sobota, 16 marca 2013

WNS Polski: A.P.A.M.A.U, Już Nie Żyjesz, Inset, Sheep

Szkoda, że nie jest czarny...

Volkswagen Transporter Typ 2 T3 nie jest kultowym Ogórkiem. Ten jednak znajduje się na okładce płyty wrocławskiego zespołu A.P.A.M.A.U. Idealnie też jednak pasuje do trzech innych (również) polskich grup, które postanowiłem opisać w dwudziestej trzeciej części "W Niewielu Słowach". Do zimno falowego i również zeszłorocznego debiutanckiego albumu Już Nie Żyjesz, nieco cięższego Inset i rockowego Sheep. Jest po polsku, jest po angielsku, a nawet z remiksami. Zatem trzy tegoroczne i jeden z zeszłego roku wskakują do odtwarzacza, odpalam silnik Transportera i ruszam w kolejną podróż po Polsce i naszej muzyce...


1. Już Nie Żyjesz - "Ekspzm" (2012)


Pierwszy przystanek to Łódź. Miasto fabryk, Comy i siedziba polskiej szkoły filmowej.A także zimnej fali, wszak niedawno opisywałem singiel Wieży Fabryk. A teraz nadszedł czas na kolejną zimną falę, ale bardziej alternatywną, i w dodatku występującej w dwóch wersjach: zwykłej i remiksowanej. Pobrzmiewają tu klawisze w tle, perkusja trochę brzmi jak z automatu, a gitary wygrywają proste, rytmiczne punkowe riffy. Wokale odbijają się jak na nagraniach z lat 80 z kaset wytwórni Takt i Tonpress. Muzycy, którzy tu grają nie wzięli się znikąd, grają też bowiem w Bruno Schulz, 19 Wiosen czy Pornohagen. Grupa Już Nie Żyjesz debiutowała koncertem w listopadzie 2011 roku i wydała singiel "Ty". Pół roku później pojawił się ich debiutancki album.
Moje faworyty? Kiev Office'owe (!) "Proste Sprawy", wodewilowy, trochę Myslovitzowy "Tylko Ciebie Mam", kapitalne pokręcone synthpopowe "Równoleżniki i Południki", jeszcze jeden Kiev Office'owy "Zrób Mi jakąś krzywdę", fantastyczny "Zieleń.Powietrze" (klawisze jakby wyjęte z któregoś utworu Kapitana Nemo). Do tego świetne teksty i masa pozytywnej energii.

Równie intrygująco przedstawiają się wersje remiksowane pod tytułem "Tracisz Ciepło", które również zostały wydane w 2012 roku, ale w listopadzie, a nie jak oryginalna wersja w maju. One też kapitalnie się wkręcają i mogą stanowić świetną podstawę domówki w stylu... lat 80. Otwierający "Zimno" zyskał jeszcze bardziej dyskotekowe brzmienie, "Tylko Ciebie Mam" dzieli się na dwie odrębne części: klawiszową, deszczową i tą z dodatkiem elektroniki. "Rzeczywistość nie istnieje" stały się mrocznym, zrobotyzowanym majstersztykiem, podobnie zabrzmiał "Ostatni Przystanek", choć zrobiony przez różnych ludzi. Fantastycznie wyszła też nowa wersja "Zieleń.Powietrze" (przyznam, że jak dla mnie jest znacznie bardziej taneczne niż jakiekolwiek gagnam style). Ta remiksowana jednak, to bardziej ciekawostka, ale sądzę, że nie tylko dla wielbicieli szeroko pojętej elektroniki. Obie są niezwykle interesujące i warto ich posłuchać i cieszyć się każdym dźwiękiem.Ocena: LP 8/10 Rmx 6/10

                      


2. A.P.A.M.A.U - Won't Stop EP (2013)


Z Łodzi pędzimy do Wrocławia, zmieniając trochę klimaty: teraz będzie nam grał hard rock.Ten zespół powstał w 2010 roku. Podobnie jak jak JNŻ, o czym nie wspomniałem, nie jest to muzyka, którą znajdzie się w radiu. Wręcz przeciwnie i to z prostego powodu: jest zbyt dobra na radio. Oczywiście radio by się przydało, ale czego oczekiwać po stacjach, które puszczają mówiąc oględnie syf? A.P.A.M.A.U nie kryje się ze swoimi inspiracjami sceną grunge lat 90, a zwłaszcza Soundgardenem, Foo Fighters czy Pearl Jam.

Po otwierającym materiał "Spark" (szybkim, ale nie wyróżniającym się z całości utworem), dużo ciekawiej jest w numerze drugim, czyli "Somehow". Ten jest niemal jak wyjęty z twórczości Pearl Jam (podobna konstrukcja melodii, bardzo dobry wokal Jacka Fabianowicza). Równie udany jest "Frost", utwór spokojny i lekki, ale z szybszym refrenem. Czwarty kawałek "Get Some" to najbrudniejszy i najszybszy z całej płyty. Najpierw ostry riff, a potem się całość rozpędza. Płytę kończy numer tytułowy, który wraca do spokojniejszych dźwięków, płynących, ale i z elementami szybszymi (w refrenie), ciekawie wypada też rozbudowana solówka.

Na dotarcie przez radio takim "Somehow" czy "Get Some" (zdecydowanie najlepszymi na płycie) raczej nie mogą liczyć, bo nasze radia się taką muzą nie zajmują, a szkoda. Potencjał chłopaki mają niesamowity, a zwłaszcza wokalista Jacek Fabianowicz (od czasu Macieja Taffa, który jak wiemy do śpiewania nie zamierza wrócić i Piotra Roguckiego, który zmienił już mocno swoją manierę, nie słyszałem równie udanego rockowego wokalu w polskiej muzyce). Materiał jest krótki (chyba nawet za bardzo), ale zostawiający bardzo pozytywne wrażenia odnośnie zespołu. Nie sposób stwierdzić po tych pięciu utworach co zamierzają zdziałać dalej, ale mam nadzieję, że nie skończy się tylko na tej epce. Ocena: 4,5/5

                    

3. Sheep - Iluzja Bohaterów (2013)


Z Wrocławia jedziemy do Opola, tu z kolei naszym muzycznym przystankiem jest zespół Sheep. To także młoda formacja, powstała bowiem w 2008 roku w Osowcu Śląskim. Podobno zaczynali jako grupa blues rockowa, dziś grają alternatywny rock, a całość przywodzi trochę na myśl dokonania Comy z dwóch pierwszych płyt. Ale na szczęście tylko trochę, o czym za chwilę.

Otwierający płytę numer "Tajeminca" nie porusza, jest spokojny, z lekkim mocniejszym akcentem i trochę pretensjonalnym tekstem. Następny, czyli "Małolat" jest szybszy i ciekawszy, jednak na pierwszy plan wysuwa się tu wokal Łukasza Pawlety. Po nim znów zwalniamy w utworze "Pełnia życia", który pachnie Comą i Roguckim, głównie z racji barwy Łukasza (to bynajmniej nie wada, wręcz przeciwnie), w pewnym momencie nawet na chwilę przyspiesza. Ot, taka balladka z z bardzo dobrą, ale nie oryginalną solówką. "Klepsydrę" otwierają bębny i ostrzejszy riff. Szkoda, że to nie on otwiera płyty... jednak nie bawią się w ciężkość, riff tylko prowadzi, między czasie jest spokojnie i wolno. Podobny, mocny riff otwiera "Zawsze przyjdź" i ten jest znacznie szybszy, bardziej przebojowy i jak na razie najmocniej się wkręcający, trochę Breakoutowy styl. Znów pachnie Roguckim i Comą w "Chcę uciec stąd". Przeskakuję dalej, na miejscu siódmym "Cham!" kolejny wolniejszy z szybszymi momentami, i w dodatku jeden z najlepszych na płycie. Ponownie też dobrze wypada solówka, tych zdecydowanie bowiem nie brakuje. Kolejne szybkie wejście, najcięższe na płycie wita nas w "I.B". Przebojowy, ciekawy numer, aczkolwiek nie będący właściwie niczym oryginalnym. Byłby taki sobie, gdyby nie prowadzący riff, który skojarzył mi się ze Stone Sour. Spowolnienie w przedostatnim "Psilocybe" to tylko usypianie czujności, zaraz potem wchodzi ostrzejsza gitara. Nie wiedzieć czemu przypomina numery "Spadam" i "Zbyszka" Comy. Spokojniejszy jest też końcowy "Krok w biegi życia".

Płyta jest przebojowa, bardzo dobrze zrealizowana i przede wszystkim wyróżniająca się ciekawym wokalem i takimiż solówkami. Polskie teksty (!) miejscami trącą pretensjonalnością, a metaforami za bardzo zbliżają się do łódzkiej Comy. Jednakże na bezrybiu porządnego rockowego grania po polsku Sheep wypada zachęcająco i ma spory potencjał, którego mam nadzieję, że nie zmarnują. Fajnie by też było, gdyby na kolejnej płycie pojawiło się więcej ciężkich riffów i szybszych numerów, trochę zbyt duża spowolnień i liryzmu mocno ogranicza odbiór tej debiutanckiej, przyjemnej płytki.
Ocena: 7/10


4. Inset - Last Breath EP (2013)


Z Opola jedziemy do leżącej niedaleko miejscowości Żory. Zespół powstał w 2011 roku i niedawno wydał swoją pierwszą epkę. Podobno mieli w planach nagranie pełnej płyty, ale ostatecznie tego nie zrobili i trochę żałują. Z naszego samochodowego repertuaru to najcięższy materiał. Ten bowiem jest z pogranicza thrash i death metalu, w dodatku podane trochę w old schoolowym stylu. Po wojennym intro (niepotrzebnym) pojawia się numer "Sunday Hordes", melodyjny, szybki, ale nie przesadzony. Drugi numer "Touch of Life And Death" jest znacznie szybszy, bardziej agresywny. Płytkę wieńczy numer tytułowy (z dopiskiem "Before Us"), który otwiera klasyczny death metalowy zapieprz gitar i perkusji. Na pewno kłaniają się w całej epce inspiracje Vaderem, można doszukać się tu elementów szkoły niderlandzkiej (God Dethroned, Hail of Bullets, Legion of the Damned czy Asphyx), a nawet grania w stylu Five Finger Death Punch. Perkusja może wydać się trochę kartonowa, w stosunku do mocnych gitar, które choć nie grają niczego nowego, wpadają w ucho. To solidna epka, ale bardzo krótka. Dłuższy materiał prezentowałby się znacznie lepiej, a taki przedsmak zaostrza apetyt na więcej. Mam nadzieję, że dłuższy materiał jednak się pojawi i da się z niego wyciągnąć więcej. Na razie jest zaledwie dobrze i niewyróżniająco się spośród wielu podobnych, nie tylko polskich zespołów. Ocena: 3,5/5



1 komentarz:

  1. "Somehow" i "Tajemnica" bardzo dobre. Zagoszczą na mojej Liście Przebojów. :)

    OdpowiedzUsuń