35 lat temu w gdańskim garażu powstała firma tworząca gitary, z której produktów korzysta obecnie wielu uznanych muzyków jazzowych, rockowych i metalowych na całym świecie. W sobotni wieczór w Starym Maneżu można było z tej okazji usłyszeć artystów używających gitar Mayonesa, była to też prawdopodobnie jedyna okazja żeby zobaczyć na żywo projekt Flux Conduct znanego z Monuments Johna Browne'a oraz rzadko grający w naszym kraju, a przecież z niego pochodzący, Disperse Jakuba Żyteckiego...
Po jazzowej pierwszej części i przerwie technicznej na scenie Starego Maneżu zaprezentowały się nie tylko wspomniane, ale także trzy inne, pochodzące z Trójmiasta formacje. Jako pierwszy można było usłyszeć grupę Veira, która wywarła na mnie dość mieszane uczucia. Zespół nie ma żadnego określonego stylu i lawiruje między industrialem, piosenkowym metalem, a łagodną odmianą jazzu mieszanego z plastikowym popem. O ile perkusista i gitarzysta grali miejscami naprawdę nieźle, o tyle rola klawiszowca ograniczała się jedynie do rzucania przaśnym, elektronicznym podkładem. Inna sprawa to wokalistka, która ma naprawdę niezłą barwę, ale odniosłem wrażenie, że w zbyt zróżnicowanym stylistycznie materiale dziewczyna wyraźnie się gubi. Do tego niektóre słowa tekstów wywoływały u mnie uśmiech zażenowania. Nie poraziły mnie także występy niezłego Mechanism czy powracającej po przerwie znanej w Trójmieście grupy Chassis. Nie mam wątpliwości, że oba dały dobre i mocne występy jednakże proponowana przez nie muzyka nie do końca leży w sferze moich zainteresowań.
Przyznam się bez bicia, że najbardziej czekałem na występy Flux Conduct i Disperse. Ten pierwszy, będący solowym projektem gitarzysty Monuments Johna Browne'a, miał być tylko zespołem studyjnym. Zostali jednak poproszeni by uświetnić 35 rocznicę założenia znanej na całym świecie wytwórni gitar i prawdopodobnie była to jedyna okazja, by zobaczyć Flux Conduct na koncercie. Sam występ formacji był bardzo krótki, bo trwał niespełna dwadzieścia minut i można było usłyszeć zaledwie trzy utwory takie jak "We are cheating at this moment, what our tomorrow will be" z debiutanckiego "Quatsi" oraz "Fruit of the Poisonous Tree" oraz "Melancholia" z tegorocznego, znakomitego "Yetzer Hara". W krótkim i z tego powodu nieco rozczarowującym występie nie zabrakło świetnych riffów (także basowych, które zagrał młody i bardzo obiecujący muzyk Or Lubianiker, który grał między innymi z Martym Friedmanem), fenomenalnego wokalu Renny'ego Carolla, doskonałej gry na perkusji Mike'a Malyana (który popis sowich umiejętności dał występując z Disperse, w którym obecnie gra). Jak przyznał John Browne nie mieli zbyt wiele czasu żeby przygotować dłuższy set, ani zbyt wielu wspólnych prób z tymi trzema numerami, które zagrali, ale nie oznacza to wcale, że występ który dali był zagrany na odwal. Wręcz przeciwnie - było energicznie i perfekcyjnie. Gdyby koncert Flux Conduct był dłuższy to z miłą chęcią usłyszałbym "Harlequinade" z nowego albumu, który należy do moich ulubionych z "Yetzer Hara" i do jednych z najciekawszych numerów, jakie słyszałem w tym roku. Mam nadzieję, że Browne zmieni zdanie co do studyjności swojego solowego projektu i jeszcze kiedyś przyjedzie z nim do naszego kraju z dłuższym materiałem koncertowym.
Disperse (Rafał Biernacki) |
Disperse (Jakub Żytecki) |
Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz