piątek, 25 marca 2016

Superhalo - Czerwona/Bang!Bang (2013/2016)

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!

Polskojęzyczny pociąg przebojowy "Superhalo" odjedzie z peronu pierwszego przy torze drugim. Powtarzam: polskojęzyczny pociąg przebojowy "Superhalo" odjedzie z peronu pierwszego przy torze drugim. Odjazd!

Grupa Superhalo debiutowała w 2013 roku albumem zatytułowanym "Czerwona" i to właśnie od niej zaczniemy naszą podróż do tegorocznego "Bang!Bang". W wagonie pierwszym wyraźnie słuchać perkusyjny turkot lokomotywy toczącej się po torze. Później dołączają mocne gitarowe riffy. "Trzy dni w podróży" wyraźnie nawiązuje w brzmieniu i konstrukcji do polskiego rocka z lat 90, a zwłaszcza w moim odczuciu do Illusion. Jeszcze bardziej gitarowa i surowa jest świetna "Lawaranna" z drugiego wagonu. Tu zwraca uwagę tekst ale także zwolnienie, które dziwnie kojarzy się z "Makareną", ale to wcale nie przeszkadza w znakomitym odbiorze. W trzecim wagonie można poczuć szarpnięcie, a pociąg przyspiesza. Wrzutą ani trochę nie będzie, jeśli przyrównam go do Kumki Olik - z tą różnicą, że jest szybciej i surowiej, nawet nieco w duchu trójmiejskiego Kiev Office. W czwartym wagonie zatytułowanym "Ostatni" robi się nieco pustynnie, pociąg nieznacznie zwalnia, ale nagle gwałtownie przyspiesza. Świetny i bardzo energetyczny jest rozpędzony "Czerwony". Aż chce się zerwać do tańca i poderwać do niego wszystkie przedziały i ich pasażerów, łącznie z konduktorem. 

W szóstym wagonie trafiamy do pociągowej restauracji, bo w "Mamoney" razem ze współpasażerami raczymy się zacnymi trunkami i wydajemy mnóstwo pieniędzy. Tytuł zaś jakby od niechcenia mruga oczkiem do tych wszystkich, którzy znają Republikę i ich "Mamonę". Impreza trwa w najlepsze w rock'n'rollowym wagonie siódmym "Charleston" i bardzo ciekawym wagonie ósmym noszącym tytuł "Dukany". Wolniejszy, ale nadal elektryzujący mocnymi riffami i surowym brzmieniem oraz bardzo klimatycznym gitarowym trochę drone'owym wyciszeniem. Pociąg na chwilę stanął w polu, ale spokojnie zaraz ruszy dalej. Ponownie pędzi przed siebie w "Szmacie". Przedostatni wagon debiutanckiego krążka to "Ptak, anioł i drzwi" który znów troszkę zwalnia, ale nadal jest gitarowo i energetycznie, a przy tym bardzo poetycko, chyba najbardziej z całej płyty. Na zakończeniu składu czeka nieco inaczej brzmiący, bardziej przejrzyście "Mgła", który nieco skojarzył mi się z Myslovitzem ery Rojka. 


"Czerwony" trzeszczy, ale nie powinno nikogo to dziwić, wszak wyszedł właśnie w roku trzeszczącym. Nie należy oczekiwać niczego nowego, ale panowie wyraźnie dobrze się bawią i potrafią zarazić swoją pozytywną energią każdego, kto sięgnie po ich płytę. Jest surowo, gitarowo i bardzo energetycznie, a w dodatku po polsku! Pociąg zajeżdża na stację, ale nie po to by zakończyć bieg. Zaraz doczepią mu nowe wagony, tym razem w kolorze szarym. Szybki rzut oka na okładkę na którą nie sposób nie zwrócić uwagi i śmiało można stwierdzić, że pierwsza podróż z Superhalo moim zdaniem jest bardzo udana (7/10). Konduktor już krzyczy "Odjazd" w króciutkim "Intro" wskakuję zatem do pociągu i w kolejnym wagonie czeka na mnie "Bang!Bang".

Otwierająca "Soma" wgniata w siedzenia świetnym tempem, mocnym riffem i znakomitym brzmieniem, które jest jeszcze ciekawsze i głębsze niż na debiucie. Słychać, że kompozycyjnie i tekstowo jest też znacznie dojrzalej niż na "Czerwonej". Pozwalając sobie na wyjście z przedziału w drugim wagonie niebieskiego pociągu bardzo pozytywnie zaskakuje nas spokojniejszy, balladowy utwór anglojęzyczny, choć nie stroniący od gitarowego, lekko pustynnego surowego fragmentu. Mowa oczywiście o "Danger! Poison". Robi naprawdę dobre wrażenie. Zapewniam, że pociąg "Superhalo" wcale nie jedzie donikąd, choć tak nam panowie próbują wmówić w kolejnym wagonie zatytułowanym "Droga donikąd". Znów jest gitarowo, ale nadal dość wolno, trochę Republikowo, a trochę Myslovitzowato. Mi się podoba, chyba nawet bardziej niż na poprzedniej płycie. Znakomicie wypada też kolejny anglojęzyczny wagon, czyli "Catching Tides". Szybszy, bardziej gitarowy może brzmieć znajomo, ale nawet przy dużej ilości świeżego podejścia dziś raczej trudno w takim graniu o oryginalność. Bardzo dobry jest również anglojęzyczny "God Awaits Me Across the River", w którym znów jest nieco wolniej, bardziej przestrzennie, ale nadal bardzo przebojowo.  Nawet gdyby byłby to instrumental, to uważam, że nadal byłby to znakomity kawałek. 

Wagon szósty, czyli siódmy numer na płycie nosi tytuł "Zabierz mnie stąd". Przyspieszamy wraz z ostrymi, surowymi riffami. Nieco zadziorny punkowy szlif szybko wchodzi w głowę i zdecydowanie nie chce z niej wyjść. Wszystkie przedziały wariują, a konduktor w swojej bezsilności ma dwie możliwości: zostać i bawić się razem z pasażerami lub wołać "Zabierz mnie stąd". Przypuszczam, że jednak wybierze pierwszą opcję, bo wyraźnie mignął mi w wagonie siódmym z ósmym utworem "Wszystko inne gdzieś umknie". Pociąg znów trochę zwalnia, delikatnie kołysze się po szynach i tylko czasem mocniej szarpnie post-rockowym rozwinięciem. Brawa! Po nim wtaczamy się roztańczonym krokiem do przedostatniego wagonu. "Mamy jeszcze czas" ma nie tylko surowe riffy, ale także bardzo przestrzenne brzmienie, które podkreśla garażowość Superhalo, ale jednocześnie pozwala jej oddychać świeżością i odpowiednio zagadać każdym instrumentem. Ostatnim wagonem jest kolejny anglojęzyczny, ale bardzo dobry wagon tytułowy. Pustynny szlif, lekko staromodne podejście do rocka i nowoczesne brzmienie. Nie mam zastrzeżeń.

Pociąg niestety kończy bieg i wtacza się na stację końcową. Czas wysiadać, na szczęście do obu płyt,  a tym samym pociągów można wracać tak często jak nam się zamarzy. Razem, albo z osobna. Gdybym maił wybierać pomiędzy debiutem, a najnowszym tegorocznym albumem miałbym poważny dylemat. "Czerwona" tryskała energią i spontanicznością, a "Bang Bang" zniewala brzmieniem podkreślającym te właśnie cechy Superhalo, które w ciągu trzech lat wyraźnie dojrzało. Nawet fakt, że na drugim albumie znalazły się kawałki po angielsku nie przeszkadza mi w znakomitym odbiorze ich muzyki. Niczego nie udają, nie silą się na tworzenie czegoś nowego - grają po prostu to, co czują, spontanicznie, przebojowo i świeżo. Pozwólcie, że ochłonę zanim puszczę sobie ich ponownie, a na pewno to zrobię, "szaremu" z krzyczącą panią na minimalistycznej, bardzo fajnej okładce dam 8/10 i naturalnie: polecam!


* Pod zdjęciem pociągu parowego wykorzystano fragment wiersza Juliana Tuwima "Lokomotywa". Obie płyty dostępne do odsłuchu w całości na bandcampie Superhalo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz