcz bardzo dobry, taki od którego nie wymaga się zbyt wiele poza mocnym graniem i w tym względzie Marduk ponownie doskonale sobie poradził.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz